[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stary Maciek, do rÄ™cznych zapasów niezdolny,RejterowaÅ‚ siÄ™, czyniÄ…c przed sobÄ… plac wolnyNa prawo i na lewo; tu koÅ„cem szablicyUciera bagnet z rury jako knot ze Å›wiécy;Tam machnÄ…wszy na odlew, Å›cina albo kole.I tak ostrożny Maciek ustÄ™puje w pole.Lecz z najwiÄ™kszym na niego naciera uporemStary Gifrejter, co byÅ‚ puÅ‚ku instruktorem,Wielki mistrz na bagnety; zebraÅ‚ siÄ™ sam w sobie,SkurczyÅ‚ siÄ™, a karabin porwaÅ‚ w rÄ™ce obie,PrawÄ… u zamka, lewÄ…, w pół rury porywa,KrÄ™ci siÄ™, podskakuje, czasem przysiadywa,LewÄ… rÄ™kÄ™ opuszcza, a broÅ„ z prawej rÄ™kiSuwa naprzód, jak żądÅ‚o z wężowej paszczÄ™ki,I znowu jÄ… w tyÅ‚ cofa, na kolanie wspiera,I tak krÄ™cÄ…c siÄ™, skaczÄ…c, na Maćka naciera.OceniÅ‚ przeciwnika zrÄ™czność Maciek staryI lewÄ… rÄ™kÄ… wÅ‚ożyÅ‚ na nos okulary,PrawÄ… rÄ™kojeść Rózgi tuż przy piersiach trzyma,Cofa siÄ™, Gifrejtera ruch Å›ledzÄ…c oczyma,Sam sÅ‚ania siÄ™ na nogach, jakby byÅ‚ pijany;Gifrejter bieży prÄ™dzej i, pewny wygranej,%7Å‚eby uchodzÄ…cego tem Å‚acniej dosiÄ™gnÄ…Å‚,PowstaÅ‚ i caÅ‚Ä… prawÄ… rÄ™kÄ™ wzdÅ‚uż wyciÄ…gnÄ…Å‚PopychajÄ…c karabin, a tak siÄ™ wysiliÅ‚PchniÄ™ciem i wagÄ… broni, że siÄ™ aż pochyliÅ‚;Maciek tam, kÄ™dy bagnet wkÅ‚ada siÄ™ na rurÄ™,Podstawia swÄ… rÄ™kojeść, podbija broÅ„ w górÄ™,I wnet spuszczajÄ…c RózgÄ™, tnie Moskala w rÄ™kÄ™Raz, i znowu na odlew przecina mu szczÄ™kÄ™.Tak padÅ‚ Gifrejter, fechmistrz najpierwszy z Moskalów,Kawaler trzech krzyżyków i czterech medalów.Tymczasem koÅ‚o kÅ‚odek lewe szlachty skrzydÅ‚oJuż jest bliskie zwyciÄ™stwa; tam walczyÅ‚ KropidÅ‚o,NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG189Widny z dala, tam Brzytwa wiÅ‚ siÄ™ Å›ród Moskali,Ten ich w pół ciaÅ‚a rzeza, tamten w gÅ‚owy wali;Jako machina, którÄ… niemieccy majstrowieWymyÅ›lili i która mÅ‚ockarniÄ… siÄ™ zowie,A jest razem sieczkarniÄ…, ma cepy i noże,Razem i sÅ‚omÄ™ kraje, i wybija zboże:Tak pracujÄ… Kropiciel i Brzytwa pospoÅ‚u,MordujÄ…c nieprzyjaciół, ten z góry, ten z doÅ‚u.Lecz Kropiciel już pewne porzuca zwyciÄ™stwo,Bieży na prawe skrzydÅ‚o, gdzie niebezpieczeÅ„stwoNowe grozi Maćkowi; Å›mierci GifrejteraMszczÄ…c siÄ™, Proporszczyk z dÅ‚ugim szpontonem naciera(Szponton jest to zarazem dzida i siekiera,Teraz już zaniedbany, i tylko na flocieUżywajÄ… go; wówczas sÅ‚użyÅ‚ i piechocie).Proporszczyk, czÅ‚owiek mÅ‚ody, zrÄ™cznie siÄ™ uwijaÅ‚;Ilekroć mu przeciwnik broÅ„ na bok odbijaÅ‚,On cofaÅ‚ siÄ™; mÅ‚odego nie mógÅ‚ Maciek zgonić,I tak, nie raniÄ…c, musiaÅ‚ tylko siebie bronić.Już mu Proporszczyk dzidÄ… lekkÄ… ranÄ™ zadaÅ‚,Już wznoszÄ…c w górÄ™ berdysz, do ciÄ™cia siÄ™ skÅ‚adaÅ‚:Chrzciciel nie zdoÅ‚a dobiec, lecz staje w pół drogi,OkrÄ™ca broÅ„ i ciska wrogowi pod nogi.SkruszyÅ‚ kość; już Proporszczyk szponton z rÄ…k upuszcza,SÅ‚ania siÄ™; wpada Chrzciciel, za nim szlachty tÅ‚uszcza,A za szlachtÄ… Moskale od lewego skrzydÅ‚aBiegÄ… zmieszani; wszczÄ…Å‚ siÄ™ bój koÅ‚o KropidÅ‚a.Chrzciciel, który w obronie Maćka oręż straciÅ‚,Ledwie że tej przysÅ‚ugi życiem nie przypÅ‚aciÅ‚,Bo przypadÅ‚o naÅ„ z tyÅ‚u dwóch silnych MoskaliI czworo rÄ…k zarazem we wÅ‚os mu wplÄ…tali;UpiÄ…wszy siÄ™ nogami, ciÄ…gnÄ… jako linySprężyste, uwiÄ…zane do masztu wiciny;Daremnie w tyÅ‚ Kropiciel ciska Å›lepe razy,Chwieje siÄ™  a wtem postrzegÅ‚, że blisko GerwazyWalczy; zawoÅ‚aÅ‚:  Jezus Maria! Scyzoryku!Klucznik, trwogÄ™ Chrzciciela poznawszy po krzyku,OdwróciÅ‚ siÄ™ i spuÅ›ciÅ‚ ostrze pÅ‚ytkiej staliMiÄ™dzy gÅ‚owÄ™ Chrzciciela i rÄ™ce Moskali.NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG190CofnÄ™li siÄ™, wydawszy przerazliwe gÅ‚osy,Lecz jedna rÄ™ka, mocniej wplÄ…tana we wÅ‚osy,ZostaÅ‚a siÄ™, wiszÄ…ca i krwiÄ… buchajÄ…ca.Tak orlik, jednÄ… szponÄ™ gdy wbije w zajÄ…ca,DrugÄ…, by wstrzymać zwierza, o drzewo uczepi,A zajÄ…c, targnÄ…wszy siÄ™, orÅ‚a wpół rozszczepi,Prawa szpona u drzewa zostaje siÄ™ w lesie,A lewÄ…, zakrwawionÄ…, zwierz na pola niesie.Kropiciel, wolny, oczy obraca dokoÅ‚a,RÄ™ce wyciÄ…ga, broni szuka, broni woÅ‚a,Tymczasem grzmi pięściami, stojÄ…c mocno w krokuI pilnujÄ…c siÄ™ z bliska Gerwazego boku,Aż Saka, syna swego, postrzega w natÅ‚oku.Sak prawÄ… rÄ™kÄ… szturmak wymierza, a lewÄ…CiÄ…gnie za sobÄ… dÅ‚ugie, sążniowate drzewo,Uzbrojone w krzemienie i w guzy, i sÄ™ki(Nikt by go nie podzwignÄ…Å‚ prócz Chrzciciela rÄ™ki).Chrzciciel, gdy miÅ‚Ä… broÅ„ swÄ…, swe KropidÅ‚o zoczyÅ‚,ChwyciÅ‚ je, ucaÅ‚owaÅ‚, z radoÅ›ci podskoczyÅ‚,ZakrÄ™ciÅ‚ je nad gÅ‚owÄ… i zaraz ubroczyÅ‚.Co potem dokazywaÅ‚, jakie klÄ™ski szerzyÅ‚,Daremnie Å›piewać, nikt by muzie nie uwierzyÅ‚,Jak nie wierzono w Wilnie ubogiej kobiécie,Która, stojÄ…c na Å›wiÄ™tej Ostrej Bramy szczycie,WidziaÅ‚a, jako Dejów, moskiewski jeneraÅ‚,WchodzÄ…c z puÅ‚kiem Kozaków, już bramÄ™ otwieraÅ‚I jak jeden mieszczanin, zwany Czarnobacki,ZabiÅ‚ Dejowa i zniósÅ‚ caÅ‚y puÅ‚k kozacki.Dosyć, że siÄ™ tak staÅ‚o, jak przewidziaÅ‚ Ryków:Jegry w tÅ‚umie ulegli mocy przeciwników.Dwudziestu trzech na ziemi wala siÄ™ zabitych,Trzydziestu kilku jÄ™czy ranami okrytych,Wielu pierzchÅ‚o, skryÅ‚o siÄ™ w sad, w chmiele, nad rzekÄ™,Kilku wpadÅ‚o do domu pod kobiet opiekÄ™.ZwyciÄ™ska szlachta biega z okrzykiem wesela,Ci do beczek, ci Å‚upy rwÄ… z nieprzyjaciela;Jeden Robak tryumfów szlachty nie podziela.On dotÄ…d sam nie walczyÅ‚ (bo broniÄ… kanonyKsiÄ™dzu bić siÄ™), lecz jako czÅ‚owiek doÅ›wiadczonyNASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG191DawaÅ‚ rady, plac boju z różnych stron obchodziÅ‚,Wzrokiem, rÄ™kÄ…, walczÄ…cych zachÄ™caÅ‚, przywodziÅ‚.I teraz woÅ‚a, aby do niego siÄ™ Å‚Ä…czyć,Uderzyć na Rykowa, zwyciÄ™stwo dokoÅ„czyć.Tymczasem przez posÅ‚aÅ„ca wskazaÅ‚ do Rykowa,%7Å‚e jeżeli broÅ„ zÅ‚oży, życie swe zachowa;Jeżeli zaÅ› oddanie broni bÄ™dzie zwlekać,Robak każe otoczyć resztÄ™ i wysiekać [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl