[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Och! - Sharpe zamknął: oczy, jakby raziły godobiegające od strony placu promienie słońca.Zupełnie nie wiedział, co powiedzieć.Pomyślał, że nie manic śmieszniejszego niż odrzucony człowiek. Mogę nauczyć się ich wiary  powiedziała Luiza - i staćsię częścią tego kraju.Nie chcę uciekać z Hiszpanii.Nie chcęwracać do Anglii, ciągle myślę o emocjach, które mnie tutrzymają.I nie mogę.Przerwała zakłopotana, ale nie musiała kończyć.Niemogła rzucić się w ramiona zwykłego żołnierza, leciwegoporucznika, nędzarza w podartym mundurze, dla któregojedyną perspektywą było gnicie w koszarowych barakach. Tak - powiedział Sharpe bez nadziei. Nie mogę zlekceważyć takiej chwili - powiedziaładramatycznym tonem dziewczyna. Twoja rodzina.- ponownie porucznik. Znienawidzi mnie. Luiza zmusiła się do śmiechu.-Sama staram się sobie wytłumaczyć, że nie jest to jedynypowód, dla którego mam zamiar zgodzić się na propozycję donBiasa. Wychodzisz za mąż za niego? - Richard od razupodniósł wzrok.Dziewczyna spojrzała na niego bardzo poważnie. Tak, poruczniku Sharpe, poślubię don Biasa.Można było wyczuć ulgę w jej głosie, gdy wyznała prawdę. To była nagła decyzja, wiem, ale muszę mieć odwagę,aby wykorzystać okazję. Tak. I pomyślał, że nie pozostało nic więcej do do-dania.345 B E R N A R D C O R N W E L LLuiza patrzyła na niego przez chwilę w milczeniu.W jejoczach pojawiły się łzy, ale porucznik ich nie dostrzegł. Przepraszam - zaczęła. Nie  przerwał jej  nie spodziewałem się niczego. Cieszę się, że to słyszę  odparła niemal oficjalnie.Zrobiła krok w tył, gdy porucznik skierował się do krawędzipodium, po czym zmarszczyła brwi, widząc, że zaczynaschodzić ze schodów katedry. Nie powinieneś spotkać się z don Biasem? Nie  Sharpe już o nic się nie troszczył.Schował szpadę do pochwy i odszedł.Poczuł, jakbywalczył o nic, jakby nie zostało nic, o co warto walczyć, a jegonadzieje rozwiały się niczym popiół po spalonej na placu fladze.Wszystko poszło na marne. Rozdział szesnastyDążenie porucznika Sharpe'a do zdobycia panny Parkerbyło podobne szalonemu planowi Vivara, mającemu na celuzdobycie bronionego przez wroga miasta.Dziewczynapochodziła z szanowanej rodziny i chociaż czasami ocierała sięo szlachetne ubóstwo, to była daleko poza zasięgiem Richarda,którego pochodzenie należałoby nazwać nikczemnym.Byłbiedakiem z urodzenia, oficerem z przypadku i nędzarzem zzawodu.Sharpe pytał teraz sam siebie, czego spodziewał się pokaresach do dziewczyny.Czy wyobrażał sobie, że Luiza będziechętnie włóczyć się za walczącą armią, albo że znajdzie sobiezapuszczony dom obok koszar i zacznie oszczędniegospodarować jego niską pensją, aby starczyło im na skrawkimięsa i czerstwy chleb? Czy miała porzucić jedwabne ubraniadla wełnianych sukni i koszul? A może spodziewał się, żewyruszy z nim do garnizonu w Indiach Zachodnich, gdzie żółtafebra zmiotła z powierzchni ziemi cały regiment? Sam sobietłumaczył, że nadzieje związane z dziewczyną były tak samogłupie, jak nierealne.Ale to wcale nie leczyło rany.Przekonywałsiebie, że zachowuje się jak dzieciak, czując się zraniony, aletaka konstatacja nie przyniosła ulgi.347 B E R N A R D C O R N W E L LWprost z oblewających plac promieni słońca zanurzył sięw cuchnącym smrodzie bocznej alejki, gdzie pod arka darniznalazł winiarnię.Nie miał pieniędzy, by zapłacić za trunek, alejego zachowanie i walenie dłonią w ladę barowa przekonałowłaściciela szynku, że należy mu nalać duży flakon wina zbeczki.Sharpe zabrał butlę i cynowy kubek do alkierza z tyłusali.Kilku klientów skupionych wokół paleniska, widząc jegozgorzkniałą twarz, zignorowało go.Tylko jedna ladacznica, nażądanie gospodarza lokalu, usiadła na skraju ławki obokobcego wojaka.Przez chwilę oficer miał ochotę ją odepchnąć,ale zamiast tego skinął ręką, aby podano drugi kubek.Szynkarz wytarł naczynie brzegiem fartucha i postawił jena stole.Gospodarz chwycił za workowatą zasłonę zwisającą zarkady z tyłu alkowy i pytająco uniósł brew. Tak  chrapliwie powiedział Sharpe. Si.Zasłona opadła, kryjąc w cieniu oficera i dziewczynę.Ta zaczęła chichotać i objęła ramionami jego szyję, po czymwyszeptała kilka hiszpańskich czułych słówek, zanim uciszył jąpocałunkiem.Ktoś gwałtownie odsunął zasłonę, co wywołało piskladacznicy.Pod łukowatym sklepieniem ukazał się Bias Vivar. Aatwo jest iść śladem cudzoziemca po hiszpańskichulicach.Czy miałeś nadzieję, że się przede mną skryjesz,poruczniku?Richard objął dziewczynę lewą ręką i przyciągnął ją dosiebie tak blisko, że jej głowa oparła się o jego ramię.Wyciągnął dłoń, aby chwycić jej pierś. Jestem zajęty, panie majorze.Vivar udał, że nie zauważa prowokacji i usiadł na ławcenaprzeciwko Anglika.Zaczął wałkować cygaro na blacie stołu.348 ____________________S T R Z E L C Y _____________________ Do tej pory  powiedział - pułkownik de l Eclin musiał jużchyba sobie zdać sprawę, że panna Parker go oszukała? Jestem tego pewien  beztrosko odparł porucznik. Będzie wracał.Wkrótce spotka uciekinierów z miasta izorientuje się w skutkach własnej pomyłki. Tak.- Sharpe pociągnął za wstążki stanika dziewczyny.Leniwie próbowała go powstrzymać, ale nie ustępował izdołał rozluznić sznurowanie jej ubrania. Tak więc powinniśmy się spodziewać, że Francuz naszaatakuje, prawda? - głos majora nadal był przepełnionycierpliwością. Spodziewani się, że tak.- Sharpe wsadził rękę podspódnicę ladacznicy, co ośmieliło Biasa do wykonania gestuprotestu. Obrona jest gotowa?  spytał głosem wciąż pełnymrozsądku.Patrzył na karczemną dziewkę, jakby w ogóle nieistniała.Richard nie odpowiedział od razu.Wolną ręką nalał sobiewina, wypił je i ponownie napełnił naczynie. Dlaczego, w imię Chrystusa, nie kończysz z tymcholernym nonsensem, Vivar? Siedzimy w tej krwawej,śmiertelnej pułapce tylko po to, abyś mógł wyczarowaćkolejną sztuczkę w katedrze.Rób więc szybko wszystko,co masz do zrobienia, i wynośmy się stąd, do diabła!Vivar pokiwał głową, jakby słowa Sharpe'a miały jakieśznaczenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl