[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Och, tak mi przykro, pani O'Keefe! Przecież pan Howardna pewno miał okazję, żeby osobiście to pani wyjaśnić.Ale już ja wezmęw obroty wikarego Chestera! Teraz to mu się dostanie!Christine Lorimer odeszła zdecydowanym krokiem, pozostawiającpogrążoną w myślach Helen.Kim jest ten mężczyzna, którego właśnie poślubiła? Czy Chester rzeczywiście tylko pomógł Howardowi ubrać w słowajego uczucia, czy też Howardowi było właściwie wszystko jedno, co skusijego przyszłą żonę do wyruszenia na koniec świata?Wkrótce się tego dowie.Ale wcale nie była przekonana, czy tego pragnie.Furmanka od ośmiu godzin trzęsła się na błotnistej drodze.Helen miaławrażenie, że ta podróż nigdy się nie skończy.Na dokładkę przygnębiał jąbezkres mijanego krajobrazu.Samotny niewielki dom widzieli ponad godzinę temu.Poza tym furmanka, którą Howard O'Keefe wiózł swoją świeżopoślubioną żonę, jej bagaże oraz własne zakupy z Christchurch w kierunkuHaldon, była chyba najbardziej niewygodnym środkiem transportu, z jakiego Helen kiedykolwiek korzystała.Plecy bolały ją od twardego opar181cia, a ciągle padająca mżawka wywołała migrenę.Howard zaś wcale niestarał się uczynić tej podróży znośniejszą dzięki jakiejś rozmowie.Od conajmniej pół godziny nie powiedział do Helen ani jednego słowa, tylkonajwyżej mamrotał jakieś polecenie do gniadego konia lub siwego muła,które ciągnęły furmankę.Helen miała więc aż nadto czasu, żeby oddać się rozważaniom, którenie były jednak zbyt przyjemne.Przy tym sprawa z listami stanowiła najmniejszy problem.Howard i wikary przeprosili wczoraj za swoje małe oszustwo, uważali je jednak za niewielkie przewinienie.W końcu dzięki temucała sprawa szczęśliwie się zakończyła.Howard miał żonę, a Helen męża.Gorsza okazała się wiadomość, którą dopiero wczoraj wieczorem Elizabethprzekazała Helen.Pani Baldwin nic jej nie powiedziała, być może się wstydziła, a może nie chciała niepokoić młodej mężatki.Ale Belinda Baldwin niepotrafiła utrzymać języka za zębami i wygadała Elizabeth, że mała Laurie jużdrugiego dnia po raz pierwszy uciekła od państwa Lavenderów.Oczywiściebardzo szybko ją odnaleziono i mocno zrugano, ale już kolejnego wieczoruLaurie znowu próbowała uciec.Za drugim razem dostała lanie.A teraz, potrzeciej próbie ucieczki, zamknięto ją w szafie na miotły. O chlebie i wodzie! stwierdziła Belinda dramatycznym tonem.Helen z samego rana przed wyjazdem zapytała o to pastora.Oczywiścieobiecał, że zaraz pojedzie zajrzeć do Laurie.Ale czy dotrzyma słowa, gdy niebędzie tam już Helen, która przypominałaby mu o jego obowiązkach?A do tego ta wspólna podróż z Howardem.Wczorajszą noc Helen spędziła jeszcze w swoim łóżku u państwa Baldwinów.Przyjęcie męża w domupastora było wykluczone, a Howard nie chciał lub nie mógł pozwolić sobiena nocleg w hotelu. Całe życie będziemy ze sobą wyjaśnił Helen, niewprawnie całującją w policzek. Jedna noc nie czyni żadnej różnicy.Helen odczuła ulgę, ale jednocześnie pewne rozczarowanie.Zdecydowanie wolałaby porządek hotelowego pokoju od sterty koców na krytym wozie, co pewnie czekało ją w podróży.Swoją najlepszą koszulę nocnąułożyła na samym wierzchu torby podróżnej, ale zagadką pozostawało dlaniej, gdzie miałaby się w takich warunkach przebrać.Poza tym bez przerwy mżyło, a jej ubrania, zapewne więc także koce, były mokre i zimne.Bez względu na to co czekało ją tej nocy, takie okoliczności nie wydawałysię sprzyjające!182Los oszczędził Helen posłania zaimprowizowanego na furmance.Tuż przedzmrokiem, gdy była już zupełnie wycieńczona i pragnęła tylko, żeby wózw końcu przestał się trząść, Howard zatrzymał się przed jakąś skromnąchałupą. Możemy przenocować u tych ludzi powiedział do Helen i pomógłjej zsiąść z kozła. Z Wilburem znamy się z Port Cooper.Też się ożeniłi osiadł tu na stałe.W domu rozszczekał się pies, a Wilbur i jego żona wyszli na zewnątrz,z ciekawością przyglądając się przybyłym.Gdy mały i żylasty mężczyzna rozpoznał Howarda, krzyknął i gwałtownie go uściskał.Obaj poklepywali się po plecach, przypominali sobie przeżyte wspólnie dawno temu przygody i najchętniej, jeszcze stojąc w deszczu,odkorkowaliby pierwszą butelkę.Helen, szukając pomocy, spojrzała na panią domu.Ta na szczęścieszczerze się do niej uśmiechała. To pani musi być nową panią O'Keefe! Trudno nam było uwierzyć,gdy usłyszeliśmy, że Howard chce się żenić! Ale zapraszam do środka, napewno jest pani przemarznięta.I wytrzęsła się pani pewnie na tej furmance.Pani pochodzi z Londynu, prawda? To pewnie jest pani przyzwyczajona dowygodnych dorożek! Kobieta uśmiechnęła się, jakby dawała do zrozumienia, że swojej ostatniej uwagi nie traktuje poważnie. Jestem Margaret. Helen przedstawiła się Helen.Widać tutaj nie zwracano uwagi naformalności.Margaret była trochę wyższa od męża i wyglądała na niecowychudzoną.Miała na sobie wielokrotnie cerowaną skromną szarą suknię.Wyposażenie domu, do którego wprowadziła Helen, było bardzo skromne.Znajdowały się tam stoły i krzesła z grubo ciosanego drewna oraz otwartykominek, służący również do gotowania.Za to jedzenie, które właśnie gotowało się w dużym kociołku, pachniało niezwykle apetycznie. Macie szczęście, właśnie zabiłam kurę zdradziła gospodyni. Niebyła najmłodsza, ale zupa wyszła całkiem porządna.Niech pani usiądzieprzy ogniu, Helen, i osuszy się.Tu jest kawa, a ja zaraz znajdę jeszcze kropelkę whisky.Helen spojrzała na nią ze zdumieniem.Jeszcze nigdy w życiu nie piławhisky, ale Margaret nie uważała widocznie picia alkoholu za nic zdrożnego.Podała Helen emaliowany kubek pełen gorzkiej jak piołun kawy, któranie wiadomo od jak dawna stała w cieple przy palenisku.Helen nie śmia183ła poprosić o cukier czy choćby mleko, ale po chwili Margaret wszystko topostawiła przed nią na stole. Proszę wziąć dużo cukru, dodaje chęci do życia.I odrobinę whisky!Rzeczywiście whisky poprawiła smak kawy.Z dodatkiem cukru i mleka smakowała całkiem dobrze.Poza tym alkohol przepędza ponoć smutkii rozluznia napięte mięśnie.Biorąc to pod uwagę, Helen mogła potraktowaćgo jak lekarstwo.Nie protestowała, gdy Margaret nalała jej drugą porcję.Gdy rosół z kury był już gotowy, Helen wszystko widziała jakby przezmgłę.Ale w końcu znowu było jej ciepło, a oświetlona ogniem na kominku izba sprawiała przytulne wrażenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Vina Jackson Osiemdziesišt Dni 05 Osiemdziesišt Dni Białych
- MacLean Sarah Zasady łajdaków 03 Nauczka dla księcia
- Kendrick Sharon , Morgan Sarah Za żadne skarby
- Legal Heat 2 Barely Undercover Sarah Castille
- Sarah Masters Grave Findings 2 Scared
- Bower Sarah Grzechy rodu Borgiow
- Waters Sarah Ktos we mnie
- Sarah Dunant Krew i piękno
- Auel, Jean M. Wielka Wędrówka
- Rozwój ChrzeÂścijaństwa Edward Nowicki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zona-meza.xlx.pl