[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedział to z wielkim naciskiem, ale nie poczułam się urażona.Przeciwnie, przepełniała mnie ogromna satysfakcja.Nie jestem przecież głupia.- Mimo to uważam, że ta chwila nastąpi - rzekłam już całkiem poważnie.- Dlaczego?Potrząsnęłam głową, nie potrafiąc wytłumaczyć, dlaczego tak powiedziałam.- Nie życzę sobie więcej pani widzieć - rzucił gwałtownie.Zabrzmiało to impertynencko, ale roześmiałam się tylko i oddaliłam w mrok.Słyszałam, jak szedł za mną, potem jednak się zatrzymał.Przez ciemność poszybowało jedno jedyne słowo: „czarownica”.XVII(Wyjątki z dziennika sir Eustachego Pedlera)Hotel „Mount Nelson”, KapsztadTo naprawdę wielka ulga móc wreszcie opuścić pokład „Kilmorden Castle”.Przez cały czas pobytu na statku miałem wrażenie, że otacza mnie sieć intryg.Jakby dla ukoronowania wszystkiego, ostatniej nocy Guy Pagett uznał za stosowne wdać się w pijacką bójkę.W każdym razie wszystko na to wskazuje.Cóż innego można pomyśleć o człowieku, który zjawia się nagle z guzem wielkości kurzego jaja i z okiem mieniącym się wszystkimi kolorami tęczy.Oczywiście Pagett upierał się, że to nie tak, że za tym wszystkim kryje się jakaś tajemnica.Twierdził, że podbite oko jest rezultatem jego poświęcenia dla moich interesów.Historia, jaką mi opowiedział, była jak zwykle mglista i bezsensowna.Trwało dłuższą chwilę, zanim wreszcie pojąłem, gdzie początek, a gdzie koniec.Zaczęło się od tego, że zauważył jakiegoś mężczyznę, który zachowywał się bardzo podejrzanie.To były słowa samego Pagetta.Prawdopodobnie zaczerpnął je z historyjek o niemieckich szpiegach.Na czym ma polegać podejrzane zachowanie się, Pagett dokładnie nie wie.Wytknąłem mu to.- Przemykał się chyłkiem, w dodatku w samym środku nocy, sir.- A ty sam co wtedy robiłeś? Dlaczego nie leżałeś w łóżku i nie spałeś, jak na dobrego chrześcijanina przystało? - zapytałem z irytacją.- Kodowałem pańskie depesze, sir, i uzupełniałem dziennik na bieżąco.Cóż, Pagett musi mieć zawsze ostatnie słowo.- I co dalej?- Pomyślałem sobie, że przejdę się trochę.Ten mężczyzna przemykał się korytarzem w pobliżu pańskiej kabiny.Co chwila oglądał się za siebie, więc uznałem, że to jakaś podejrzana historia.Skierował się na schody koło salonu.Poszedłem za nim.- Mój drogi - powiedziałem - a dlaczegóż to ten biedak nie mógł wyjść sobie na pokład? Po co go od razu śledzić? Niektórzy nawet sypiają na pokładzie, co ja osobiście uważam za wielce niewygodne.Marynarze wymiatają ich potem wraz ze śmieciami o piątej rano.- Aż się wzdrygnąłem na samą myśl o tym.- A poza tym - kontynuowałem - skoro zadręczałeś jakiegoś biedaka cierpiącego na bezsenność, nic dziwnego, że ci przyłożył.Pagett popatrzył na mnie cierpliwie.- Gdyby zechciał pan wysłuchać mnie do końca.Jestem przekonany, że ten człowiek kręcił się w pobliżu pańskiej kabiny, gdzie nie miał nic do szukania.Przecież w tym dolnym korytarzu są tylko dwie kabiny - pana i pułkownika Race.- Race - odparłem, starannie zapalając cygaro - sam potrafi zadbać o siebie i wcale nie potrzebuje twojej pomocy.Tak samo ja - dodałem po namyśle.Pagett przysunął się do mnie, ciężko posapując, jak zwykle, gdy chce mi zdradzić jakiś sekret.- Bo widzi pan, zastanawiałem się.teraz jestem zupełnie pewny, że to był Rayburn.- Rayburn?- Właśnie, sir.Potrząsnąłem głową.- Rayburn jest na tyle rozsądny, że nie przyszłoby mu do głowy budzić mnie w środku nocy.- Zgadzam się.Dlatego sądzę, że szedł do pułkownika Race.Tajne spotkanie.Przyszedł po rozkazy.- Nie świszcz tak, Pagett - powiedziałem, odsuwając się nieco - i kontroluj swój oddech.Twój pomysł jest absurdalny.Dlaczego ci dwaj mieliby odbywać jakieś sekretne, nocne spotkania? Jeśli mieli sobie coś do przekazania, mogli to zrobić o każdej innej porze, nie wzbudzając niczyich podejrzeń.Widziałem, że Pagett nie jest przekonany.- Ale coś musiało zajść tej nocy - nalegał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl