[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powitała ichuśmiechem i podała długopisy.Gdy skończyli wypełniaćformularze, skinęli głowami, a ona wskazała im kierunek.Dukeodczekał jeszcze chwilę.Kolejni mężczyzni zatrzymywali sięprzy stoliku i powtarzali rytuał.Inni od razu kierowali się dowejścia.- Cześć - powiedział, stając przed kobietą w pomarańczowejkurtce.- Din już wszedł z moim łukiem.Powiesz mi w skrócie,jak wygląda sytuacja?- Dwa razy czternaście, duży cel trzy de.Na razie jest wasdwudziestu paru.Jesteś kumplem Dina?- Ze Stanów - odparł Duke z uśmiechem.- Din jest świetny w GAA - stwierdziła kobieta.- No jasne - odrzekł Duke.Nie miał pojęcia, o czym mówiła.Wypełnił formularz izagłębił się w las.Zobaczył wśród drzew grupki strzelcówprzygotowujących łuki.W oddali mężczyzna w kurtce z im-pregnowanego materiału rozstawiał tabliczki z symbolemniebezpieczeństwa.- Powinny tu stać od paru godzin - zauważył jeden z łuczników.- Nawet nie zamknęli terenu! Wpuszczająkażdego, a nam każą czekać, zanim spacerowicze łaskawieoddalą się od celu.To potrwa wieki!- Mnie się nie spieszy - odparł inny, regulując naciągłuku bloczkowego.- Idę się odlać.Zostawił broń obok sprzętu przyjaciela, zbyt przejętego akcjąrozstawiania znaków, by mógł zauważyć, że Duke szybko icicho sięga najpierw po kołczan ze strzałami, a potem pochłodne i gładkie drewno łuku.Kilkanaście sekund pózniejAmerykanin wyłonił się z lasu, zaledwie kilka metrów od swegowozu.Rzucił sprzęt na tylne siedzenie i odjechał, przez krótkąchwilę pędząc po niewłaściwej stronie jezdni.Sala autopsyjna w szpitalu rejonowym w Waterford byłamniej więcej takich rozmiarów jak sala lekcyjna w szkole.Najednej ze ścian wisiały rzędem stalowe zlewy.Frank i detektyw0'Connor stali przy nich niepewnie, trzymając w rękachmaseczki.Lara zerknęła na nich ukradkiem; wyglądali jakbohaterowie westernu, czekający na ruch przeciwnika.Miała nasobie błękitny strój chirurgiczny, długą papierową koszulęsięgającą kostek oraz zielony foliowy fartuch.Nie nosiła maski.Włożyła lateksowe rękawiczki, natarła je zapachowym krememdo rąk i naciągnęła drugą parę rękawiczek.Dwaj policjanciprzypatrywali się jej w skupieniu.- Odór mi nie przeszkadza - powiedziała.- Nie chcętylko, żeby mi został na rękach, kiedy pójdę na lunch.Dlatego wkładam dwie pary rękawiczek.Odwróciła się i podeszła do zwłok Katie, spoczywających najednym z dwóch stołów z nierdzewnej stali, obok tacy zinstrumentami chirurgicznymi.Policjanci ruszyli za nią, ale wpewnej odległości.0'Connor o ułamek sekundy wcześniej niżFrank przycisnął do twarzy maskę.Nagle ciszę zakłócił głębokigłos Johnny'ego Casha.Lara dorzuciła do zmieniarki płytkompaktowych jeszcze cztery krążki - dwie kompilacjeprzebojów bluegrassu, Hanka Wil-liamsa i Johnny'ego Casha.- Mam różne fazy - wyjaśniła zaskoczonym funkcjona- riuszom.- Ale nigdy nie przypuszczałam, że zainteresuje mniecountry.Nie odzywając się więcej, przystąpiła do pracy, wraz ztechnikiem, fotografem, balistykiem i specjalistą od odciskówpalców.- Hmm, co my tu mamy? - mruknęła po chwili, unoszącdo góry mały, ciemny obiekt, który wyjęła z rany na głowieKatie.Balistyk rozchylił brzegi foliowego woreczka.Lara wrzuciłaprzedmiot do środka i znowu pochyliła się nad ciałem.- Jest tego więcej - powiedziała, wyjmując drugi i trzecifragment.0'Connor przysunął się nieco bliżej.- Jak sądzisz, co to jest?- Nie mam pojęcia - odparła.-1 pewnie nie będę miała, pókinie wystąpię z raportem przed sądem.- Uniosła głowę ispojrzała na policjantów.- To wy dostajecie komplet danych zlaboratorium.Mnie nikt nie informuje.Gdy obeszła 0'Connora dookoła, cofnął się i ponowniestanął przy Franku.Wytrwali tak, przestępując z nogi na nogę,całe cztery godziny, nim wreszcie Lara ściągnęła rękawiczki ipoprowadziła ich do umywalki; chwilę wcześniej policjantpilnujący sali uchylił drzwi, by wpuścić komisarza Brady'ego.Oficer zmarszczył nos, wyczuwając woń rozkładającego sięciała.Zakrył usta dłonią i zbliżył się do podwładnych.Rozglądał się przez moment, jakby szukał zródła muzyki.- Facet w czerni, we własnej osobie - zauważył.Lara z uśmiechem skinęła głową.- Posłuchajcie - powiedziała.Skupili się wokół nieji zaraz cofnęli nieznacznie, gdy spojrzała na nich z góry.- Widziałam na głowie ofiary ślady kilku uderzeń tępym, najprawdopodobniej ciężkim narzędziem.Są teżoznaki duszenia.uszkodzenie krtani, pęknięcie jabłkaAdama.W ranie na głowie znalazłam larwy.Kiedy muchyzlatują się do zwłok, wybierają najbardziej  soczyste" miejsce do złożenia jaj.Z reguły są to naturalne otwory ciała.oczy, nos, uszy, usta, penis, pochwa, odbyt.Jeśli jednakznajdą świeżą ranę, kierują się do niej.To nam wyjaśnia, skąd się wzięły larwy na głowie ofiary.Zauważyłam je też naramionach i dłoniach, co sugeruje obecność urazów powstałychpodczas obrony.- Zatem jaka była przyczyna śmierci? - spytał Brady.- Powiedziałabym, że dziewczynę najpierw uduszono, anastępnie uderzono w głowę.Duszenie nie wywołuje na-tychmiastowej śmierci.Być może leżała już na ziemi, charczącw agonii, i to właśnie zaalarmowało napastnika, który chwyciłto, co miał pod ręką, by dokończyć dzieła.Poszarpane brzegirany na głowie wskazują, że mógł użyć kamienia.- A przybliżony czas zgonu?- Trudno powiedzieć.Biorąc pod uwagę stan zwłok, po-wiedziałabym, że śmierć nastąpiła mniej więcej wtedy, gdydziewczyna zniknęła.0'Connor zmarszczył brwi.- Obawiam się, że bardziej precyzyjnej odpowiedzi niebędzie - dodała Lara.- Byłoby mi łatwiej, gdyby odnalezionociało kilka dni po zabójstwie.Kiedy mijają tygodnie, sprawabardzo się komplikuje.- Zatem teoretycznie sprawca mógł przetrzymywać gdzieśofiarę i zabić ją pózniej?- Jeśli pyta pan o to, czy zwłoki były transportowane,odpowiem, że nic na to nie wskazuje.Być może jednak śladyznalezione na miejscu dowiodą, że było inaczej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl