[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdybyś tylko chciał, mógłbyśmnie zabić bez najmniejszego trudu.Lekki uścisk twoich dłoni i byłabym uduszona, lekkicios i mój mózg by eksplodował.Nie mogłabym nic zrobić.Jeden tępy nóż pod materacemniewiele zdziała przeciwko tobie.Potem wzięłam do ręki nóż, który zabrałam z kuchni.Sprawdziłam jego ostrość,przeciągając krawędzią po palcu.Wyobraziłam sobie, że przejeżdżam nim przez twoje gardło.Kropla krwi spadła na prześcieradło.Potem pochyliłam się nad drewnianą konstrukcją łóżka izrobiłam w niej kolejne nacięcia.Uznałam, że musiało minąć jakieś szesnaście dni, ale nawszelki wypadek zrobiłam jeszcze jedno.Siedemnaście.Byłeś, kiedy się obudziłam.- Jesteś gotowa na zwiedzanie Samotnych? - spytałeś.- Zabiorę cię tam dzisiaj.Zmarszczyłam brwi.- Już tam byłam.Przekręciłam się na drugi bok, usiłowałam zapomnieć o mojej nieudanej próbieucieczki, ale ty obszedłeś łóżko.Uśmiechałeś się, obserwując mnie.- Nie obejrzałaś ich dobrze.Nie ze mną.Potem wyszedłeś.Gdy wstałam, znacznie później, nadal czekałeś w kuchni.Kiedymnie zobaczyłeś, otworzyłeś drzwi.- Chodź - powiedziałeś.Poszłam więc za tobą.Właściwie nie wiem dlaczego.Mogę powiedzieć, że niemiałam nic innego do roboty, niż gapić się na cztery ściany, albo że chciałam znowuspróbować uciec, ale moim zdaniem było w tym coś więcej.Kiedy byłam zamknięta w domujak w pułapce, miałam wrażenie, że już umarłam.Z tobą przynajmniej mi się wydawało, żemoje życie cokolwiek znaczy.nie, to nie tak, wydawało mi się, że moje życie ktokolwiekzauważa.Wiem, to brzmi dziwnie, ale czułam, że lubisz mieć mnie w pobliżu.I było to lepszeniż alternatywa - to uczucie pustki, które, kiedy byłam w twoim domu, groziło mi, że zniknęna zawsze.Poprowadziłeś mnie przez piasek.Zatrzymałeś się przy ogrodzeniu, żeby rozciągnąćsiatkę.Przytrzymałeś ją, bym mogła przejść.Szliśmy w milczeniu, aż dotarliśmy do początkuścieżki.Zaczekałeś z ręką na pniu jednego z drzew rosnących na obrzeżach skał.Zostałamtrochę w tyle, zachowując między nami metr czy dwa odstępu.- Nie boisz się wejść do środka?- A powinnam? - Odwróciłam wzrok.- Co chcesz zrobić?- Nie, tylko.- Szybko pokręciłeś głową.- Jeden z ludzi taty kiedyś mi cośpowiedział.Ze niedaleko w skałach są duchy, że skały mają powód do istnienia i cel.Powiedział, że jeśli nie będę ich szanować, spadną i mnie rozgniotą.Śmiertelnie mniewystraszył tymi historyjkami.- Zrobiłeś parę kroków, aż stanąłeś pod kamienną ścianą.Spojrzałeś w górę, na sterczące nad tobą skały.- Od tamtego czasu zawsze najpierw witam sięze skałami, zanim między nie wejdę.Daję im chwilę, żeby wiedziały, że tu jestem.Dotknąłeś kamienia palcem, zdrapując z niego trochę kurzu.Potem roztarłeś pyłmiędzy kciukiem a palcem wskazującym, po czym dotknąłeś wargi.Obejrzałeś się na mnie,zanim poszedłeś dalej ścieżką.Po sekundzie czy dwóch ruszyłam za tobą.Zachowywałam odpowiedni dystans.Nogitrochę mi drżały, nie szłam po skałach pewnie.Znowu oparłam dłonie o te ogromne ściany,posuwałam się ze stopami po obu stronach rury.Nienawidziłam tego, że ta ścieżka wydawałasię też jedynym wyjściem spośród skał.I nie podobały mi się niskie jęki wydawane przezwiatr.Miałam wrażenie, że wchodzę w pułapkę.Ty szedłeś szybko.Kiedy dotarłam na polankę, opierałeś się już o drzewo z szorstkąkorą.W dłoni trzymałeś coś małego.- Miodla, czyli orzech pustynny - powiedziałeś.Podałeś mi go.Wydawał się twardy jak kamyk i tak samo wyglądał.Postukałampaznokciem w twardą skorupkę.- Kiedy się je gotuje, mówią - oznajmiłeś.- Ich skorupy pękają w ogniu, a wtedymówią do ciebie.przynajmniej takie historie tu się opowiada [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl