[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Od razu podejrzewałem, że coś jest nie tak z tym wisielcem  zaczął bez żadnychwstępów,  Nie mogłem się do pana dodzwonić po sekcji, więc przyszedłem osobiście. Co pan ustalił?  Mazurek zachęcającym gestem wskazał lekarzowi drogę do swegopokoju. Otarcia naskórka na części potylicznej głowy.Po otwarciu czaszki stwierdziłem wtym miejscu ślad zaczynającego się tworzyć krwiaka podtwardówkowego. Chce pan powiedzieć, że magazynier uderzył się albo został uderzony w głowę nakrótko przed śmiercią?  Właśnie. Czy to było, silne uderzenie? W jego następstwie nie doszło do żadnych uszkodzeń kości czaszki  odparł lekarzz namysłem,  Tak czy inaczej mogło jednak spowodować chwilową utratę przytomności dorzucił z naciskiem. Innymi słowy Mareckiego ogłuszono, po czym wyprawiono na tamten światpozorując samobójstwo? Wnioski należą do pana  zastrzegł się doktor, choć jego mina świadczyławymownie, że podziela opinię porucznika. Podobne sugestie z mojej strony byłyby zbytdaleko idące. Doprawdy? We krwi denata stwierdziłem prawic dwa promile alkoholu.Ludzie w takim stanicnierzadko miewają kłopoty z utrzymaniem, równowagi.Marecki mógł się potknąć i padającuderzyć o coś głową. I wydarzenie to tak obrzydziło mu Zycie, że się powiesił?  oficer wydął wargi wironicznym uśmiechu. Chyba nie traktuje pan poważnie podobnej ewentualności?Lekarz miał zamiar coś odpowiedzieć, ale dotarli właśnie do pokoju Mazurka, iporucznik nie zatrzymując się zdecydowanym ruchem pchnął drzwi.Weszli do środka.Zabiurkiem siedział Pozorski z nosem utkwionym w aktach.Spostrzegłszy przybyłychuśmiechnął się na powitanie, Przed chwilą wróciłem z laboratorium  zakomunikował na samym wstępie.Okazują się, że krew na rurce z magazynu Mareckiego należy do tej samej grupy, co krewBorodzicza.Prócz tego eksperci znalezli dwa włosy, Już rano przypuszczaliśmy, że tak właśnie będzie  nie bez satysfakcji podchwyciłoficer, Ale nie wiedzieliśmy, że z wyjątkiem fragmentu, którym został uderzony Borodzicz,rutka jest czysta jak łza! Nie tylko nie ma na niej odcisków linii papilarnych, ale brak nawetśladu, by ktokolwiek trzymał ją choćby w rękawiczce! Gumowe rękawiczki nie pozostawiają żadnych śladów  sceptycznie zauważyłMazurek. Z innymi też różnie bywa. Gdyby Marecki naprawdę zabił Borodzicza, nigdy nie wycierałby w ten sposóbużytego narzędzia  chorąży nie dał się zbić z tropu,  Zresztą mam jeszcze coś. Gadaj!  Specjaliści wzięli pod lupę postronek, na którym wisiał magazynier.Twierdzą, żewygląda, jakby ktoś przerzuciwszy sznur przez belkę windował na nim jakiś spory ciężar. To wszystko pasuje jak ulał do wyników sekcji  wtrącił się doktor. Terazsprawa jest jasna! Z wyjątkiem jednego, bynajmniej nie najdrobniejszego elementu  westchnąłporucznik,  Do tej pory nic mamy pojęcia, kto zabił Borodzicza i Mareckiego.Ale cóż, zLisiego nawet Salomon nie naleje.A propos!  przypomniał sobie, zwracając sięponownie do Pozorskiego. Czy namówiłeś ekspertów, żeby rzucili okiem nazabezpieczone w magazynie niedopałki papierosów? Owszem  przytaknął chorąży  choć niewiele brakowało, by mnie zlinczowali ztego powodu, Obejrzeć prawie pięćdziesiąt petów to cholerna robota., I co? Przy każdym niedopałku musiałem staczać boje o analizę śladów śliny i innebadania, ale jeden pet wszystkich zaintrygował.Wyobraz, sobie, że wśród sportów ipopularnych trafił się chesteifield. Odkąd to zwykli magazynierzy palą takie papierosy? Specjaliści zaklinali się na wszystko, że akurat tego Marecki nawet nie spróbował.Jutro dostaniesz protokół.Nagle na korytarzu zadudniły ciężkie kroki biegnącego mężczyzny, i moment pózniejdo pokoju wpadł jak bomba oficer dyżurny.Na jego twarzy malowało się nie ukrywanepodniecenie. Podobno masz na tapecie Zakłady Elektrotechniczne? raczej stwierdził, niż ZapytałMazurka. Właśnie sprzątaczka dała mi cynk o włamaniu do magazynu! Jeśli siępośpieszysz to może jeszcze zdążysz nakryć złodziejaszka! Dasz radiowóz?! Czeka przed komendą. Więc nie ma chwili do stracenia!  porucznik rzucił się do wyjścia. Pan wybaczy, panie doktorze!  Pozorski ruszył w ślad za kolegą. To może byćwłaśnie brakujące ogniwo.Prowadzony pewną ręką szary fiat pomknął z piskiem opon, Ruch na ulicach byłjeszcze całkiem spory, na szczęście jednak pulsujący sygnał Skutecznie skłaniał innychkierowców do pozostawienia wolnej drogi milicjantom.Na jednym z zakrętów radiowóz obrócił się niczym bąk, na innym wjechał na chodnik, dosłownie o włos mijając latarnię, aleza to już po kilku minutach mordercza jazda dobiegła końca.Funkcjonariusze wyskoczyli zsamochodu i biegiem wpadli na portiernię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl