[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ROZDZIAŁ DZIEWIĄTYDeborah chwyciła torebkę i dla orientacji oparła się o blat.Taki olbrzymi, elegancki hotel, pomyślała, a tu wysiadły korki.Choć próbowała dopatrzyć się w tym komizmu, serce biło jej jak młotem.Zaklęła, gdy uderzyła biodrem o fotel, brnąc po omacku w ciemności.Może to głupie, ale się bała.Miała wrażenie, że znalazła się w pułapce.Nagle skrzypnęły drzwi.Krótki błysk światła, a potem znów ciemność.- Hej, ślicznotko!Zamarła, wstrzymując oddech.- Mam dla ciebie wiadomość.- Mówił cienkim, piskliwym głosem, chichocząc na końcu każdego zdania.- Nie denerwuj się, Nie zrobię ci krzywdy.Montega chce cię mieć tylko dla siebie.I byłby wściekły, gdybym wziął się za ciebie pierwszy.67Poczuła zimny dreszcz.Sparaliżowana strachem, przypomniała sobie jednak, że on nie może jej widzieć, dzięki czemu mają równe szanse.- Kim jesteś?- Ja? - Kolejny chichot.- Szukałaś mnie, ale mnie nie tak łatwo znaleźć.Dlatego nazywają mnie Myszka.Bo mogę być wszędzie.Sunął bezszelestnie w jej stronę.Odgadywała jego ruchy na podstawie kierunku, z którego napływał głos.- Bystry z ciebie gość - rzuciła, przesuwając ostrożnie stopę w lewo.- Jestem dobry.Jestem najlepszy.Nie ma lepszego niż Myszka.Montega kazał mi powiedzieć, że jest mu naprawdę przykro, że nie mieliście wtedy okazji porozmawiać dłużej.Chce też, byś wiedziała, że ma cię na oku.Przez cały czas.Ciebie i twoją rodzinę.Deborah ogarnęło przerażenie.Od razu porzuciła myśl, by go przechytrzyć i przemknąć się do drzwi.- Moją rodzinę?- On ma też swoich ludzi w Denver.Cwanych jak należy.- Był teraz na tyle blisko, że czuła jego zapach.Nie ruszyła się jednak z miejsca.- Jeżeli pójdziesz na współpracę, dopilnuje, żeby twoja siostra i cała reszta przespała spokojnie tę noc w swoich łóżkach.Wszystko jasne?Sięgnęła po torebkę i namacała chłodny metal.- Tak, wszystko jasne.- Wyjęła broń, wycelowała w stronę, z której dobiegał głos, i wystrzeliła.Myszka zwalił się z krzykiem na fotele.Deborah ominęła go i zaczęła obmacywać ścianę po ścianie, dopóki nie natrafiła na drzwi.Szarpnęła za klamkę, słysząc za sobą płacz i przekleństwa Myszki, i z przerażeniem odkryła, że drzwi są zablokowane.- O Boże! O Boże! - Spanikowana, mocowała się z klamką.- Deborah! - Ktoś wykrzyknął jej imię.- Odejdź od drzwi! Odsuń się od drzwi!Zrobiła jeden niepewny krok do tyłu i usłyszała głuchy odgłos.Potem jeszcze jeden - i drzwi ustąpiły z trzaskiem.Pobiegła w kierunku światła, prosto w ramiona Gage'a.- Nic ci się nie stało? - Jego dłonie błądziły delikatnie po jej ciele, szukając obrażeń.- Nic.Nic.- Ukryła twarz na jego ramieniu, nie zwracając uwagi na zbierający się tłum.- On jest w środku.- A gdy Gage chciał się odsunąć, przywarła do niego spazmatycznie.- Nie, proszę.Gage, marszcząc brwi, dał głową znak dwójce ochroniarzy.- Chodź, usiądź - zwrócił się do Deborah.- Nie, nic mi nie jest.- Wciąż oddychała z trudem, odsunęła się jednak, by popatrzeć na jego twarz.Widząc na niej żądzę mordu, wzmocniła uścisk.- Naprawdę.On mnie nawet nie dotknął.Próbowałmnie tylko przestraszyć, Gage.Nie zranił mnie.Wpatrując się w jej pobladłą twarz, powiedział cicho:- Myślisz, że w związku z tym będę miał mniejszą ochotę go zabić?W drzwiach pojawił się zapłakany Myszka, z twarzą ukrytą w dłoniach, pomiędzy dwoma zwa-listymi ochroniarzami.Miał na sobie uniform kelnerski.Zaniepokojona spojrzeniem Gage'a, Deborah spróbowała przyciągnąć z powrotem jego uwagę.- On jest w znacznie gorszej formie niż ja.Bo użyłam tego.- Drżącą ręką uniosła do góry puszkę z gazem pieprzowym.- Noszę to zawsze przy sobie od tamtej nocy w uliczce.Niepewny, czy ma się roześmiać, czy zakląć, Gage przyciągnął ją po prostu do siebie i pocałował.- Wygląda na to, że nie mogę spuścić cię z oka.- Deborah.- Jerry łokciami utorował sobie drogę poprzez tłum gapiów.- Wszystko w porządku?- Teraz już tak.Skąd się tu wzięła policja?- Sam ich wezwałem.- Jerry spojrzał na Gage'a.- Trzeba ją stąd zabrać.- Nic mi nie jest - upierała się Deborah, zadowolona, że długa suknia zakrywa jej drżące kolana.-Muszę pojechać na komisariat i złożyć zeznania.Ale najpierw muszę zadzwonić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Kiyosaki Robert Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec
- I. Robert Kiyosaki Bogaty ojciec biedny ojciec
- Maddox Roberts John Conan 44 Conan i amazonka
- Black Americans of Achievement Robert E. Jakoubek Jesse Jackson, Civil Rights Leader and politician (2005)
- 008. Robert Jordan Koło Czasu t4 cz2 Ten, Który Przychodzi Ze witem
- 10. Robert Jordan Koło Czasu t5 cz2 Spustoszone Ziemie
- Crais Robert Elvis Cole i Joe Pike 12 W pogoni za ciemnociš
- 010. Robert Jordan Koło Czasu t5 cz2 Spustoszone Ziemie
- Roberts John Maddox Nova Roma 01 Operacja Marka Scypiona
- Nora Roberts Kolekcjoner
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- immortaliser.htw.pl