[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Sędziowie pokoju są zwykle bardzo ponurzy - zagadnęła, gdy Cashwiózł ją do domu.- Ale nie Lionel.To znana postać w mieście.O takich ludziach mówisię chyba, że są oryginałami.- Naprawdę jest taki ekscentryczny?- Wszystko zależy od punktu widzenia.Sądzę, że większość ludziczułaby się niezbyt pewnie, mieszkając pod jednym dachem z waderą.Chociaż on jest kawalerem, więc może robić, co mu się podoba.- Z waderą? Kto to taki?- To znaczy z wilczycą.- Ma wilczycę?!197RS - Tak.To piękne zwierzę.Znalazł ją na autostradzie i próbował jejpomóc, chwytając się wszelkich możliwych sposobów.Weterynarzom, jakwiesz, nie wolno leczyć dzikich zwierząt.Trzeba znalezć osobę ze spe-cjalnymi uprawnieniami, a nie jest ich zbyt wiele, więc sporo rannychzwierząt zdycha, gdy ty szukasz kogoś, kto zechce odebrać telefon.Zwyklesą tak zapracowani, że kurczą się z przerażenia, słysząc dzwonek.Wkażdym razie Lionel wziął ją do domu i pielęgnował, aż wróciła do zdrowia,a potem ukończył specjalny kurs.Teraz sam może leczyć dzikie zwierzęta.Specjalizuje się w wilkach, dlatego pozwolono mu zatrzymać waderę, któraw wypadku straciła łapę.Takie zwierzę nie może już żyć w naturalnymśrodowisku.Jezdzi z nią do szkół podstawowych i wygłasza pogadanki owilkach.To bardzo łagodne zwierzę, dzieciaki je ubóstwiają.Zawsze zresztątrzyma waderę na smyczy.Może i jest dziwakiem, ale nie można nazwać goszalonym.Bo wystarczyłoby przecież, żeby jakiś mały, pachnący kiełbasąchłopiec.- Przestań! - krzyknęła ze śmiechem.- Masz chorą wyobraznię!- Ponieważ dla wszystkich jest jasne, że Lionel jest odpowiedzialnymczłowiekiem, więc dostał od władz miejskich specjalne zezwolenie natrzymanie wilków.- Nikt nie może dostać czegoś takiego! - zaoponowała gwałtownie.- Może, jeśli zna komendanta policji i ma znajomości w radzie miasta.- Zrobił stosownie skromną minę.- Tylko dlatego, że radni panicznie się ciebie boją! Nikt nie ma odwagici się sprzeciwić.- Cóż, dziękuję - odparł wesoło.- Na tym właśnie polega prawidłowastruktura władzy.Wiadomo, kto rządzi, a kto słucha.198RS - A nie jakaś tam obywatelska demokracja. Aż zakrztusiła się ześmiechu.- Ciekawe, co powiedzieliby znawcy konstytucji StanówZjednoczonych na praktyki panujące w hrabstwie Jacobs.Teraz jużrozumiem, dlaczego w Teksasie krążą o tobie legendy.Domyślam się, żeprokurator stanowy straszy tobą ludzi.- Tylko federalnych - sprostował natychmiast.-I tylko wtedy, gdy gobardzo rozgniewają.W końcu jestem jego kuzynem.- Coś takiego! - Była coraz bardziej zdumiona i rozbawiona.Mogłasobie pozwolić na taki luz, bowiem Cash był wzorem uczciwości i zawszestał po właściwej stronie.Gdyby jednak było inaczej.- Mam różne dziwne kontakty - rzekł z dziwnym uśmieszkiem.-Podobnie jak jeden z naszych agentów, który działa w utajnieniu.W wielukrajach wyznaczono cenę za jego głowę.Pomógł zamknąć kilku najwięk-szych szefów karteli narkotykowych.Kiedyś w Ameryce Zrodkowej ruszyłkonno w pościg za zabójcą dziecka.Przedzierać się w siodle przez dżunglęnie jest łatwo nawet przy dobrej pogodzie, a wtedy lało jak z cebra.- Kim jest ten szaleniec? - spytała ze śmiechem.Odchrząknął zniepewną miną.- Nie wiem, jak się nazywa - skłamał.- Mówiłem przecież, żepracował w utajnieniu.Uśmiechnęła się.- W krytycznej sytuacji wielu ludzi z radością skorzystałoby z jegopomocy.- Bez wątpienia.199RS - Szkoda, że nie możesz go wezwać.Mógłby zabrać Fuentesa dodżungli i zrobić z nim, co by mu przyszło do głowy.Bo na razie ten łajdakwciąż jest na wolności i co gorsza, ma mnie na oku.- Pracujemy nad tym.Musisz być cierpliwa.I ostrożna - dodał cicho.-Masz niebezpieczne towarzystwo na farmie.Serce podeszło jej do gardła.- Co.masz na myśli?Zaklął w duchu.Nie zamierzał się wygadać, chociaż byłoby lepiej dlaGlory, gdyby znała prawdę.W innym razie może stracić czujność i przez tozginąć.- Wśród waszych robotników są tacy, którzy mają kryminalnąprzeszłość.Głównie chodzi o napady.Jeden z nich zabił policjanta w Dallas,ale wybronił się przed sądem, bo zdążył zlikwidować jedynego świadka.-Podjechał pod dom i wyłączył silnik.- Twoja laska to świetna broń, alewszyscy na pewno już wiedzą, jak jej użyłaś.Drugi raz to się nie uda.Chętnie wziąłbym cię na strzelnicę i nauczył strzelać.- Uniósł dłoń, żebypowstrzymać jej protest.- To nie wyższa matematyka, można się tegonauczyć.Przyślę po ciebie w sobotę rano, koło dziewiątej.Marquez będziewtedy w domu, a ma trzydziestkędwójkę.To broń w sam raz dla ciebie.Niema takiego odrzutu jak czterdziestkapiątka i lepiej pasuje do twojej dłoni.- Już próbował mnie uczyć - stwierdziła smętnie.- A także swoją matkę.wiczyła oko, strzelając do wron - oznajmił zkamienną miną.- Słucham?! Przecież Barbara kocha wszystkie stworzenia, a już wronypo prostu uwielbia!200RS - Tłumaczył jej jak komu dobremu, że pistolet ma odrzut, więc należyodpowiednio wyrównać.Pomyślała, że w takim razie powinna unieść lufęwyżej, no i trafiła we wronę.Na szczęście tylko trochę opaliła jej pióra naogonie.Od tej pory mówią o niej Wroni Postrach.Efekt tej edukacji jesttaki, że Barbara już nigdy więcej nie wzięła broni do ręki.Glory wybuchnęła śmiechem.Opowiastka świetnie charakteryzowałaRicka, który wprawdzie nie był najlepszym nauczycielem, zawsze jednakwykazywał mnóstwo entuzjazmu.- Dlatego to ja będę cię uczył - oznajmił Cash.- Zgoda.Mam ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej.Upewnijsię tylko, że żaden radiowóz nie będzie parkował w pobliżu.- Załatwione.- Uśmiechnął się.- Uważaj na siebie.Trzymaj się bliskodomu, zawsze noś przy sobie komórkę i nie chodz nigdzie sama.Nawet nazewnątrz, szczególnie wieczorem.Przygryzła wargę.A już na chwilę udało jej się zapomnieć o grożącymniebezpieczeństwie.- Zdaje się, że nie wszystko mi mówisz.- Niestety nie mogę, a ty, jako prokurator, świetnie to rozumiesz.- Tak, oczywiście.- Po prostu się pilnuj.Marquez przyjedzie po ciebie w sobotę odziewiątej.Tylko mu nie zdradz, że wyjaśniłem ci, czemu to ja zajmę sięnauką strzelania.To mogłoby urazić jego dumę i fatalnie wpłynąć na stosu-nek do przełożonych.- Rozumiem.Będę siedzieć cicho.Dziękuję, komendancie.- Wszyscy jedziemy na tym samym wózku.Musimy dbać o siebienawzajem.201RS - To prawda.Weszła do domu i zamknęła za sobą drzwi.Czuła się zaniepokojona.Cash Grier miał informacje o pracowniku farmy, który figurował wpolicyjnych kartotekach.Zabił policjanta, a mimo to wciąż był na wolności.Znała tylko jednego mężczyznę, który wydawał się wystarczająco twardy,żeby zrobić coś takiego: swojego męża.To dziwne, że nie próbowałdowiedzieć się czegoś o Consuelo, zanim ją zatrudnił, ani nie poprosił o toJasona Pendletona.A jeśli Rodrigo pracował dla Fuentesa i teraz to on miałją zabić, gdy Consuelo zawaliła sprawę?Poczuła się tak, jakby świat runął jej na głowę.Dwa razy cudemuniknęła śmierci.Miała szczęście, że stała przy ścianie, a nie przy drzwiach,gdy Marco strzelał.Miała też szczęście, że udało jej się użyć laski ipozbawić Consuelo broni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl