[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zbyt spokojnie - dodała Gracie, która znała go na tyle dobrze, by obawiać się, że jest to cisza przed burzą.Wiedziała, że czuł do niej ogromny żal.Wrócił do salonu i z uśmiechem życzył dobrej nocy pani Harcourt.Nachylił się i pocałował ją w policzek.- Wszystkim nam przyda się trochę snu - zgodziła się.- Rano przygotuję wam śniadanie.- Jak zwykle przepyszne.- Zpij dobrze, synku - powiedziała nieśmiało, ale widać było, że rozkoszowała się tym nowym dla siebiesłowem.- Ty również, mamo.- Przyszło mu to bez najmniejszego trudu, jakby całe życie w ten sposób się do niejzwracał.Jeszcze raz uścisnęła ich oboje i udała się do swego pokoju.Jason obrócił się w kierunku Gracie.Uśmiech znikł z jego twarzy.259 - Prześpię się w pokoju gościnnym - rzucił szorstko.- Jutro porozmawiamy.- Jason.Potraktował ją jak powietrze; odwrócił się i bez słowa wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi.Gracie została sama na środku salonu, nie bardzo wiedząc, co robić.Następnego ranka po śniadaniu, które przebiegło w absolutnej ciszy, Jason wstał od stołu i powiedział, żejedzie do San Antonio.- Zobaczę, czy nadal czatują tam ekipy telewizyjne.Jeśli tak, to porozmawiam z nimi.- Mogłabym pojechać z tobą - wtrąciła cicho Gracie.- A co z twoją pracą? - spytał, unikając jej wzroku.- Przestało ci na niej zależeć? Ostatnio opuściłaś wystarczająco dużo zajęć.Przyznała mu w duchu rację.Na ostatnie trzy popołudnia jakoś udało się jej znalezć zastępstwo, ale nanastępne dni mogło już nie być chętnych.Poza tym były to jedne z ostatnich wykładów zamykającychsemestr.- Chyba tak zrobię - zgodziła się.Dopił kawę i wstał od stołu.- Dziękuję za pyszne śniadanko - powiedział z uśmiechem i na pożegnanie ucałował matkę w policzek.- Wrócęna kolację.- Uważaj na siebie.Porywacze nadal grasują.- Grange mógłby pojechać z tobą - dodała Gracie z troską.Spojrzał na nią nieobecnym wzrokiem.- Do Cancun zupełnie bez potrzeby wybraliśmy się w asyście ochrony.Myślę, że teraz mają inne zmartwienia.- Bądz ostrożny - powiedziała z ciężkim westchnieniem.Tym razem popatrzył jej głęboko w oczy.Nadal czułsię253 urażony.Nie mógł jej darować, że do ostatniej chwili usiłowała zataić przed nim prawdę.- Postaram się szybko wrócić.- Tym razem jego głos nie zabrzmiał zbyt oschle.Ruszył do wyjścia.Jego matka i żona popatrzyły na siebie znacząco.Wiedziały, że bywał uparty inieprzejednany.Miały tylko nadzieję, że tym razem martwiły się o niego niepotrzebnie.Okazało się, że miały ku temu podstawy.Minęła pora kolacji, a Jason nie dawał znaku życia.Wreszcie Gracie zadzwoniła do domu w San Antonio.Pani Harcourt stała obok niej, załamując ręce.- Nie widziałam dzisiaj pana Jasona.Czy jest pani pewna, że miał tu przyjechać? - odezwała się zatrudnionaniedawno nowa gosposia.- A co z ekipami telewizyjnymi? - indagowała Gracie.- Wszyscy odjechali wczoraj, nikt nawet nie próbował dostać się do środka.- zawiesiła głos -.z wyjątkiemjakiegoś dziwnego typa.- Kto to był? - zawołała coraz bardziej zaniepokojona Gracie.- Miał wyrazny hiszpański akcent.Mówił, że wie, gdzie jest pan Jason.Obiecał, że odezwie się za kilka dni ipowie, czego oczekuje za jego uwolnienie.Sądziłam, że to jakiś świr, więc.- Kiedy to było? - przerwała jej Gracie.- Kilka minut temu.- Jeśli jeszcze raz się odezwie, zadzwoń natychmiast do mnie na komórkę - poleciła rzeczowo.- Zapisz sobie,żebyś nie musiała tracić czasu na szukanie.- Podyktowała numer i powtórzyła: - Proszę konieczniezadzwonić.- Oczywiście, proszę pani.261 - Dziękuję.- Gracie odłożyła słuchawkę.Była blada jak ściana.- Wiedziałam, że nie spoczną, dopóki go niedostaną! To ci bandyci od Fuentesa.Szukają zemsty, bo pomagał Rodrigowi w namierzeniu ich!- Co teraz zrobimy? - zawołała zrozpaczona pani Harcourt.- Zabiją go, zabiją, nawet jeśli dostaną okup.Gracie złapała ją za ramiona i lekko potrząsnęła.- Nie zabiją go, dopóki ja żyję - powiedziała stanowczo.- Co poczniemy? - powtarzała załamana matka.Gracie za wszelką cenę starała się zachować zimnąkrew.Musiała opracować jakiś plan.Jason miał przy sobie komórkę, lecz jeśli naprawdę został porwany,porywacze z pewnością mu ją odebrali.Mogłaby więc spróbować nawiązać z nimi kontakt.Nie zamierzała wtę sprawę angażować władz ani Eba Scotta.Posiadała pewne środki, chociaż do tej pory nigdy z nich niekorzystała.Ponad dwieście tysięcy dolarów w świadectwach depozytowych, które zapisał jej przed śmierciąojciec Jasona.Taką samą sumę odziedziczyła Glory [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl