[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzięła teczkę z dokumentami i nawet na nią nie patrząc,położyła ją obok portretów pamięciowych.- Akurat tego nam jeszcze teraz potrzeba - westchnęła.-Spektakularnego zabójstwa w jednym z najlepszych hoteli wmieście.Widziałeś tabloidy?Knut uniósł brew i powoli westchnął.- Coś nowego? - spytała, wskazując na teczkę.- Tylko zeznania dwóch nowych świadków.Wygląda na to,że tamtego wieczoru pół Oslo było w tym cholernym hotelu.Isama wiesz, jak to jest.Wszyscy uważają, że mają cościekawego do powiedzenia.Bez przerwy dzwonią ludzie,którzy chcą coś przekazać.Silje sięgnęła po filiżankę z kawą.- Brak świadków jest lepszy niż tysiąc świadków -stwierdziła.- Najgorsze, że wszystkich musimy traktować poważnie.Ktoś przecież mógł zauważyć coś istotnego.Nazdrowie!Kawa była zimna i gorzka.- Nie powinieneś już iść do domu?- Dziękuję, nawzajem - odparł.- Dostałaś te rysunki?Pokaż! Obszedł biurko i pochylił się nad szkicami.- %7ładnych znaków szczególnych  mruknął.- To prawda.Wzrost niższy niż przeciętny, ale zgodnie zpojęciem przeciętności nie jest w tym osamotniony.- Myślisz, że to jest ślepy tor?Uniósł jeden z rysunków na wysokość twarzy.- Być może - westchnęła.- Ale to jedyny ślad, jaki mamy.- A co to jest? - spytał Knut, wskazując na rysunekprzedstawiający klapę marynarki.- Jakaś odznaka?- Coś w tym rodzaju.Poznajesz?- Trójlistna koniczyna, tak?- Tak.- Wszystkie rysunki są czarno-białe, a ta koniczynka jestczerwona.- Martin twierdził, że tego jest absolutnie pewien.Na ogółnie chcemy, żeby rysunki były kolorowe, bo kolory mogązmylić, ale ten znaczek, czy co to jest, podobno z całąpewnością był czerwony.- A te.zawijasy? Co one mają przedstawiać?Przyjrzeli się rysunkowi.Na każdym z listków koniczynynarysowany był kształt przypominający literę jakiegoś obcegoalfabetu.- Martin miał pewność, że na każdym listku była litera -wyjaśniła Silje.- Ale nie pamiętał jaka.Knut Bork sięgnął po pudełko z pastylkami na gardło, któreleżało na biurku.- Mogę jedną? - spytał, wsuwając palec do środka, zanimzdążyła odpowiedzieć.- Ależ oczywiście - mruknęła Silje.- Wez nawet pięć.Tenznaczek ma w sobie coś znajomego, prawda?- Tak - przyznał Knut Bork i zaczął się śmiać.- Zaraz ci powiem, co to jest.Moja babcia ma taki przy każdymżakiecie.Zmiech nagle się urwał, jak ucięty nożem.Silje podniosłagłowę i spojrzała na kolegę.Znów miał czerwoną twarz, a ustaotwarte jak ryba wyciągnięta na brzeg.- Knut? - spytała ostrożnie.- Wszystko w porządku? Czyty.Nagle poderwała się tak szybko, że biurowe krzesło nakółkach z hukiem uderzyło w ścianę.Knut Bork był od niejznacznie wyższy.Przez chwilę rozważała, czy nie wskoczyć nabiurko, ale zrezygnowała.Objęła go od tyłu i zacisnęła dłoniez prawym kciukiem skierowanym w ciało.Zcisnęła z całychsił.Z ust Knuta wystrzeliły trzy czarne pociski.Zaczął kaszleć i próbował łapać oddech, więc go puściła.- Dziękuję - wykrztusił.- Nie mogłem.Patrz!Wskazał na przeciwległą ścianę.Pastylki na kaszelprzylepiły się, tworząc trójkąt.Dzieliło je od siebie mniej niżpół centymetra.- Sam środek tarczy - jęknął.Silje spojrzała na niego z uniesionymi brwiami i usiadła.- Możesz mi teraz powiedzieć, co to za znaczek?Głos wciąż miał zniekształcony, kiedy łapiąc się za gardło,chrząknął i oznajmił:- Norweskiego Stowarzyszenia Higienistek.- Co?- Te litery to NSH.Norweskie Stowarzyszenie Higienistek.Silje wyrwała Knutowi rysunek odznaki, jakby ją obraził.Czerwona trójlistna koniczynka na łodyżce, z literą nakażdym listku.- Muszę to sprawdzić - mruknęła, odłożyła kartkę i wpisałanazwę stowarzyszenia w pole wyszukiwarki.- No widzisz - powiedział Knut.- Miałem rację.Silje wpatrywała się w stronę organizacji.Logo przedstawiało czerwoną trójlistna koniczynkę zbiałymi literami NSH.Po jednej na każdym listku.- Co u.- Myśli nie chciały ułożyć się logicznie.- Klient, który kupuje seks, możliwe, że zabójca - zaczęła wyliczać.-Mężczyzna.Chodzi po ulicach.Wyszukuje młodych chłopców.W centrum Oslo.- Przełknęła ślinę i zwilżyła wargi językiem.- Z odznaką członkowską Norweskiego StowarzyszeniaHigienistek widoczną w klapie płaszcza.Co to, do cholery, maznaczyć? Czy on próbuje z nas kpić?Knut Bork sięgnął po rysunek i podszedł z nim do korkowejtablicy przy oknie.Przypiął kartkę i cofnął się o dwa kroki.Stanął z przekrzywioną głową, po czym nagle odwrócił się doSilje.- Może właśnie tak jest.Może ten facet chce z nas zadrwić.***Kiedy dzwoniący mężczyzna powiedział, że jest z policji,Marcus Koll jr.przez moment oszołomienia pomyślał, że ktośpróbuje z niego zadrwić.Gdy kilka sekund pózniej zrozumiał,że się pomylił, wstał i zaczął krążyć po pokoju.Początkowobył tak skupiony na udawaniu obojętności, że nie docierałodo niego, co ten człowiek mówi.Niemożliwe, by coś wiedzieli.To po prostu wykluczone.Zatrzymał się przy wielkich oknach wychodzących napołudnie.Rozciągający się na zboczu ogród był oświetlony.Przysypane ciężkim śniegiem świerki na tle gęstej ciemnościza płotem wydawały się fluorescencyjnie niebieskie.Niskiechmury skryły miasto i fiord.Miało się wrażenie, że światpoza posiadłością nie istnieje.Oprócz tego świata w telefonie.- Przepraszam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl