[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Minirolkę.Więc może przedstawisz mi  nam orientacyjny plan? Kto tam będzie? Wszyscy. Całe drzewo genealogiczne? Całe, albo prawie. Luke poprawił się niespokojnie, jakby nie czuł się zbyt dobrzew ciemnym garniturze i krawacie. Wszyscy się zbierają na ważne wydarzenia.Pogrzeby, śluby,matury, ciężkie choroby, porody.Nie nazwałbym twierdzy strefą zdemilitaryzowaną, alewłaściwie trochę ją przypomina. Rodzinne waśnie są na porządku dziennym? Zdarzają się, ale jak to na pogrzebach, to raczej małe, drobne potyczki, żadnegopoważnego konfliktu.Za to na ślubach wszystkie chwyty dozwolone.Na ostatnim weselu, w którym uczestniczyłem, matka panny młodej i najnowsza wybranka ojca panny młodej wdałysię w bijatykę.Nie obeszło się bez wyrywania sobie włosów, drapania się po twarzach,zdzierania ciuchów, a skończyło się to tym, że obie wpadły do stawu pełnego karpi koi4. Lukewyciągnął przed siebie nogi. Mamy wideo. Co za radość. Lila pochyliła się, otworzyła pokrywę wbudowanej lodówkii poszperała w środku. Ktoś ma ochotę na piwo imbirowe?Ash siedział pod pergolą ocienioną grubymi gałęziami glicynii.Wiedział, że musi wrócićdo środka i zająć się wszystkim oraz wszystkimi, teraz jednak chciał przez chwilę odpocząćsamotnie w jakimś zacisznym miejscu.Dom nie wydawał się zbyt duży.Panował tu teraz tłok i chyba za duży hałas.Z miejsca,w którym siedział, Ash widział elegancki zarys domku dla gości oraz kolorowy ogródek przednim.Matka Olivera jeszcze nie wyszła.Siedziała tam ze swoją bratową, jej córką oraz, jak tonazywał pobłażliwie ojciec Asha, stadkiem kobiet.I dobrze.Przynajmniej ją wspierały i pocieszały przed pogrzebem.Zrobił, co do niego należało, by ułatwić jej przygotowanie ceremonii pogrzebowej.Byływyłącznie białe kwiaty, całe naręcza.Dziesiątki białych krzeseł ustawiono w rzędach naprzestronnym trawniku po północnej stronie domu, znalazła się tam również mównica.Wybraneprzez matkę Olivera zdjęcia syna oprawiono na biało.Pojawił się kwartet smyczkowy (ChrystePanie!), także w bieli, podczas gdy żałobnicy ubrani byli na czarno.Tylko dudziarz mógł włożyć kolorowy strój.Ash czuł  i na szczęście ojciec się z nim zgodził  że matka powinna dostać wszystko,czego zapragnie, planując pogrzeb dziecka.Miał nadzieję, że będzie to niewielka i skromna uroczystość, tymczasem na pogrzebiezjawiło się ponad trzystu gości.Większość rodziny i nieliczni przyjaciele przyjechali dzieńwcześniej, a obecnie rozproszyli się po domu, domku gościnnym, domku przy basenie i naterenie całej posiadłości.Należało z nimi porozmawiać, wysłuchać pytań, na które  niestety nie znał odpowiedzi.Musieli też coś zjeść, przespać się, pośmiać i popłakać.Wysysali z niegocałą energię.Po ponad trzydziestu sześciu godzinach Ash marzył jedynie o tym, żeby wrócić do swojejpracowni, na własne terytorium.Mimo zmęczenia uśmiechnął się, gdy jego ciemnowłosaprzyrodnia siostra Giselle stanęła pod pnączami.Po chwili usiadła koło Asha i położyła głowę najego ramieniu. Postanowiłam się przejść, zanim wykopię Katrinę z balkonu prosto do basenu.Niebyłam pewna, czy udałoby mi się kopnąć tak mocno, więc spacer był lepszą opcją.No i trafiłamna ciebie. Bardzo dobrze.A co zrobiła? Ryczy i ryczy.Nie przestaje ryczeć.Rzadko rozmawiała z Oliverem, a jeżeli już gadalize sobą, to tylko po to, żeby się nawzajem obrażać. Może właśnie dlatego ryczy.Straciła kumpla od obrażania. Chyba rzeczywiście lubili działać sobie na nerwy. Ciężko to znosisz. Objął ją ramieniem. Kochałam go.Był popaprańcem, ale go kochałam.Ty też. Jestem pewien, że podobnie wyraziłem się o nim w rozmowie.On też cię kochał. Najbardziej.Giselle obróciła twarz i przycisnęła czoło do ramienia Asha. Niech go szlag  wymamrotała. Jestem na niego wściekła, że zginął. Wiem, ja też.Rozmawiałaś z jego matką? Poszłam do Olimpii rano i przez chwilę gadałyśmy.Funkcjonuje dzięki Angie, a zresztąktoś poczęstował ją valium.Da sobie radę.My też. Umilkła i dodała po chwili:  Będę za nimbardzo tęskniła.Zawsze mnie rozśmieszał, słuchał moich złorzeczeń, i znowu mnie rozśmieszał.A poza tym lubiłam Sage. Poznałaś ją? Szlag, przecież to ja ich sobie przedstawiłam. Giselle wyciągnęła chusteczkęz kieszonki na piersi Asha i osuszyła nią oczy. Poznałam ją w zeszłym roku w Paryżu i całkiemdobrze się dogadywałyśmy.Po powrocie do Nowego Jorku umówiłyśmy się na lunch.No,właściwie to ja zjadłam lunch, a ona listek i jagódkę.Pół jagódki.Fachowo poskładała chusteczkę, wilgotną stroną do środka, i wsunęła z powrotem dokieszonki Asha. Zaprosiła mnie na jakieś przyjęcie, a ja postanowiłam zjawić się z Oliverem.Przyszłomi do głowy, że się sobie spodobają, i faktycznie.Teraz żałuję, że go tam zabrałam. Znówoparła głowę na ramieniu Asha. Wiem, że to głupie, i nie musisz mi tego przypominać, ależałuję.Oboje by żyli, gdybym ich sobie nie przedstawiła.Ash delikatnie musnął ustami jej włosy. Mam ci nie mówić, że to głupie, ale bardzo mnie kusi  przyznał. Wpakował się w coś złego, Ash.Na pewno.Ktoś go zabił, więc to musiało być cośzłego. Mówił ci coś? O jakiejś transakcji albo o kliencie? Nie.Ostatnim razem, kiedy z nim rozmawiałam parę dni przed& jego śmiercią,dzwonił do mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl