[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od kilku miesięcy przemierzał samotnie wielki las, przeważnienocą, aż upodobnił się do samotnego wilka.Jak wiele tajemnic kryje jeszcze wielki las i jak trzebabyć wciąż ostrożnym i nieufnym wobec swojej wiedzy o lesie.Podniósł wreszcie głowę znad czterech kartek i spojrzał na Maryna, który siedział w fotelupo drugiej stronie biurka.- Czego pan żąda ode mnie? - zapytał rzeczowo.A Maryn odniósł wrażenie, że znowu jest Bullowem i po raz setny słyszy podobne pytanie.Takie małe karteczki, oświadczenia, fotografie zawsze czyniły ludzi posłusznymi i miękkimi.- Pragnę mieć w panu przyjaciela - powiedział Maryn, tak samo jak mówił to dziesiątkirazy.- To dobrze.I ma pan już we mnie przyjaciela.- Komuś stała się krzywda, bo ktoś inny uczynił bardzo zle.Trzeba naprawić tę krzywdę iukarać człowieka, który zrobił zle.- I tak się stanie - oświadczył cicho Masłocha.Wtedy Maryn bez słowa wyszedł z gabinetu nadleśniczego, w milczeniu minął Marylkę,nawet nie spojrzawszy na nią.Po chwili opuścił swój gabinet także i Masłocha.- Zawołaj do mnie Wojtczaka - rozkazał. Wskazał Wojtczakowi swoje miejsce za biurkiem, podsunął mu arkusz prośbowego papierui polecił napisać podanie o wcześniejszą emeryturę. Na własną prośbę" - dodał groznie.Po południu, kiedy narada w nadleśnictwie zmierzała ku końcowi, Masłocha poprosił ogłos i wobec dwóch inspektorów z Okręgowego Zarządu z prawdziwą przykrością poinformowałleśników o zniszczeniu starego cmentarza na Wilczym Rogu, a także o konsekwencjach, jakie ztego faktu wynikają.Na koszt nadleśnictwa odbędzie się ekshumacja zepchniętych do bagna kościludzkich i zawiezienie ich na cmentarz wioskowy. Nadleśniczy Wojtczak poprosił o przeniesieniego na wcześniejszą emeryturę" - zakończył.Potem - a trwała długa chwila zupełnego milczenia -Masłocha przebiegł oczami po twarzach zebranych przy stole ludzi, których fałszyweoświadczenia miał w szufladzie swojego biurka, i sycił się strachem, jaki dostrzegł w ich oczach.W nim samym strach zupełnie już ustąpił, ale świadomość, że ci ludzie zdolni są do zrobieniakażdego draństwa na rozkaz swego zwierzchnika, potwierdzała w nim gorzką wiedzę o władzy.Wieczorem nadleśniczy Masłocha zatelefonował do swego zwierzchnika, z którymniekiedy wspólnie polował, i zapytał, co by się stało, gdyby przesłał do Okręgowego Zarządupismo stwierdzające, że na terenie tutejszego lasu nie zauważa się działalności kłusowników, wzwiązku z czym etat strażnika łowieckiego może być przydatny w innym nadleśnictwie.- Nie rób tego - powiedział mu ten człowiek.- Dlaczego?- Nie rób tego - padła ta sama odpowiedz.Usłyszał też trzask odkładanej słuchawki.Wówczas dotarł do Masłochy jeszcze jeden fragment wiedzy o świecie: przyjaciół miewa się nietylko ze świadomego wyboru i sympatii, lecz także z przypadku i ze strachu.Tego dnia póznym popołudniem Maryn powrócił do domu na zdrożonej klaczy, zakurzonyi wyraznie zmęczony.Od razu skierował swoje kroki do szopy, gdzie leżał Horst Sobota.Rozmawiali ze sobą krótko, ale Weronice wydawało się, że trwało to bardzo długo.Niepodsłuchiwała, wiedząc, że i tak dotrą do niej dobre i złe wieści.I stary Horst Sobota wstał ztrumny, na zdrętwiałych nogach przyszedł do kuchni, kazał sobie podać dobry obiad.Maryn zaśpognał klacz na łąkę i choć Weronika zapraszała go na posiłek, położył się u siebie i zasnął.- Odnaleziono stare mapy Wilczego Rogu - opowiadał podczas obiadu Horst Sobota.- Natych mapach jest uwidoczniony cmentarz i nikt już nie może uznać mnie za szalonego.Zgodnie zprzepisami leśni ludzie zbiorą szczątki ludzkie do trumien i przewiozą na wioskowy cmentarz.Wojtczak zaś, który był winien w tej sprawie, poprosił sam i karę w postaci wcześniejszegoprzeniesienia na emeryturę.Maryn znowu zwyciężył las i musimy mu jakoś okazać swojąwdzięczność.- Po prostu znaleziono stare mapy - Weronika starała się zbagatelizować zasługi Maryna. - O tak, Weroniko.Ale trzeba było chcieć znalezć te mapy - rzekł Horst.- Dlategopójdziesz dzisiaj do Gaud i zaprosisz tutaj tę, co już u nas była.- On jej nie chce.- Dlaczego?- Powiedział mi, że szuka miłości.- Miłość też można kupić, Weroniko, a ja mam bardzo dużo pieniędzy.Widzi mi się, żegdy trochę wypocznę po tej nocy w trumnie, będę musiał wyjechać gdzieś do miasta i kupić dlaMaryna nie tylko piękną kobietę, ale i jej miłość.- O tak, można ją kupić w sklepie albo na bazarze, w kolorowych pudełkach - zakpiłaWeronika.- Co ty wiesz o świecie albo o życiu? - wzruszył ramionami Horst Sobota [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl