[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maja patrzyła na mnie wyczekująco.Nie do końca potrafiłem zrozumieć, co tu w ogóle ze mną robiła.Była niesamowicie piękna, młoda i otwarta.Ja - żonaty i co najmniejpiętnaście lat starszy.- Uwielbiam ich szaszłyk z kurczaka z kminem rzymskim - powiedziała i ruszyłaprzodem w stronę stolika w głębi lokalu.Gdy usiedliśmy, natychmiast pojawiła się kelnerka z karafką wody.Maja oparła twarzna dłoni i wpatrując się w kieliszek, oznajmiła spokojnie:- Jak nam się tu znudzi, możemy pójść do mnie.- Maja, czy ty ze mną flirtujesz?Roześmiała się, a dołeczki na jej policzkach stały się jeszcze bardziej widoczne.- Tata zawsze powtarzał, że taka się już urodziłam.Niepoprawna tlirciara.Zdałem sobie sprawę, że nic o niej nie wiem, podczas gdy ona zgłębiła wszystko,czym się zajmowałem.- Twój tata też był lekarzem? - spytałem.Potwierdziła skinieniem głowy.- Profesor Jan E.Swartling.- Ten neurochirurg? - byłem pod wrażeniem.- Tak, czy jak tam można nazwać kogoś, kto gmera innym ludziom w głowie -powiedziała cierpko.Po raz pierwszy z jej twarzy zniknął uśmiech.Jedliśmy, a ja czułem się coraz bardziej zestresowany tą całą sytuacją.Piliśmy zbytszybko i zamawialiśmy więcej wina.Spojrzenia personelu, ich święte przekonanie, żebyliśmy parą, denerwowały mnie i budziły dyskomfort.Upiłem się, nawet nie spojrzałem na rachunek, podpisując go, zmiąłem tylko paragon inie trafiłem nim do kosza w drodze do szatni.Na ulicy, w ten piękny, ciepły, wiosennywieczór byłem już nastawiony na powrót do domu.Ale Maja wskazała jakąś bramę i zapytała, czy nie miałbym ochoty wejść na górę,żeby zobaczyć, jak mieszka, i napić się herbaty.- Maju - powiedziałem - jesteś niepoprawna, twój tato miał całkowitą rację.Zachichotała i wzięła mnie pod ramię.W windzie staliśmy bardzo blisko siebie.Nie mogłem nie patrzeć na jej pełne,uśmiechnięte usta, perłowo-białe zęby, wysokie czoło i czarne, lśniące włosy.Zauważyła to i ostrożnie pogłaskała mnie po policzku, nachyliłem się i już miałem jąpocałować, kiedy winda powstrzymała mnie, stając z szarpnięciem. - Chodz - szepnęła Maja, otwierając drzwi.Jej mieszkanie było małe, ale przytulne.Zciany miały łagodny, lazurowy kolor, a wjedynym oknie wisiały białe lniane firanki.Wnęka kuchenna sprawiała wrażenie świeżości, zeswoją białą, klinkierową podłogą i niewielką, nowoczesną kuchenką gazową.Maja weszła dokuchni, po chwili usłyszałem, że otwiera butelkę wina.- Myślałem, że będziemy pić herbatę - powiedziałem, kiedy wróciła z butelką i dwomakieliszkami.- To jest lepsze na serce - oznajmiła.- Chyba że tak - odparłem, przyjąłem kieliszek i rozlałem trochę wina na rękę.Wytarła moją dłoń ręcznikiem kuchennym, usiadła na wąskim łóżku i odchyliła się wtył.- Aadne mieszkanie - powiedziałem.- To dziwne, gościć cię tutaj - uśmiechnęła się.- Od tak dawna cię podziwiam i.Nagle zerwała się na równe nogi.- Muszę mieć twoje zdjęcie! - zawołała ze śmiechem.- Wybitny lekarz u mnie wdomu!Przyniosła aparat i skoncentrowała się.- Zrób poważną minę - zarządziła, patrząc na mnie przez obiektyw.Rozchichotana robiła mi zdjęcia, zachęcała do pozowania, żartowała i mówiła, żejestem seksowny, że wyglądam bosko, prosiła, żebym wydął wargi.- Sam seks - powiedziała ze śmiechem.- Pójdzie na okładkę.Vouge a ?- O ile nie wybiorą mnie - odparła, podając mi aparat.Wstałem, czując, że się zataczam, i spojrzałem na nią przez obiektyw.Rzuciła się naplecy.- Wygrałaś - powiedziałem, robiąc jej zdjęcie.- Brat przezywał mnie klucha.Sądzisz, że jestem gruba?- Jesteś niewiarygodnie piękna - wyszeptałem, patrząc, jak siada i ściąga przez głowęsweterek.Jasno - zielony jedwabny stanik skrywał jej pełne piersi.- Zrób mi teraz zdjęcie - wyszeptała i rozpięła biustonosz.Jej policzki zalał rumieniec, uśmiechnęła się.Ustawiłem obiektyw, spojrzałem w jejciemne, błyszczące oczy, na uśmiechnięte usta, młode, bujne piersi z jasnoróżowymibrodawkami.Fotografowałem, a ona pozowała, przyzywając mnie gestem. - Zrobię zbliżenie - wybełkotałem, klękając.Ciało tętniło mi pożądaniem.Uniosła w dłoni ciężką pierś.Błysk flesza.Szepnęła, żebym podszedł bliżej.Miałempotężną erekcję, czułem ból i napięcie.Opuściłem aparat, nachyliłem się i wziąłem jej pierśdo ust.Przycisnęła mi ją do twarzy, ssałem i lizałem twardy sutek.- Boże - wyszeptała.- Boże, jak cudownie.Jej skóra była gorąca, parowała.Rozpięła dżinsy, ściągnęła je i zrzuciła kopnięciem.Wstałem, pomyślałem, że nie wolno mi z nią spać, nie mogłem tego zrobić, ale wziąłemaparat i zrobiłem jej kolejne zdjęcie.Miała na sobie jedynie parę cienkich, jasnozielonychmajtek.- Chodz - wyszeptała.Spojrzałem znów na nią przez obiektyw, uśmiechnęła się i rozchyliła nogi.Po bokachjej fig, w kroku wystawały włosy łonowe.- Możemy - kusiła.- Nie mogę - odpowiedziałem.- A ja myślę, że chyba możesz.- Uśmiechnęła się.- Maju, jesteś niebezpieczna, jesteś bardzo niebezpieczna - wykrztusiłem, odkładającaparat.- Wiem, że jestem niegrzeczna.- Ale ja jestem żonaty, rozumiesz?- Nie podobam ci się?- Jesteś zjawiskowa, Maju.- Aadniejsza niż twoja żona?- Przestań.- Ale podniecam cię? - szepnęła, zaśmiała się, a po chwili spoważniała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl