[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.jest w to niewątpliwie wmieszany”.Następnie napisał list i wrzucił go do skrzynki.Koperta była zaadresowana do pana Alberta Batta, Kaczka i Pies, ulica Glamorgan, Londyn Kennington.Wreszcie kupił tygodnik, głoszący na okładce, że informuje Anglików o tym, co się naprawdę wydarzy na świecie, i z niewinną miną ruszył w drogę powrotną do Sans Souci.Po chwili z mijającego go dwuosobowego samochodu wychylił się komandor Haydock, wołając przyjaźnie:- Dzień dobry, może pana podwieźć? Tomasz z wdzięcznością przyjął zaproszenie.- Czytuje pan tę szmatę? - spytał Haydock, rzucając okiem na szkarłatną okładkę „Zakulisowych Wiadomości Tygodnia”.Pan Meadowes zmieszał się nieznacznie, jak zresztą wszyscy czytelnicy tego periodyku, gdy im stawiano to pytanie.- Straszna szmata - przyznał.- Ale widzi pan, oni czasami naprawdę chyba wiedzą, co się dzieje za kulisami polityki.- A czasem znów się mylą - odparł Haydock.- No, naturalnie.- Prawda przedstawia się w ten sposób.- powiedział Haydock, wyminąwszy niezupełnie zgodnie z przepisami wysepkę wskazującą na ruch jednostronny i o włos uniknąwszy zderzenia z ogromną ciężarówką - prawda przedstawia się w ten sposób - powtórzył - że kiedy te łobuzy mają rację, wszyscy o tym pamiętamy, a kiedy się mylą, nikt na to nie zwraca uwagi.- Czy myśli pan, że w tym, co mówią o zamiarze Stalina porozumienia się z nami, może być trochę prawdy?- Marzenie ściętej głowy, drogi panie, czyste mrzonki - oznajmił komandor Haydock.- Rosjanie są i zawsze byli przewrotni.Wciąż powtarzam, że nie należy im ufać.Słyszałem, że pan chorował?- Och, zwykła gorączka sienna.Łapie mnie co roku o tej porze.- Ano racja, wiosna.Sam nigdy tego nie przechodziłem, ale mój przyjaciel chorował na gorączkę sienną.Co roku w czerwcu kładło go to paskudztwo na kilka dni do łóżka.Czuje się pan na tyle dobrze, że mógłby pan zagrać w golfa?Tomasz odparł, że zagra jak najchętniej.- Świetnie - ucieszył się Haydock.- Więc może jutro? Bo dzisiaj muszę iść na zebranie w sprawie tych spadochroniarzy, trzeba zorganizować ochotniczy oddział przeciwdesantowy.Świetny pomysł, moim zdaniem.Najwyższy czas, żebyśmy dali coś z siebie krajowi.Więc o szóstej?- Dziękuję, chętnie.- No to umowa stoi - komandor zahamował gwałtownie przed Sans Souci.- Jak się miewa piękna Sheila? - spytał.- Chyba dobrze.Rzadko ją widuję - rzekł Tomasz.- Zakład, że nie tak często, jakby pan sobie tego życzył - Haydock zaśmiał się swoim głośnym, szczekliwym śmiechem.- Śliczna dziewczyna, ale diabelnie opryskliwa.Stanowczo za dużo przebywa w towarzystwie tego Niemiaszka.Moim zdaniem, takie postępowanie jest wysoce niepatriotyczne.Naturalnie, nic jej po takich antykach jak pan czy ja, ale dość jest przecież miłych młodych mężczyzn w naszym wojsku.Po co zadawać się z Niemcem? Przyznaję, że mnie to doprowadza do wściekłości.- Niech pan uważa.Von Deinim właśnie się zbliża - ostrzegł Tomasz.- Nie mam nic przeciwko temu, żeby mnie usłyszał.Nawet chciałbym, żeby usłyszał.Miałbym ochotę dać mu mocnego kopniaka.Każdy przyzwoity Niemiec walczy za ojczyznę, a nie chowa się po kątach, żeby z bliska nie powąchać prochu.- W każdym razie - wtrącił Tomasz - o tego jednego Niemca mniej w razie inwazji na Anglię.- Chce pan powiedzieć, że jest już tutaj? Ha, ha, ha! A to się panu udało.Co nie znaczy wcale, żebym wierzył w to głupie gadanie o inwazji.Nikt nas tu jeszcze nie napadł i nikt nie napadnie.Na szczęście mamy flotę.Wypowiedziawszy tę krótką patriotyczną orację, komandor Haydock włączył ze zgrzytem bieg.Samochód szarpnął i zaczai piąć się pod górę do Jaskini Przemytników.Tuppence znalazła się pod bramą Sans Souci za dwadzieścia minut druga.Ominęła podjazd i idąc ogrodem, weszła do domu przez otwarte drzwi saloniku.Z oddali docierał do niej zapach pieczeni po irlandzku, brzęk porcelany i szmer rozmów przy stole.Sans Souci było pochłonięte południowym posiłkiem.Tuppence zaczekała przy drzwiach saloniku, aż pokojówka Marta przejdzie przez hali i zniknie w drzwiach jadalni.Wtedy w samych tylko pończochach pobiegła szybko na górę.Wpadła do siebie, włożyła ranne pantofle z miękkiego filcu i przez korytarz przemknęła się do pokoju pani Perenna.Gdy zamknąwszy za sobą drzwi, rozejrzała się po pokoju, opanowało ją uczucie niesmaku.Ach, przykra praca! Nie wybaczyłaby sobie nigdy, gdyby pani Perenna była tylko panią Perenna.Wdzierać się w cudze intymne sprawy.Tuppence otrząsnęła się zapamiętanym z dzieciństwa ruchem zniecierpliwionego teriera.Przecież na świecie jest wojna!Podeszła do toaletki.Szybko i zręcznie przeszukała zawartość szufladek.Jedna z szuflad w wysokiej sekreterze była zamknięta na klucz.To przynajmniej zapowiadało się bardziej interesująco.Tomasz otrzymał komplet narzędzi wraz z krótkim pouczeniem, jak się z nimi obchodzić.Z kolei przekazał Tuppence tę nowo nabytą wiedzę.Kilka zręcznych ruchów ręki - i zamek ustąpił.W szufladzie znajdowała się kasetka na pieniądze, w niej dwadzieścia funtów w banknotach i trochę srebra, dalej pudełeczko z biżuterią i plik papierów.Te ostatnie najbardziej Tuppence interesowowały.Przejrzała je szybko, z konieczności dość powierzchownie.Nie miała czasu na dokładniejsze zbadanie ich treści.Dokumenty dotyczące długu hipotecznego na Sans Souci, stan konta bankowego, korespondencja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl