[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli chodzi o Ca-millę, pomijając jej skłonność do podejmowania pochopnych decyzji, ona także jest trochę zagu-biona. Może właśnie znalazła to, czego chce. Zmiłuj się, Grayson, gdybyś rzeczywiście tak uważał, nie byłoby cię tu. Zerknęłana niego z zaciekawieniem. A właściwie, co ty tu robisz? Próbuję tylko pomóc swojej przyjaciółce. Tak właśnie myślałam. Urwała i dodała po chwili:  Nie możemy pozwolić jejpoślubić kogoś, kto nie jest tym, za kogo się podaje. Przecież pani córki mają prawo postępować wedle własnego uznania. Mieć prawo, a umiejętnie je wykorzystywać, to dwie zupełnie różne sprawy.Powstrzy-masz ją od tego? Mogę na ciebie liczyć? Dlaczego ja mam to robić? Z dwóch powodów.Po pierwsze, nie wyjdzie na to, że się wtrącam. W takim razie nie mam wyjścia  powiedział ze śmiechem. Dlaczego nic jej nie powiedziałeś?  zapytała jakby od niechcenia. Słucham?  spojrzał się na nią zdziwiony. Dobrze słyszałeś. Westchnęła. Nie jestem ślepa,drogi chłopcze.Camilla możetego nie widzi, ale ja tak.I sądzę, że Beryl także& Chociaż najwyrazniej jest jejto nie w smak dodała po chwili. Czyli co?  zapytał z lekką rezerwą w głosie. Czyli przyczyna numer dwa.Nie możesz oderwać od niej wzroku.Wyraz twojej twa-rzy, kiedy na nią patrzysz, kiedy napotykasz jej spojrzenie.Wątpię, czy ktokolwiek poza mnąi Beryl to zauważył.One łatwo nie wybaczają.Moje córki, ma się rozumieć.I ja też nie. Z na-mysłem podniosła kieliszek do ust. Sądzę, że to jedna z tych rzeczy, które przechodzą z matkina córkę, z pokolenia na pokolenie.Na nasze wybaczenie trzeba sobie zasłużyć. Staram się. Wiem, oferując jej pomoc.I jak ci idzie? Pomogłem wam wybrnąć z kłopotu po waszym niespodziewanym pojawieniu się. Przyznaję, masz refleks.Niewątpliwie pomógł ci uzbierać tę pokazną fortunkę. Nadłuższą chwilę zawiesiła głos. Nie stawałabym ci na przeszkodzie. Obawiam się, że nie rozumiem. Jestem pewna, że nie rozumiesz. Westchnęła zrezygnowana i po chwili podjęła: Wywierałam różne bodzce na moje córki, kierowałam je we właściwą stronę, ale nigdy ich do ni-czego nie zmuszałam.Zmiem nawet twierdzić, że nawet jeśli bym chciała, nie usłuchałyby.Możenie zauważyłeś, ale każda z nich jest uparta jak oślica. Uśmiechnęła się z zadowoleniem. Najwyrazniej to też przeszło z matki na córki. Nadal nie rozumiem, co próbuje pani powiedzieć. Chodzi mi o to, że nie zmuszałam Camilli do ślubu z Haroldem.Gdybym tylko wie-działa, że uczucia ulokowała w innym mężczyznie, próbowałabym ją nawet odwieść od tamtegomałżeństwa.Patrzył na nią w niemym zdumieniu. Nie zrozum mnie zle, Graysonie.Wówczas sądziłam, że Harold jest właściwą partiądla Camilli.Zawsze wydawało mi się, że małżeństwo z rozsądku jest o wiele lepszeod małżeństwa z miłości.Ja sama już dawno temu straciłam wszelką wiarę w prawdziwą miłośći przeznaczenie.Chociaż& Może i nie zapewniłbyś jej takiego dostatku, jak Harold, ale nieumarłaby z głodu.O ile dobrze pamiętam, twój stryj zaplanował twoją przyszłość.Ale dopierowiele lat po jej ślubie dowiedziałam się o jej uczuciach i o tym, co między wami zaszło. Od Camilli?Lady Millworth zaprzeczyła ruchem głowy i dodała: Camilla nigdy nic nie powiedziała.Wiem od Beryl. Nie wiem, co powiedzieć  stwierdził powoli. Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają. Spojrzała na niego surowo. Ale może podinnymi względami jest lepiej.Może przynajmniej nabrałeś lepszego wyczucia czasu.Skoro po-trafiłeś tak skutecznie zadbać o własne interesy, mniemam, że i w tym wypadku tak łatwo się niepoddasz. Czy mam to rozumieć jako zgodę?  powiedział, udając spokój. Na ubieganie sięo rękę pani córki? Nie gadaj głupstw.Nie potrzebujesz mojej zgody ani mojego błogosławieństwa.Onateż nie.Nie chcę się do tego mieszać. Oczywiście, że nie  mruknął. Jednak z radością służę radą. A ja z radością jej wysłucham. Po chwili dodał:  A ma pani jakąś? Radę, ma sięrozumieć. Nic, czego byś już nie wiedział.Mogłabym ci powiedzieć, żebyś nie był idiotą.%7łebyśpodążał za pragnieniami.Ale nie mogę ci powiedzieć, jak zdobyć rękę Camilli albo jej serce, jeślitak wolisz to nazwać, bo sama tego nie wiem.Do tego musisz dojść sam. Zastanowiła sięprzez chwilę. Jest jeszcze jedna rzecz.Może nie do końca rada, ale coś, co powinieneś wie-dzieć. Tak? Jeśli uda ci się w końcu zdobyć przebaczenie Camilli, Beryl albo moje, musisz wie-dzieć, że jeden błądjesteśmy w stanie przełknąć.Ale kolejny całkowicie cię przekreśli.Pamiętajo tym, Graysonie.I postaraj się tego nie zepsuć tym razem. Dobrze, lady Millworth. Ależ drogi chłopcze. Wzięła łyczek brandy. Teraz możesz zwracać się do mniemamo.Grayson się uśmiechnął. Wygląda na to, że wszyscy chcieliby się już położyć stwierdziła Camilla, pod-chodząc do nich. Ja na pewno.To był wyjątkowo długi dzień.Lady Millworth uważnie przyjrzała się córce. Jesteś wykończona, moja droga.Przyda ci się długi i mocny sen. No tak&  Spojrzenia Camilli i Graysona nagle się skrzyżowały, a ona spłoszonauciekła wzrokiem.Zdecydowanym tonem dodała:  I taki mam właśnie zamiar.Długi mocny sen.We własnym łóżku.Sama. Mnie ta wiedza jest zbędna  mruknęła lady Millworth.Grayowi nie była zbędna, wprost przeciwnie.To miłe, że Camilla chciała mu zakomuni-kować, że nie będzie dzielić łóżka z Pruzinskim.Nawet jeśli wiedział już to od Beryl.Mimowszystko fakt, że Camilli zależało na tym, żeby i on wiedział, odczytał jako dobry znak.Czyżbywreszcie przejrzała na oczy? W kwestii Pruzinskiego oraz, co o wiele ważniejsze, Graya?Camilla zignorowała uwagę matki. Jutro także czeka nas męczący dzień.Trzeba udekorować dom, zająć się dziećmi& Kim są te dzieci, o których wciąż słyszę?  zapytała lady Millworth, marszcząc czoło. Gromadka uroczych chłopczyków z wioski [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl