[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RS 330Joey wyciągnął do niej rękę.Przysiadła się do niego na kanapę.- Ty też żyłaś w jej cieniu - powiedział.- A potem po jawiła sięKlementyna - silna, energiczna, z zapierającą dech w piersiach urodą.Miałaś wrażenie, że ze wszystkich stron sypią się na ciebie ciosy, żeodebrano ci ostatnie cząstki twojej osoby, które uważałaś za wyjątkowe.- Ale to moje najlepsze przyjaciółki - powiedziała.- Kocham je.Nienawidzę siebie za to, że zle im życzę.- Oczywiście.Ja też kocham Alex.Kocham ją całym sercem.Zrozumiałem jednak, że aby móc siebie zaakceptować i być dumnym zwłasnych osiągnięć, muszę znalezć w sobie coś niezwykłego, coś, co mniewyróżnia.Alex i ja to dwa różne światy, ale ja też potrzebowałemzainteresowania, choćby miało się ono na mnie skupić tylko przez minutęczy dwie.- I znalazłeś muzykę - powiedziała Megan.- Tak, znalazłem muzykę.I nagle przestało się tak bardzo liczyć, że Alexjest inteligentniejsza, ma więcej przyjaciół albo potrafi wszystkichrozśmieszyć.Bo ludzie patrząc na mnie, mówią:  Ach, tak.To JoeyHolmes.Ten, który gra na fortepianie".Mam coś własnego.- To wspaniałe, Joey - powiedziała Megan.Oparła się o poduchy, którebyły tak miękkie, że miała wrażenie, iż ją pochłoną.- Nie wiem jednak,dlaczego to miałoby mi pomóc.- Musisz się skoncentrować na tym, co w tobie wyjątkowe, zamiast żyćw cieniu błyskotliwej kariery Alex albo urody i sławy Klementyny.Wstała i podeszła do kominka, po czym nagle się odwróciła.- A co ja takiego mam? %7łyję w tym mauzoleum, bo Klementyna jekupiła, a ja jestem zbyt tchórzliwa, żeby mieszkać samodzielnie.Pracuję wbutiku, za którym, nawiasem mówiąc, przepadam, ale wszyscy uważają, żepowinnam osiągnąć coś więcej - wygryzć szefa, otworzyć własny sklepalbo coś podobnego.Nikomu nawet nie przyjdzie do głowy, że to, co robię,może mnie uszczęśliwiać.Nikt nie pomyśli, że mogę chcieć czegoś innegoniż oni.Na chwilę zapadła cisza, po czym Joey pochylił się do przodu.- A czego chcesz?Opuściła wzrok na swoje dłonie, które były zaciśnięte w pięści.Rozluzniła je i oparła się o chłodną ścianę.- Wiem, że nie chcę tego - powiedziała, zakreślając ręką łuk po pokoju.-Nie chcę wymuskanego domu na plaży.Nie mogę tu nawet przejść ulicą inie przejmować się dziurą w dresie albo potarganymi włosami.RS 331Roześmiał się, a Megan ponownie usiadła na kanapie.- Nie zależy mi na szybkiej karierze, jaką robi Alex.Choćby nie wiemco opowiadała, ja i tak wiem, że nie zawsze jest szczęśliwa.Ma przecieżoczy.Widzi nocą pustą poduszkę.Wcale tak nie szaleje za samotnymiwyprawami do kina i gotowaniem obiadów dla jednej osoby.Nie chcę teżsławy, której pragnie Klementyna.Ma wszystko, co można dostać zapieniądze, a jednak słyszę, że płacze nocami jak ja, bo jest tak samosamotna.Oparła głowę o ramię Joeya.Uspokoiła się, czując znajomy zarys kości,zapach Joeya i jego miękki, wełniany sweter.Zamknęła oczy.- Chyba po prostu chcę szczęśliwie żyć.Chcę znów wyjść za mąż.Chcęmęża, który będzie kochał przede wszystkim mnie, a dopiero potem innerzeczy.Chcę mieć dzieci.Chcę chodzić na wywiadówki, szykować torebkize śniadaniem i jezdzić furgonetką.Chcę wędrownych obozów, lemoniadyi harcerzy.%7ładna z tych rzeczy nie sprawi, że stanę się niepowtarzalna.Otoczył ją ramieniem i przytulił.- I tu się mylisz, Meg - wyszeptał.- Właśnie dzięki temu jesteśwyjątkowa.Rozmawiając o Alex ludzie mówią  spec od finansów".Klementynę określają jako  tę sławną".Ale kiedy rzecz dotyczy ciebie,mawiają  Megan, kobieta, która wie, co jest naprawdę ważne".Uśmiechnęła się i podniosła na niego wzrok.W oczach Joeya byłatkliwość.Czuła jego oddech na swoim policzku.Nigdy przedtem nie byłatak blisko, a jeśli, to na krótką chwilę, kiedy zbliżała się, żeby go obdarzyćniewinnym całusem.Teraz jednak siedział tuż przy niej, a ona nie czułanawet cienia strachu.Nie było też dzikiego walenia serca, które nawiedzałoją przy Tonym i Jacksonie, ale wątpiła, czy kiedykolwiek zechce go znówdoświadczyć.Sięgnęła dłonią do jego policzka.- Pocałuj mnie Joey.Proszę cię.Uśmiechnął się i dotknął wargami jej warg.Przestał istnieć cały świat zwyjątkiem jego czułości, która goiła otwartą ranę w jej sercu.* * *W tym samym czasie Klementyna siedziała w kącie małego pokoju, wpewnej odległości od grupy kobiet, w chustce na głowie i w ciemnychokularach zakrywających twarz.Uciskała ramionami brzuch, walcząc zuczuciem mdłości.Słuchając mówiących kobiet, drżała jak osika.- Z tego wszystkiego najgorszy był proces - powiedziała kobieta oimieniu Margie.- Policjanci nie mieli pojęcia, co ja czuję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl