[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To ona zażądała, aby zmienił wyznanie iprzyjął z rąk biskupa sakrament bierzmowania, jeśli chcepoślubić Catharinę, a on się zgodził, choć mogło mu tozaszkodzić w karierze. Wybrano mnie starszym gildii św.Aukasza  dodał. Słyszałam.Gratuluję.Płacą za to?Cienkie kości na wierzchu jej dłoni podnosiły się i opadały,gdy bębniła upierścienionymi palcami po kapie, którą byłprzykryty stół. Trochę.Może przyniesie to zamówienia. Może.Może.Tymczasem Catharina spodziewa siędziecka. O ile go nie straciła, kiedy ją wystraszył twój synalek. W zeszłym tygodniu gonił ją po rynku z kijem.Przestaławychodzić z domu. Przykro mi, Janie.Willem zawsze był niesforny, zawszebył zazdrosny. To wykracza daleko poza zazdrość.Ten człowiek jestniebezpieczny, jeśli nie dla innych, to dla samego siebie.Jakmożesz go bronić, kiedy rzuca się też na ciebie?Potarła skroń, jakby chciała odepchnąć te wspomnienia. Cóż mogę zrobić? Nauczył się tego od ojca. Cóż j a mogę zrobić? Gdybyś chciał, żeby twoja rodzina miała na śniadanie coświęcej niż kilka sucharów, dałbyś sobie spokój z obrazami.Zatrudniłbyś się w którejś wytwórni fajansu.Teraz, gdy maszpozycję w gildii, na pewno cię przyjmą na malarza.Możeszzarabiać pędzlem.Na ziemniaki, hut-spot i chleb.Na pledy itrzewiki dla twoich synów  ciągnęła.Talerz za nieubłaganym talerzem.Wyobraził sobie, jak stoiprzed ich ścianą.Ugięły się pod nim nogi i powiódł wzrokiem popokoju.Często do głębi poruszała go siła wyrazu przedmiotów.Pozłacany dzban na wodę stojący, niczym na ołtarzu, na serweciew czerwony wzór odbijał tuzin odcieni od szkarłatu po ciepłyżółcień.Podobały mu się proste, mocne linie wychodzące zsolidnej podstawy i krągłe wygięcie ucha. Piękny dzban  powiedział. Mogłabyś przez jakiś czasużywać innego? Podoba mi się, jak ta serweta odbija się w złocie.Może mógłbym namalować. Wez go.Wez go.Serwetę też. Machnęła ręką i poczuł,że odprawia tak również jego. Czemu Bóg dał mi takiegozięcia? Syn i zięć, obaj nieodpowiedzialni.Obaj szaleni.  A zaliczka? Zastanowię się.Nie mogę obiecać.Willem się wścieka,gdy myśli, że cię faworyzuję, i tłucze talerze.Nie zapomniał oostatniej pożyczce.Sądzi też, że dam wam okrągłą sumkę nachrzcinach.Ale nie mogę.Dzierżawcy z Beijerlands zalegają miz czynszem. Pomyślałem, że gdyby stać mnie było na wynajęcie małejpracowni, nikt by mi nie przeszkadzał i mógłbym malowaćwięcej. Powiedziałam, że się zastanowię.Wracając do domu z zawiniętym w serwetę dzbanem podpachą, czuł mdlący, głuchy ból, który nadciągał wraz zezmierzchem.Będzie musiał stanąć przed Cathariną bez jednegostujwera.Powie jej, że zajmie się czymś innym.Ale hańbąbyłoby malować fajanse.Już nigdy nie uważano by go potem zaartystę.Tylko za rzemieślnika.Lepiej zupełnie zmienić fach.Będzie sprzedawał sukno u kuzyna.Zacznie nazajutrz.Tylkoprzez kilka lat.Może rok, jeśli mu się powiedzie.Przerwanie i takmizernej ciągłości będzie katastrofą dla jego pracy.Przyjdzie muto nadrabiać długo i mozolnie.Usłyszał krzyki, kiedy był jeszcze kilka domów dalej.Sąsiedzizebrali się pod jego drzwiami.Wbiegł do środka.We frontowympokoju dzieci krzyczały, Geertruida i najmłodsza córeczkapłakały, a Willem okładał Catharinę kijem.Upadła na swójkołowrotek i leżała skulona na podłodze, starając się osłaniaćbrzuch.Jan zamachnął się z furią i podstawą dzbana uderzyłWillema w głowę.To oszołomiło go na tyle, że mógł goodciągnąć od Cathariny i zadać potężny cios w żołądek.Willemprzewrócił się, roztrzaskując sztalugi.Jan kopnął go, wykręciłmu ręce do tyłu i usiadł na nim.  Francis, przynieś mi szpagat.Ile tylko mamy.Maria,Cornelia, zajmijcie się matką.Zanim Willem oprzytomniał, Jan przywiązał go do krzesła oprostym oparciu, a krzesło do poręczy schodów.Nagle zobaczyłkij.Z jego końca wystawał żelazny gwózdz. Johannes, biegnij po van Overgauwa, tego, który nastawiłci rękę.Pamiętasz? Cztery domy stąd.W stronę kościoła.Gdzieta Magdalena? Beatrix, sprowadz babkę Marię.Wez latarnię,dziecko.Robi się ciemno.Pokój wirował na czubku gwozdzia, aż usłyszał, jak jego żonaszepcze do starszych dziewczynek: Nic mi nie jest.Nic mi nie jest.Już umniejszała powagę zajścia ze względu na dzieci.Willemjest przecież ich wujem, powie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl