[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmartwione i zaskoczone musiały,acz niechętnie, zawrócić, gdyż dom był im najbliższym schronieniem.Mogły jednak napociechę zrobić coś, co w tej krytycznej sytuacji wydawało się całkiem właściwe -mianowicie zbiec w dół stromego zbocza, u którego stóp znajdowała się furtka do ichogródka.Ruszyły.Marianna z początku biegła przodem, ale w pewnej chwili zle stąpnęła iupadła na ziemię, a Małgorzata, nie mogąc się zatrzymać i pomóc siostrze, pobiegła mimowoli dalej i cało znalazła się na dole.Idący w przeciwnym kierunku młody mężczyzna ze strzelbą i dwoma harcującymiwyżłami znajdował się o kilka kroków od Marianny, kiedy zdarzył się wypadek.Położyłstrzelbę na ziemi i podbiegł do panny.Ona podniosła się, ale nogę miała skręconą i nie mogłanawet stanąć.Myśliwy zaofiarował jej swoją pomoc, a widząc, że skromność nie pozwala jejprosić o to, co było w tej sytuacji koniecznością, wziął ją bez ceregieli na ręce i zniósł zezbocza.Przeszedł przez ogród, gdzie Małgorzata zostawiła otwartą furtkę, i wniósł prosto dodomu, po czym złożył swój ciężar na fotelu w bawialni.Eleonora i matka wstały zdumione i utkwiły w przybyszu wzrok z jawnymzdziwieniem i ukrywanym zachwytem, a on przepraszał za najście, dodając w ten sposób doniepospolitej urody miły głos i obejście.Gdyby był nawet stary, brzydki i prostacki, miałbyzapewnioną wdzięczność pani Dashwood za pomoc okazaną jej córce, lecz jego młodość,uroda i elegancja budziły jeszcze inne uczucia.Dziękowała mu wielokrotnie i z wrodzoną słodyczą prosiła, by usiadł, on jednakodmówił, gdyż był brudny i mokry.Pani Dashwood chciałaby wiedzieć, komu tylezawdzięcza.Nazwisko jego, odparł, brzmi Willoughby, a przebywa obecnie w Allenham.Manadzieję, że będzie mu wolno przyjść jutro, by dowiedzieć się o zdrowie panny Dashwood.Otrzymał natychmiast zezwolenie, po czym odszedł w ulewnym deszczu, co rzecz jasna,dodało mu tylko uroku.Męska jego uroda i niepospolity wdzięk stały się natychmiast przedmiotem ogólnychzachwytów, a świetna prezencja młodego człowieka dodawała szczególnej pikanteriikpinkom, jakie zaczęły się teraz sypać w związku z okazaną Mariannie galanterią.SamaMarianna mniej go widziała niż pozostałe panie, była bowiem skonfundowana i zapłoniona, gdy ją tutaj niósł, i mało na niego patrzyła, kiedy już znalezli się w domu.Ale nawet tenieliczne spojrzenia wystarczyły, by przyłączyła się do ogólnych zachwytów, tak jak to onazawsze, żarliwie.Wyglądem i postawą przypominał jej wymarzonego bohatera, a to, że ją takśmiało i bez ceregieli zaniósł do domu, świadczyło o porywczości, która go szczególnierekomendowała w jej oczach.Wszystko, co miało z nim związek, najmniejszy drobiazg, byłointeresujące.Nazwisko miał dobre, mieszkał w ich ulubionej wiosce, wkrótce też młodapanna doszła do wniosku, że ze wszystkich męskich ubiorów kurtka myśliwska jestnajbardziej twarzowa.Wyobraznia jej pracowała, myśli napływały miłe, zapomniała więc zeszczętem o bólu skręconej kostki.Sir John odwiedził panie tego przedpołudnia, korzystając z pierwszej chwiliprzejaśnienia.Damy opowiedziały mu o wypadku Marianny, po czym spytały skwapliwie,czy zna w Allenham pewnego młodego człowieka nazwiskiem Willoughby.- Willoughby! - zakrzyknął sir John.- Czyżby zjechał na wieś? To dobra wiadomość.Pojadę do niego jutro konno i zaproszę na czwartkowy obiad.- A więc go pan znasz? - spytała pani Dashwood.- Czy znam? A to dobre! Przecież on co roku zjeżdża tu na wieś.- Jaki jest ten młody człowiek?- Bardzo porządny chłop, zapewniam panią.Wyśmienity strzelec, a niewielu jezdzcóww Anglii może się z nim równać.- I to wszystko, co pan potrafi o nim powiedzieć! - zawołała z oburzeniem Marianna.-Jaki się okazuje przy bliższym poznaniu? Co go zajmuje, jakie ma zdolności i upodobania?Sir John był nieco zakłopotany.- Na mą duszę - powiedział - jeśli o takie sprawy idzie, to nie wiem o nim zbyt wiele.Ale to bardzo miły i wesoły kompan i ma najładniejszą czarną wyżlicę, jaką w życiuwidziałem.Czy była z nim dzisiaj?Ale Marianna w równym stopniu niezdolna była zadowolić go opisem maści pointerki,jak sir John - opisać jej subtelności umysłu pana Willoughby.- A któż to taki? - spytała Eleonora.- Skąd pochodzi? Czy ma dom w Allenham?W tej materii sir John mógł udzielić bardziej szczegółowych informacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl