[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za sa da nr 2:Jeżeli klient się myli, patrz za sa da nr 1. DUN CAN HOWE  Umie ram po wolną śmier cią u Wal l ma na  stwier dziła w myślach Tib bynastępne go popołudnia pod mru gającymi flu ore scen cyj ny mi światłami.W tej ro bo cie praw do po dob nie nie umie rało się wca le wcześniej niż nor mal -nie.Jed nakże śmierć mu siała być ba aaar dzo bo le sna. Dla cze go ta kie skle py jak ten nig dy nie mają okien?  za sta na wiała się. Czy oni myślą, że je den słonecz ny pro mień spra wi, iż ich bla dzi pra cow ni -cy wyrwą się na wol ność?.Dzi siaj wróciła do regału dru gie go.Tym ra zem uzu pełniała za pa sy pam -persów dla do rosłych.Cze mu ciągle tra fiała do działu hi gie ny oso bi stej?Wczo raj wie czo rem mama spy tała, czy może sko rzy stać ze spe cjal nej zniżkii kupić pie lusz ki dla dzie ciaków.Nie przy znała się, że za bra li jej już zniżkę.Gdy tak układała na półkach opa ko wa nia pie luch, miała wrażenie, że jejciało i mózg funk cjo nują na naj niższych ob ro tach.Wy obrażała so bie po -ziomą linię fal mózgo wych na ekra nie en ce fa lo gra fu.Zmierć u Wal l ma na.Na gle usłyszała łoskot i po de rwała głowę.Za fa scy no wa na pa trzyła, jakułożona przez nią pi ra mi da an ty per spi rantów w kul kach wali się podciężarem upa dającej dziew czyn ki.Wbrew ocze ki wa niom Tib by dziew czyn kanie złapała równo wa gi, lecz runęła na zie mię, a jej głowa z głuchym łosko -tem ude rzyła o li no leum.Tib by, prze rażona, pod biegła do niej.Miała uczu cie, jak by to wszyst konie działo się na prawdę, jak by oglądała scenę w te le wi zji.An ty per spi ran typo to czyły się we wszyst kie stro ny.Dziew czyn ka wyglądała na ja kieś dzie -sięć lat.Miała za mknięte oczy.Ja sne włosy roz sy pały się na podłodze. Czy jest mar twa?  za sta na wiała się Tib by w pa ni ce.Przy po mniała so -bie o ze sta wie słuchaw ko wym. Halo! Halo!  krzyknęła, na ci skając różne gu zi ki i żałując, że niesłuchała, jak tego używać.Rzu ciła się bie giem w kie run ku kasy. Wy pa dek! Wy pa dek przy re ga le dru gim! We zwij po go to wie!  po le ciła.Rzad ko się zda rzało, żeby wy po wie działa aż tyle słów bez sar ka zmu. Nie -przy tom na dziew czyn ka przy re ga le dru gim!Upew niw szy się, że Brian na już dzwo ni, Tib by pędem wróciła do dziew -czyn ki.Wciąż tam leżała, nie po ru szając się.Tib by chwy ciła jej rękę.Szu -kała pul su, czując się, jak by na gle zna lazła się na pla nie Ostrego dyżuru.No,przy najm niej puls jest wy czu wal ny.Sięgnęła do to reb ki dziew czyn ki, abywyciągnąć jej port fel, ale na gle się po wstrzy mała.Nie po win na ni cze go do -ty kać, dopóki nie przy je dzie po li cja.Ale nie, to do ty czyło tyl ko mor derstw.Se ria le kry mi nal ne po mie szały jej się ze szpi tal ny mi.Wyjęła port fel.Kim - kol wiek są ro dzi ce dziew czyn ki, na pew no trze ba im po wie dzieć, że córkależy nie przy tom na na środ ku skle pu Wal l ma na.W środ ku była kar ta bi blio tecz na, ho ro skop wycięty z cza so pi sma, szkol -ne zdjęcie radośnie uśmiech niętej dziew czyn ki o imie niu Mad die (mnóstwocałusów na od wro cie).Czte ry bank no ty jed no do la ro we.Zmie ci.To samoTib by nosiła w port fe lu, kie dy była w jej wie ku.W tym mo men cie do skle pu wpa dli trzej sa ni ta riu sze z no sza mi.Dwóchz nich zaczęło cucić dziew czynkę, trze ci stu dio wał srebrną bran so letkę na jejle wym nad garst ku.Tib by nie pomyślała, żeby spraw dzić nad garst ki dziew -czynki.Trze ci fa cet chciał jej zadać parę pytań. Co się stało? Wi działaś? Nie zu pełnie  od parła Tib by. Usłyszałam hałas, odwróciłam się i zo ba -czyłam, jak leci na wy stawę.Ude rzyła głową o podłogę.Chy ba ze mdlała.Fa cet z po go to wia nie pa trzył już na Tib by, ale na port fel, który trzy maław rękach. Co to jest?  za py tał. Och.jej port fel. Za brałaś jej port fel?Tib by sze ro ko otwo rzyła oczy.Na gle zro zu miała, jak to wygląda. Nie, ja tyl ko. Może po pro stu mi go od dasz?  po wie dział po wo li mężczy zna.Trak to wał ją jak złodziejkę czy też to ona po pa da w pa ra noję?Tib by nie miała siły na swo je ulu bio ne słowne prze py chan ki.Czuła, żeza raz się rozpłacze. Chciałam zna lezć nu mer te le fo nu do ro dziców  wyjaśniła, wyciągającport fel w jego kie run ku. Za wia do mić ich, po wie dzieć, co się stało.Wy raz oczu mężczy zny złagod niał. Nie martw się o to, za wie zie my ją do szpi ta la, a tam zajmą się po wia do -mie niem ro dziców.Trzy mając kur czo wo port fel, Tib by ru szyła za dzwi gającymi no szemężczy zna mi.W se kundę załado wa li dziew czynkę do ka ret ki.Tib by do -strzegła mokrą plamę na dżin sach dziew czynki i zro zu miała, że tam ta sięzsi kała.Szyb ko odwróciła głowę, po dob nie jak robiła za wsze, kie dy ktośobcy przy niej płakał.Omdle nie i ude rze nie głową o zie mię mogła ob ser wo -wać, ale co za dużo, to nie zdro wo. Mogę po je chać z wami?  Tib by sama nie wie działa, cze mu o to pro si.Po pro stu się mar twiła, że gdy dziew czyn ka się ock nie, prze stra szy ją wi - dok groznych fa cetów z po go to wia.Zro bi li miej sce, Tib by mogła więc usiąśćobok małej.Wzięła ją za rękę.Zno wu nie ro zu miała dla cze go, czuła jed nak,że gdy by to ona pędziła na sy gna le przez Old Geo r ge town Road, chciałaby,żeby ktoś trzy mał ją za rękę.Na skrzyżowa niu Wi scon sin i Bra dley dziew czyn ka od zy skała przy tom -ność.Ro zej rzała się zdez o rien to wa na, mru gając nie przy tom nie ocza mi.Zcisnęła moc no Tib by, po czym uniosła wzrok, by spraw dzić, czy ja to ręka.Wi dok Tib by za sko czył ją naj wy razniej.Sze ro ko otwie rając oczy, spoj rzałana pla kietkę z na pi sem:  Cześć, je stem Tib by! , przy piętą do zie lo nej blu zy.Następnie odwróciła się do sa ni ta riu sza. Dla cze go dziew czy na z Wal l ma na trzy ma mnie za rękę?  za py tała.Ktoś za pu kał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl