[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zbliżyły się i utworzyły wokół niej pancerz.Słyszała, że one też płaczą.- To było tak dawno - powiedziała - że nie powinno już mieć znaczenia.- Ma znaczenie - odezwała się doktor Levinson.- I to ogromne.- O, Boże - Klementyna miała wrażenie, że nie może oddychać, że zpokoju ulotniło się całe powietrze.Ramiona, które ją coraz mocniejobejmowały, niosły jednak ze sobą tlen.Wzięła głęboki oddech.W wyobrazni odwróciła się i spostrzegła JEGO twarz.Poczuła nawetJEGO zapach.Chciała uciec, ale zastygła w miejscu.Dotykał jej, ranił jąnożem i gwałcił, a ona nie mogła się poruszyć.Zawołała o pomoc.Wydawało jej się, że przeżywa wszystko od nowa.Wspomnienia były taksilne, że miała wrażenie, iż została zgwałcona nie raz, lecz tysiące razy.- Zgwałcił mnie - powiedziała.Podniosła oczy pełne łez.Otaczały jąwszystkie kobiety.Ich wilgotne oczy mówiły, że wiedzą.Wszystkie były znią w tamtej uliczce.Tego nie mogły jej ofiarować nawet Megan i Alex.-Zgwałcił mnie - powtarzała raz za razem.- Zgwałcił mnie.Zgwałcił.Czuła na sobie JEGO ręce, te zimne, obrzydliwe ręce.Czuła wilgotnośćziemi pod plecami, ostry ból w głowie, którą waliła o beton, i wdzierającysię w nią JEGO penis.- Zabrał mi życie - powiedziała.- Zabrał mi całą odwagę.Przez niegostałam się słaba i mała.Akała, obejmowana przez kobiety.- To było w Nowym Jorku, w starym budynku.Zeszłam po schodach nadół i ON tam był.- Opowiedziała swoją historię, nie opuszczając żadnegoszczegółu mimo lęku przed odrzuceniem.%7ładna się nie odwróciła.Ciągleczuła na sobie JEGO ręce, lecz pod koniec uścisk zelżał i ich miejsce zajęłykobiece dłonie, które przyniosły jej ulgę.Podniosła głowę.- Zostałam zgwałcona - powiedziała.Doktor Levinson stanęła naprzeciwko Klementyny i wzięła ją podbrodę.- Tak, zostałaś zgwałcona.On ci to zrobił.Byłaś jego ofiarą.Nieuczyniłaś nic złego.Klementyna złożyła głowę na ramieniu terapeutki.Czuła się wyczerpanai pusta.Pani doktor odprowadziła ją na miejsce i posadziła na krześle.Kobiety nie odstępowały jej, otaczając ciepłem.- Mój też był w uliczce - odezwała się jedna.RS 335- A mnie zranił nożem, tak samo jak ciebie - powiedziała inna.- Ja też nie poszłam na policję - odezwała się trzecia.- Wiedziałam, żenigdy by go nie znalezli.Klementyna spojrzała na nie.Wciąż miała policzki mokre od łez, ale jużsię uśmiechała.Po raz pierwszy od długiego czasu naprawdę sięuśmiechała.* * *Alex próbowała już katalogować akta według alfabetu, za pomocąsystemu kolorowych teczek, a parę razy nawet parapsychologii.Nic niezdało egzaminu.Doszło do tego, że absolwentka szkoły wyższej z tytułemmagistra zarządzania, kierująca dwoma biurami maklerskimi, w Londynie iw San Francisco, nie mogła dać sobie rady z tak prostym zadaniem, jakodszukanie odpowiednich akt w momencie, gdy ich potrzebuje.Ale czyżtacy geniusze jak Einstein i Edison nie stawali się bezradni i nieudolniwobec prozaicznych problemów? Była to pocieszająca myśl.Odsunęła papiery na bok i wezwała sekretarkę, polecając jej sprzątnięciecałego bałaganu.Była tak zajęta przygotowaniami do czekającej ją wprzyszłym tygodniu corocznej wizyty w mieście mgły, że nie potrzebowaładodatkowego zmartwienia w postaci papierkowej roboty.Właściwie odkiedy skończyła się ta koszmarna historia z Brentem i zdołała przynajmniejczęściowo dojść do siebie, czuła się w Anglii znacznie lepiej.Przezostatnich parę lat zdobyła prawie tuzin dobrych przyjaciół i bardziejprzywykła do półrocznych pobytów w Londynie.To, że od niedawna dobrze się czuła w tym mieście, zawdzięczałaprzede wszystkim Kate Bradshaw.Kate była ciepła, dowcipna i mogły wedwie rozmawiać o wszystkim.Alex opowiedziała jej o Brencie nawetwięcej niż ujawniła w zwierzeniach Megan i Klementynie.Kate należałado osób, które umieją słuchać nie dając rad - okazywać współczucie, lecznie litość.W każdy weekend Kate oprowadzała ją po takich zakątkach miasta, ojakich wiedzą tylko miejscowi, i wywoziła w nieskażony plener.Jakiś czastrwało, zanim Alex zaczęła w końcu gustować w angielskich smaczkach: wpompatyczności i tradycji Londynu, w niewyszukanych objawach sympatiize strony marynarzy w Devon, w historii, która kryła się w każdym niemalkamieniu.To miasto w niczym nie przypominało podobnych do siebie jakkropla wody i nie nawiedzanych przez żadne duchy miniaturowychsklepów spożywczych i rozlazłych willi w Kaliforni.W tym roku miałanawet bilety na Wimbledon.RS 336Przede wszystkim jednak pobyt w Londynie cieszył ją dlatego, że czułaprzypływ adrenaliny za każdym razem, gdy wchodziła do biura.Zaczęła odzera - żadnych własnych klientów, żadnych kontaktów w biurze zpozostałymi pracownikami, którym ledwo udawało się dociągnąć donastępnego miesiąca bez długów, a mimo to wyrobiła nazwisko sobie ifirmie.To była jej zasługa.Brent dał jej piłkę, ale biegła z nią sama.Przypomocy specjalistów od reklamy postarała się o nowe, chwytliwe logo islogan.Wybrała miejsce na nowe biuro - w centrum, w wiktoriańskiejkamienicy, która była zdumiewająco nowocześnie urządzona - idopilnowała, by dekorator wnętrz użył farb i materiałów w neutralnychkolorach oraz wstawił szykowne meble z wiśniowego drewna.Gruntownieprzeszkoliła wszystkich bez wyjątku maklerów, aż dowiedziała się, że zajej plecami nazywają ją poganiaczką niewolników [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl