[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciotka obiecała codziennie zaglądać do jej mieszkania i dogadać sięz sąsiadką, żeby też miała na nie oko.Majka najbardziej obawiała się o komputer  a w nimo swoje aktualne tłumaczenie.Zanim położyła się spać, poszła jeszcze sprawdzić, czy starszapani czegoś nie potrzebuje, jednak, jak się okazało, gospodyni już spała.Marianna  wbrewwcześniejszym obawom  także zasnęła niemal natychmiast, i to jak kamień.W końcu miała tegodnia dość wrażeń.*Następnego dnia przed południem załatwiła swoje sprawy z wydawnictwem, odebrałaobiecany modem i połaziła po sklepach.W międzyczasie na jej komórkę dodzwonił się Max,pytając, gdzie jest. Jestem już wolny, siedzę w domu i  jeśli o mnie chodzi  moglibyśmy spotkać sięchoćby za chwilę  zakomunikował.Ponieważ Marianna była w pobliżu jego mieszkania, umówili się w końcu, że zaraz tamdotrze, zostawi u niego modem, żeby nie nosić go przy sobie po całym mieście, napiją się herbatyi stamtąd dopiero ruszą do restauracji. Znasz tutejsze lokale?  zapytał. Odebrałem już samochód, więc. Nie znam za bardzo, ale coś znajdziemy.A samochodem lepiej się po Warszawie nieporuszać.Chyba że nie ma innego wyjścia!  Zaśmiała się. Rozumiem.To jak w Londynie. Możliwe.Spróbujemy znalezć coś w pobliżu.Poza tym spacerek dobrze nam zrobi.Będę za chwilę, możesz już nastawić wodę na herbatę  zapowiedziała, rozłączając się.Do mieszkania Maxa wchodziło się przez bramę i od podwórza.Mieściło się napierwszym piętrze starej kamienicy, z zewnątrz dość zaniedbanej, jednak wnętrza zostały jużodnowione.Nawet klatka schodowa była odremontowana, a schody i poręcze wyszorowane.Pewnie dlatego, że mieszkania tutaj służą głównie na wynajem  i to nie prywatnym ludziom, alejako apartamenty służbowe dla urzędników na delegacji, artystów, naukowców.Większość lokalistała pusta: na piętrze Maxa, póki co, mieszkał tylko on sam.Dysponował jednym dużympokojem i drugim malutkim  dawniej zapewne służbówką lub garderobą.Urządził tam sobieprowizoryczny gabinet.Oprócz tego do lokalu należała długa i wąska kuchnia, ciemnyprzedpokój oraz całkiem spora łazienka z mocno staroświecką armaturą.Max już czekał w progu,gdy wchodziła krętymi schodami na górę, z dzbankiem w ręku, ubrany w sprane dżinsy i białyT-shirt.Poczuła ulgę, bo i ona tego dnia ubrała się swobodniej, w kremowe sztruksy, a do nichzałożyła czarny top i welurowe wdzianko pod kolor spodni.Nauczona doświadczeniem, zrezygnowała też tym razem z butów na obcasie na rzecz wygodnych zamszowych mokasynów.Przywitał ją pocałunkiem w policzek. Możemy wypić herbatę w kuchni?  zapytał nieśmiało. To jedyne pomieszczenie,które doprowadziłem do ładu.W pokoju mam na razie stos rzeczy, porozrzucanych powszystkich meblach.Muszę je jakoś poukładać.Ale kuchnia jest duża i jasna.Na razie tam sięczuję najbardziej domowo.Marianna wręczyła mu pudełko z modemem. Schowaj to gdzieś, dobrze? To mój modem do internetu.Jasne, możemy posiedziećw kuchni, ja też to lubię.U nas w domu najczęściej jadłyśmy posiłki, gadałyśmy, piłyśmy kawęalbo herbatę właśnie w kuchni.jeszcze z mamą.A ta twoja jest faktycznie ogromna! Możeszspokojnie wydzielić z niej kącik jadalny.Pod oknem, idealnie.I widok na uliczkę, super.Daj tęherbatę, bo umieram z pragnienia. Z ulgą opadła na krzesło naprzeciwko okna. Tylko bezmleka, błagam cię! A czemu miałaby być z mlekiem?  zdziwił się. Bo wy w Anglii chyba zawsze pijecie herbatę z mlekiem?  wyjaśniła przekornie.Roześmiał się. Stereotypy!  powiedział tak jak ona wczoraj. Zresztą może Anglicy tak.Ale myjesteśmy Polacy.Nie pamiętasz? Pamiętam, pamiętam.Więc poproszę herbatę po polsku: czarną i mocną. Z cukrem? Z cukrem.Nalał herbatę do prostych fajansowych kubków, podsunął jej cukiernicę, a takżepopielniczkę.Na sąsiednim krześle zauważyła otwarty album  prezent od niej.Ucieszyło ją to. Podoba ci się?  Wskazała książkę ruchem głowy. Auć! Sparzyłam się w język. Uważaj! Nie tak zachłannie.Podoba mi się, i to bardzo.Pasjonuję się fotografią oddziecka, a tu są naprawdę piękne zdjęcia.No i te krajobrazy, zabytki, morze.W ładnymmieszkasz regionie. To fakt. Pokiwała głową. A jak odbierasz Warszawę? Wiem, niektórzy mówią, że tobezstylowe miasto.Przed wojną pewnie wyglądało całkiem inaczej.Max jednak zareagował zupełnie odmiennie niż się spodziewała.  Bezstylowe? Mnie to się właśnie podoba.Jest dynamiczne, żywe, tak jakby.miałowiele twarzy  odparł. No i ta wasza wieża. Jaka wieża? Aaa.masz na myśli.Pałac Kultury? Tak, chyba on.Rewelacyjny! Mówisz serio? Kurczę, a tu są głosy, żeby go burzyć! Burzyć?  obruszył się. Dlaczego? Przecież to kawałek waszej historii.To tak, jakbyParyżanie chcieli zburzyć wieżę Eiffla! Nooo.kiedyś chcieli. Ale już im chyba przeszło.Wam też przejdzie.Historia to historia, nie da się jejzmienić, można ją tylko.oswoić. Dla nas to może jeszcze zbyt świeża historia. zamyśliła się Marianna. Ale maszrację.Ja zresztą nigdy nie należałam do tych, którzy lubią cokolwiek burzyć. Nie? Bo wyglądasz mi na typową wichrzycielkę! No bo jestem nią.Ale w granicach rozsądku. Uśmiechnęła się niewinnie. To jaki mamy program zwiedzania? Co mi pani zaproponuje? Ta wieża tam będzie? Pałac, a nie wieża! Może być.Poza tym.zobaczymy.Na pewno chciałabym zabrać cięna Cmentarz Powstańców.Zawsze tam zaglądam, jak jestem w Warszawie.A muzea cięinteresują? Jakie? Noo.z malarstwem albo archeologiczne? Wiesz, tego mamy dużo u siebie. No tak.Fakt, zapomniałam, że wasze zbiory z naszymi trudno porównywać. Ale.jak mówisz: zobaczymy.No i koniecznie ten.%7ło. %7łoliborz? Właśnie. Ale to już nie dzisiaj.Będzie za pózno.Dziś tylko obiad i co najwyżej mały spacerek poobiedzie!  Okej.Też dziś zamierzam odpoczywać.Gdy już wypili herbatę, Max zapytał: To co, idziemy? Idziemy, zgłodniałam. Tylko gdzie.? Może po prostu tam, gdzie wczoraj? Znowu na pizzę? E, nieee.Chodz, połazimy i znajdziemy coś po drodze! Miałabymochotę na. Na tradycyjne polskie potrawy! Przynajmniej ja mam taką ochotę  dodał. Tyle sięo nich nasłuchałem od ojca, że muszę wreszcie spróbować. No to chyba pozostaje nam bar mleczny. Roześmiała się. Bo u nas teraz panujemoda raczej na zagraniczne specjały.Ale tam wina nie dają.Dobra, coś znajdziemy.chyba.No,ruszaj się! Bar mleczny? Nieważne, taka polska tradycja.Tego wieczoru, po obiedzie, pospacerowali sobie tylko po starówce, a wieczór spędziliw kinie.Kolejnego dnia Marianna zarządziła za to ścisły program zwiedzania.Muzea sobieodpuścili, gdyż Max słusznie zauważył, że będzie w Polsce dostatecznie długo, by jeszcze kiedyśdo nich zajrzeć, uparł się za to na Pałac Kultury: koniecznie chciał obejrzeć panoramę miasta i torazem z nią, co w sumie uznała za dość romantyczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl