[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ujmował mi twarz jakby w ramy i nie był tak przeładowany wstążkami jak inne.Stroje na ogół nosiło się wyszukane i pełne kryz.Wkrótce dostałam bzika na punkcie gry w polo i co dzień chodziłam ją oglądać.Mama usiłowała poszerzyć mi horyzonty, zabierała mnie od czasu do czasu do muzeum, a potem zaproponowała popłynięcie w górę Nilu do słynnego Luksoru.Gwałtownie zaprotestowałam, ze łzami w oczach: - Och nie, mamo, och nie, nie jedźmy tam teraz.W poniedziałek będzie maskarada, a we wtorek obiecałam pojechać na piknik do Sakkary.- I dalej w tym stylu.Nie miałam najmniejszej ochoty na oglądanie cudów starożytności i muszę powiedzieć, jestem wdzięczna matce, że mnie tam nie zabrała.Klejnoty Egiptu, Luksor i Karnak, olśniły mnie mniej więcej dwadzieścia lat potem.Jakże wiele by straciły, gdybym oglądała je wtedy - obojętnymi oczami.Obejrzenie lub usłyszenie czegoś w niewłaściwym czasie to jeden z największych błędów, jakie się popełnia w życiu.Obrzydza się Szekspira większości ludzi, każąc im czytać go w szkole.Powinno się jego sztuki oglądać, bo pisał je po to, żeby je oglądano i wystawiano na scenie.Wtedy można je bardzo wcześnie docenić, jeszcze zanim uświadomi sobie człowiek piękno słów i wiersza.Zabrałam swego wnuka, Mathew, na Makbeta i na Wesołe kumoszki z Windsoru do Stratfordu, gdy miał jedenaście czy dwanaście lat.Bardzo mu się podobało jedno i drugie, jakkolwiek jego komentarz wydał mi się dość zaskakujący.Po wyjściu z teatru odwrócił się do mnie i powiedział głosem pełnym nabożnej czci: - Wiesz, gdybym nie wiedział, że to Szekspir, nigdy bym nie uwierzył.- Miał to być najwyraźniej dowód uznania dla Szekspira i tak to potraktowałam.Kiedy Makbet zyskał uznanie Mathew, wybraliśmy się na Wesołe kumoszki z Windsoru.W tamtych czasach traktowano je, zresztą moim zdaniem słusznie, jako starą dobrą angielską krotochwilę - bez żadnych subtelności.Ostatnie Wesołe kumoszki z Windsoru, które oglądałam w roku 1965, wystawione zostały w sposób bardzo pretensjonalny i czuło się, że bardzo daleko odeszliśmy od zimowego słońca w Parku Windsorskim.Nawet kosz na bieliznę nie był już koszem pełnym brudów, tylko symbolicznym koszykiem z rafii! Trudno bawić się naprawdę bufonadą, jeśli przedstawia się ją symbolicznie.Stary dobry trik z pantomimy obrzucania się tortami z kremem zawsze wywoła wielki śmiech, jeśli krem wyląduje rzeczywiście na twarzy! Lecz gdy się weźmie małe pudełko z napisem: Krem w proszku i delikatnie sypnie na policzek - to może będziemy mieć do czynienia z symbolizmem, za to zabraknie nam farsy.Cieszę się, że Wesołe kumoszki z Windsoru podobały się Mathew, a szczególnie zachwycił go walijski pleban.Myślę, że nie ma nic bardziej przyjemnego niż wprowadzanie młodych ludzi w sprawy, które sami uważaliśmy przez długi czas za oczywiste, i to w specjalny sposób.Max i ja pojechaliśmy kiedyś samochodem na objazd zamków nad Loarą z moją córką, Rosalind, i jedną z jej przyjaciółek.Dziewczyna ta oceniała każdy zwiedzany zamek za pomocą jednego tylko kryterium.Zlustrowawszy wszystko doświadczonym wzrokiem mówiła: - Tutaj naprawdę mogli urządzać huczne zabawy, prawda? - Przedtem nigdy nie myślałam o zamkach nad Loarą w kategoriach urządzania hucznych zabaw, ale muszę przyznać, że była to trafna obserwacja.Dawni królowie i szlachta francuska rzeczywiście w swoich zamkach urządzali huczne zabawy.A morał z tego następujący (zawsze bowiem uczono mnie szukania morału): człowiek nigdy nie jest za stary na naukę.Zawsze może się nieoczekiwanie przed tobą odsłonić jakiś nowy punkt widzenia.Zaprowadziło mnie to jednak zbyt daleko od Egiptu.Jedna rzecz prowadzi do drugiej, i co to szkodzi.Ta zima w Egipcie, jak to widzę teraz, rozwiązała mnóstwo problemów w naszym życiu.Moja matka, mająca trudności z zapewnieniem swojej młodocianej córce życia towarzyskiego i prawie bez pieniędzy, znalazła wyjście z sytuacji, a ja pozbyłam się skrępowania.Posługując się językiem tamtych czasów, „umiałam się znaleźć”.Nasze dzisiejsze życie jest tak odmienne, że wyjaśnienie tego wydaje się niemal niemożliwością.Kłopot polega na tym, że dzisiaj dziewczęta nie znają zupełnie sztuki flirtowania.Moje pokolenie kultywowało ją pieczołowicie, jak wspomniałam.Opanowałyśmy świetnie wszystkie jej reguły.To prawda, że we Francji żadnej panny nie zostawiano nigdy samej z młodzieńcem, za to w Anglii tak nie było.Chodziło się na spacery z młodzieńcem, jeździło z nim konno, lecz nie wypadało pójść z nim na bal bez przyzwoitki - zawsze zasiadała tam matka albo znudzona wdowa, ewentualnie, dla zachowania pozorów, towarzyszyła ci jakaś młoda mężatka.Przestrzeganie tych zasad pozwalało po tańcu przechadzać się z kawalerem przy księżycu albo zawędrować do oranżerii na urocze t?te? t?te i nie naruszało to w oczach świata dobrych obyczajów.Zaplanowanie tańców było trudną sztuką i nie bardzo umiałam sobie z nią poradzić.Powiedzmy, że na przyjęcie z tańcami wybierały się trzy dziewczęta A,B,C i trzech młodzieńców D,E,F.Musiałaś zatańczyć przynajmniej dwa razy z każdym z nich - w towarzystwie jednego szłaś zjeść kolację, jeśli on czy ty nie pragnęliście tego uniknąć.Jak zaplanujesz resztę tańców, to była kwestia otwarta i zależała od ciebie i twoich chęci.Młodzieńców nie brakowało i od razu niektórzy z nich - starszych raczej nie chciałaś widzieć - podchodzili do ciebie.Teraz zaczynała się subtelna gra.Starałaś się, żeby nie zobaczyli pustych miejsc w twoim karneciku, i sugerowałaś z lekkim wahaniem zarezerwowanie czternastego tańca.Cała sztuka polegała na tym, żeby zachować właściwy umiar.Kawalerowie, z którymi chciałaś zatańczyć, byli na sali, ale jeśli pojawili się za późno, twój karnecik mógł już się zapełnić.Z drugiej strony, jeśli naopowiadałaś zbyt dużo kłamstewek pierwszym młodzieńcom, w karneciku pozostawały puste miejsca, których mogą nie wypełnić ci drudzy, właściwi.A wtedy będziesz musiała podczas pewnych tańców siedzieć i siać pietruszkę.Och, jakież katusze się cierpi, gdy młodzieniec, na którego w głębi duszy czekasz i który szukał cię dotąd daremnie w różnych dziwnych miejscach, nagle się zjawia, a ty musisz mu oznajmić ze smutkiem: - Został mi tylko drugi dodatkowy taniec i dziesiąty z kolei.- Och, a na pewno nie dałoby się tego naprawić? - pyta on.Zaglądasz do karnecika i rozmyślasz.Nieładnie jest rezygnować z tańca.Potępiają to nie tylko gospodynie balu i matki, lecz także młodzieńcy.Czasami rewanżują ci się tym samym.Może jednak przeglądając karnecik trafisz na nazwisko kogoś, kto źle się wobec ciebie zachował, przyszedł po ciebie późno, podczas kolacji więcej rozmawiał z inną.Jeśli tak, to poświęcasz go całkiem słusznie.Czasem w rozpaczy poświęcasz kogoś, kto tańczy fatalnie i depcze ci wciąż po palcach.Nie lubiłam mimo wszystko tego robić, bo miałam miękkie serce i myślałam, że nie powinno się tak traktować biedaka, którego niemal każda panna na pewno potraktuje w taki właśnie sposób.Cała rzecz była skomplikowana jak kroki w tańcu, pod wieloma względami bardzo zabawna, niekiedy zaś dość denerwująca.W każdym razie nabierało się przy tym dobrych manier.Wyjazd do Egiptu bardzo mi pomógł.Nie sądzę, żeby coś innego mogło tak szybko pozbawić mnie wrodzonego skrępowania, gaucherie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl