[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Przykro mi.– Posłuchaj, wiem, że dużo się zmieniło w twoim życiu osobistym i nie mam zamiaru się w to wtrącać, ale mam dla ciebie propozycję.Zapomnij na chwilę o fabryce snów, przyłóż się tu do roboty i załatw swoje sprawy osobiste.Zgoda?Była to w istocie oferta pomocy i wsparcia ze strony tego niemal emeryta.Nikt nigdy dotychczas nie przyszedł do mnie i nie powiedział: „Przestań tak się zachowywać.Usiądź.Zastanów się.Załatw swoje sprawy, a my ci pomożemy”.Angus był o wiele bystrzejszy, niż mogłoby się wydawać.Gdybym tylko potrafił wówczas docenić jego propozycję.Zamiast tego ją zlekceważyłem.– Słuchaj, ze mną wszystko w porządku – powiedziałem, wciąż przekonany, że każda wzmianka o „stresie” czy „kłopotach” zakończy moją karierę.– Jasne, jeśli tak twierdzisz – odparł Angus z niechęcią i niedowierzaniem w głosie.– Nie uważam, że powinieneś to robić, ale zgodziliśmy się pozwolić ci na dwa lub trzy dni w tygodniu zajmowania się dla fabryki snów tym pieprzonym nonsensem w Romford.– Piękne dzięki! – krzyknąłem.– Ale musisz się ogarnąć, Christianie – dodał Angus.– Tak, tak, oczywiście – rzuciłem lekceważąco, wyszedłem z gabinetu i poszedłem na górę do SO10.Zastałem tam Briana i Rega, jednego z pełnoetatowych tajnych funkcjonariuszy.Najwyraźniej miałem z nim współpracować przy tym nowym zadaniu.Przeszliśmy do małego pokoju na tyłach, gdzie Reg wprowadził mnie w szczegóły.Miałem przez pewien czas przesiadywać w pubie (doprawdy zaskakujące) w Romford, naprzeciw koczowiska, czyli obozu cygańskiego.Reg wyrobił sobie już pozycję w tej społeczności i założył swoją bazę w innym pubie w pobliżu.Wyznaczono mi rolę pracownika założonej przez Rega fikcyjnej firmy, mającej w tej okolicy duży magazyn i firmową furgonetkę.Moje zadanie polegało na uważnym obserwowaniu zwłaszcza pubu, będącego z pozoru siedliskiem przestępstwa; koczownicy codziennie handlowali tam ponoć narkotykami i bronią, a reszta klientów, nie lepsza, stanowiła doborową gromadę niegodziwców.Miałem spędzać tam co najmniej dwa dni w tygodniu i zostawać na przynajmniej jedną noc w mieszkaniu Rega.Dobra, pomyślałem, spróbuję.Trochę denerwowało mnie, że SO10 nadal ma obsesję na punkcie pubów, ponieważ zupełnie nie pasowałem do tego rodzaju nędznych przybytków pełnych irlandzkich koczowników.Miałem jednak cichą nadzieję, że ta praca umożliwi mi przejście na pełny etat do wymarzonej tajnej jednostki SO10.Ku wielkiej irytacji Angusa wykreśliłem dwa dni w tygodniu z naszego rozkładu obowiązków.Następnego dnia poznałem nadinspektora kierującego operacją i dostałem od niego instrukcje.Postanowiłem poinformować go, że moja druga połowa jest w pierwszej połowie zagrożonej ciąży, nie mam więc zamiaru spędzać na miejscu akcji dwudziestu czterech godzin na dobę.Obawiałem się trochę reakcji nadinspektora, moja zapowiedź nie zrobiła jednak na nim wrażenia.Wydawało się, że nie widzi żadnego problemu.Ruszyłem na pierwszą wizytę do The Tramshed.Pub, usytuowany na skraju dużego osiedla komunalnego, wyglądał jak betonowy barak.Trudno – a właściwie prawie niemożliwe – było się domyślić, że mieści się tu lokal publiczny.W małych okienkach tkwiły zardzewiałe kraty, po obu stronach przysadzistego pudła widać było masywne stalowe drzwi.Naprzeciwko pubu rozpościerał się spłacheć trawy, na której pasły się dwa brudne konie, z pewnością z obozowiska koczowników.Po raz pierwszy pojawiłem się tam koło południa, w porze lunchu.Można by uznać, że był to doskonały pretekst do wizyty w pubie, lokal ten nie znajdował się jednak przy drodze, nie wpadali tam przejezdni.Był to pub osiedlowy, tylko i wyłącznie dla mieszkańców, a każdy „wpadający” budził podejrzenia.Na zewnątrz siedzieli przy dwóch stołach miejscowi, wszyscy w najmodniejszych butach Sports Direct–Lonsdale oraz górach od dresów Adidasa.Na potrzeby tego zadania dostałem parę ładnych butów Nike Air Max, chyba z nieco zbyt wysokiej półki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl