[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Inspektor Primer potakiwał.Nie powiedział, że wspomnienia Gwendy z lat dziecięcych nie są dla niego szczególnie interesujące, ale Gwenda zastanawiała się, czy tak sot>ie właśnie nie myśli.Wreszcie zebrała się w sobie i przeszła do końcowej kwestii.Jak to nagle, siedząc w teatrze, przypomniała sobie widzianą przez słupki balustrady w Hillside martwą kobietę, leżącą w korytarzu.- Miała siną twarz, jakby była uduszona, i złotoblond włosy.i to była Helen.Ale to takie głupie, bo ja wcale nie wiedziałam, kim była Helen.- Naszym zdaniem to po prostu.- zaczął Giles, ale inspektor Primer nieoczekiwanie władczym gestem uniósł dłoń, powstrzymując go.- Proszę pozwolić, by pani Reed opowiedziała mi to po swojemu.I Gwenda kontynuowała, zacinając się, z rumieńcami na policzkach, przy dyskretnej pomocy inspektora, czego nawet nie dostrzegła, ponieważ prowadził swoje przesłuchanie w sposób bardzo zręczny.- Webster? - powiedział w zamyśleniu.- Hm, „Tragedia księżnej Amalfi”.Małpie łapy?- Ale to był zapewne tylko koszmar senny - wtrącił Giles.- Panie Reed, proszę.- To mógł być koszmarny sen - przyznała Gwenda.- Nie sądzę - stwierdził inspektor Primer.- Byłoby bardzo trudno wyjaśnić śmierć Lily Kimble, gdybyśmy nie przyjęli założenia, że w tym domu zamordowano kobietę.To stwierdzenie wydało się tak rozsądne i niemal pocieszające, że Gwenda zaczęła pośpiesznie mówić dalej.- Ale to nie mój ojciec ją zamordował.Naprawdę nie on.Nawet doktor Penrose uważa, że on nie był odpowiednim typem i nie potrafiłby nikogo zamordować.A doktor Kennedy był zupełnie pewny, że on tego nie zrobił, ojcu tylko się tak wydawało.Jak więc pan widzi, był ktoś, kto chciał, aby wyglądało tak, że to mój ojciec zrobił, i my uważamy, że wiemy, kto to był.to znaczy że to jeden z dwóch.- Gwendo - przerwał jej Giles.- Naprawdę nie możemy.- Zastanawiam się, panie Reed - powiedział inspektor - czy nie zechciałby pan przejść się do ogrodu i zobaczyć, jak sobie radzą moi ludzie? Proszę im powiedzieć, że to ja pana przysłałem.Zamknął za Gilesem drzwi balkonowe na klamkę i wrócił do Gwendy.- A teraz proszę podzielić się ze mną wszystkimi swoimi podejrzeniami, pani Reed.I niech się pani nie przejmuje, jeśli nie zawsze będą spójne.Gwenda wyrzuciła z siebie wszystkie swoje oraz Gilesa spekulacje i przemyślenia, opowiedziała o krokach, jakie podjęli, aby dowiedzieć się możliwie jak najwięcej o trzech mężczyznach, którzy mogli odgrywać rolę w życiu Helen Halliday, jak też o wnioskach, do których doszli, i o telefonach do Waltera Fane’a oraz Jackiego Afflicka, rzekomo od Gilesa, wzywających ich wczoraj po południu do Hillside.- Ale rozumie pan, panie inspektorze, że jeden z nich mógł kłamać, prawda?- To jedna z podstawowych trudności w mojej pracy - powiedział łagodnym, dość znużonym głosem inspektor.- Tak wielu ludzi może kłamać.I tak wielu przeważnie to robi.Choć nie zawsze z powodów, o których mogłaby pani pomyśleć.Niektórzy ludzie nawet nie zdają sobie sprawy, że kłamią.- Czy uważa pan, że jestem jedną z nich? - spytała nieco lękliwie Gwenda.- Myślę - odparł inspektor z uśmiechem - że jest pani bardzo wiarygodnym świadkiem, pani Reed.- A czy pana zdaniem mam rację co do tego, kto ją zamordował?Inspektor westchnął.- Nie ma żadnego znaczenia, co ja przypuszczam.w każdym razie w mojej pracy.Trzeba wszystko sprawdzić.Gdzie byli, jakie mogą przedstawić dowody na to, co robili.Wiemy z dokładnością do mniej więcej dziesięciu minut, kiedy została zabita Lily Kimble.Między drugą dwadzieścia a drugą czterdzieści pięć.Mógł ją zabić ktokolwiek, a potem przyjechać tu po południu.Nie potrafię znaleźć uzasadnienia dla tych wezwań telefonicznych.Nie dają one żadnemu z wymienionych przez panią ludzi alibi na porę, kiedy zostało popełnione morderstwo.- Ale dowie się pan, co oni wtedy robili, prawda? Między drugą dwadzieścia a drugą czterdzieści pięć.Zapyta ich pan?Inspektor Primer uśmiechnął się.- Zadamy wszystkie pytania, jakie będzie trzeba, pani Reed, może pani być tego zupełnie pewna.We właściwym czasie.Pośpiech nie jest dobrym doradcą.Trzeba wiedzieć, dokąd się zmierza.Gwenda nagle wyobraziła sobie tę wymagającą cierpliwości, spokojną, pozbawioną sensacji pracę.Bez pośpiechu, nieubłaganą.- Rozumiem - powiedziała - tak.Pan jest profesjonalistą.A Giles i ja jesteśmy tylko amatorami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl