[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wypchnęła męża siłą na obecne stanowisko, a tym samym wcisnęła się do najlepszych domów w sąsiedztwie.Miała właściwe pochodzenie, lecz tak jak i mąż nie miała pieniędzy.Mimo to była zdecydowana odnieść w życiu sukces.Oboje, Vernon i Joe, nudzili się śmiertelnie z.Nell Vereker.Nell Vereker była drobnym, bladym dzieckiem o jasnych, rzadkich włosach.Jej powieki i czubek nosa były lekko zaróżowione.Nell Vereker w niczym nie była dobra.Nell Vereker nie potrafiła biegać ani wspinać się na drzewa.Nell Vereker zawsze miała na sobie wykrochmaloną sukienkę z białego muślinu, a jej ulubioną zabawą było urządzanie herbatek dla lalek.Oczywiście była ulubienicą Myry.Taka prawdziwa mała lady, mawiała zwykle Myra, kiedy pani Vereker przywoziła ją na herbatę.Vernon i Joe zachowywali się wówczas bez zarzutu.Starali się wymyślać gry, które przypadałyby jej do gustu, lecz kiedy tylko, wyprostowana jak struna, zasiadała obok swojej matki w wynajętym powozie i odjeżdżała, jedno i drugie zgodnie wydawało z siebie okrzyk zadowolenia.To podczas drugich wakacji Vernona, tuż po głośnym epizodzie z gniazdem os, okolicę obiegły pierwsze pogłoski o Jelenich Polach.Jelenie Pola były posiadłością sąsiadującą z Możnymi Opactwami.Należały do starego sir Charlesa Alingtona.Na lunęli przyszło kilkoro przyjaciół pani Deyre i poddano całą sprawę pod dyskusję.— To szczera prawda.Wiem to z absolutnie wiarygodnego źródła… Tak, sprzedane tym ludziom… Tak, Żydom… Och, a jakże, niezwykle bogaci… Tak, fantastyczna cena, tak… Niejaki Levinne… Nie, podobno rosyjski Żyd… Nieprawdopodobne, wprost nieprawdopodobne… Nieładnie ze strony sir Charlesa, ot co… Tak, a jakże… posiadłość w Yorkshire też… mówią, że stracił ostatnio mnóstwo pieniędzy… Nie, żadnych wizyt.To oczywiste.Joe i Vernon byli mile podekscytowani, tym bardziej że coraz częściej plotkowano o Jelenich Polach.W końcu owi cudzoziemcy przybyli i wprowadzili się.W towarzystwie mówiono dalej…— Och, absolutnie nieprawdopodobne, pani Deyre… Tak, jesteśmy tego samego zdania… Można by pomyśleć, że Bóg wie, co im się zdaje… Właśnie, czego się spodziewają? Nie zdziwię się, gdy któregoś dnia sprzedadzą wszystko i przeniosą się gdzie indziej… Tak, ma rodzinę… syna… Mniej więcej w wieku pani Vernona…— Ciekawe, jacy są Żydzi w ogóle — powiedział Vernon do Joe.— Dlaczego wszyscy ich nie lubią? Myśleliśmy o jednym chłopcu w szkole, że to Żyd, ale on je bekon na śniadanie, więc chyba nie jest Żydem.Levinne’owie okazali się bardzo chrześcijańską gałęzią Żydów.Zjawili się w niedzielę w kościele, gdzie za rezerwowano dla nich całą ławkę.Parafianie wstrzymali oddech.Pierwszy szedł pan Levinne: okrąglutki i zażywny, w ciasno opiętym surducie, z.olbrzymim nosem i błyszczącymi policzkami.Za nim kroczyła pani Levinne, widok zaiste zdumiewający.Olbrzymie rękawy! Figura klepsydry! Sznury brylantów! Olbrzymi kapelusz przybrany piórami, a pod nim czarne, ciasno skręcone loczki! Był z nimi chłopiec, trochę wyższy od Vernona, o długiej, żółtej twarzy i odstających uszach.Po skończonym nabożeństwie na Levinne’ów czekał powóz zaprzężony w dwójkę koni.Levinne’owie wsiedli doń i odjechali.— Cóż! — powiedziała panna Crabtrec.Parafianie, w małych grupkach, rozmawiali z przejęciem.5— To zgnilizna — powiedziała Joe.Ona i Vernon byli w ogrodzie.— Jaka zgnilizna?— Ci ludzie.— Myślisz o Levinne’ach?— Tak.Dlaczego wszyscy zachowują się wobec nich tak okropnie?— No bo oni — Vernon starał się zachować bezstronność — bo oni wyglądają dziwnie, sama wiesz.— Ech, ja myślę, że ludzie to potwory.Vernon milczał.Joe, wieczna buntowniczka, zawsze przedstawiała mu jakiś nowy punkt widzenia.— Tamten chłopiec — ciągnęła — wygląda mi okropnie byczo, nawet z odstającymi uszami.— Ciekawe.Byłoby nieźle mieć jeszcze kogoś do zabawy.Kate mówi, że w Jelenich Polach robią staw do pływania.— Muszą być strasznie, ale to strasznie bogaci — zauważyła Joe.Bogactwo dla Vernona niewiele znaczyło.Nigdy się nad nim nie zastanawiał.Przez jakiś czas Levinne’owie byli głównym tematem rozmów.Te udoskonalenia, które robią w Jelenich Polach! Ci robotnicy, sprowadzani z samego Londynu!Któregoś dnia przyjechały na herbatę obie panie Vereker.Gdy tylko Nell znalazła się w ogrodzie, natychmiast podzieliła się z Joe i Vernonem fascynującą wiadomością.— Mają samochód.— Samochód?Wówczas o samochodach prawie się nie słyszało.Na tutejszych terenach łowieckich jeszcze się żaden nie pokazał.Vernonem wstrząsnął spazm zazdrości.Samochód!— Samochód i staw do pływania — mruknął pod nosem.— Tego już za wiele.— To nie jest staw do pływania — oznajmiła Nell.— To jest podwodny ogród.— Kate mówi, że staw.— Nasz ogrodnik mówi, że to podwodny ogród.— Co to jest podwodny ogród?— Nie wiem — wyznała Nell.— Ale go mają.— Nie wierzę — powiedziała Joe.— I po co komu coś takiego, kiedy można mieć staw do pływania?— Niech ci będzie, ale nasz ogrodnik chyba wie, co mówi.— Już wiem.— W oczach Joe pojawiły się złośliwe błyski.— Pójdziemy tam i sami się przekonamy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Christine Amsden [Cassie Scot Cassie Scot ParaNormal Detecti
- Christine Wood [Life Plan 01] A Life Plan Without You (epub)
- § Cameron Christian Tyran 1 Tyran
- Christine Feehan Dark 16 Dark Demon
- Christine Feehan Dark 05 Dark Challenge
- Christine Feehan Mroczna Seri Mroczny Demon
- Feehan Christine Mroczna Seria 10 Mroczna symfonia
- Christina Dodd Wybrańcy Ciemnoœci 02 Dotyk ciemnoœci
- Rodriques Dos Santos Jose R Kodeks 632
- Ryan Nan Bóg Słońce(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartaparszowice.keep.pl