[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W przyszłym tygodniu mam w Bucharze wykład o metodach prowadzeniarzezi i pomyślałem sobie, \e wykorzystam jutrzejszy dzień na przygotowanie.gdej wbił w ojca zdumiony wzrok.Podpierający mapy słu\ący powoli opadł mu nanogę.  Nie mo\esz tego przenieść? No wiesz, sporo mi zapłacili i mam nieco związane ręce. To co, w środę?Chan wyjął z szaty zwój i przejrzawszy go, powoli pokręcił głową. Nie wiem, czy będę mógł w środę& Czwartek? Nie, czwartek odpada.W czwartek przychodzi do nas na kolację gdej z \onąi w zasadzie obiecałem& Ale gdej to ja! A, więc tu jesteś& Więc te\ nie będziesz miał w czwartek czasu.Milczenie gdeja zakłócane było jedynie odgłosami, wydawanymi przez tysiącezarośniętych Mongołów  wrzeszczących, bijących się ze sobą i coraz bardziej wkurzonych. Posłuchaj mnie&  powiedział cicho. Byłbyś gotów podbić świat& w piątek?Chan westchnął. W piątki rano przychodzi sekretarka. Przychodzi. Trzeba odpowiedzieć na tyle listów& nie uwierzyłbyś, czego ludzie ode mniewymagają. Zmarkotniał, jakby oklapł. Czy mógłbym podpisać to, pojawić się tam? Czymógłbym dokonać sponsorowanej masakry na cele dobroczynne? Zazwyczaj trwa toprzynajmniej do trzeciej, a miałem nadzieję wyjechać wcześniej na długi weekend.Alew poniedziałek& w poniedziałek&  Znów zajrzał do zwoju. Obawiam się, \eponiedziałek odpada, odpoczynek i powrót do zdrowia, przy tym będę się upierał.Sprawdzmy, co z wtorkiem.Dziwaczny przenikliwy odgłos, który dolatywał z oddali, brzmiał jak zwykły codziennyszloch kobiet i dzieci nad zwłokami zaszlachtowanych mę\czyzn i chan nie zwracał na niegouwagi.Na horyzoncie skakało światełko. Wtorek& rano jestem wolny, nie, sekundę, właściwie to się umówiłem z tym niezwykleciekawym gościem, który wie naprawdę wszystko o tym, jak rozumieć ró\ne rzeczy, a jestemw tym strasznie mizerny.Wielka szkoda, bo to mój jedyny wolny dzień w przyszłymtygodniu.Nad następnym wtorkiem moglibyśmy się konkretnie zastanowić, ale& czy to niedzień, w którym&  Przenikliwy odgłos cały czas trwał, tak naprawdę narastał, wieczornywiatr niósł go jednak tak słabo, \e nie przebił się jeszcze do zmysłów chana.Zbli\ające sięświatełko lśniło tak blado, \e było prawie nie do odró\nienia od światła księ\yca, który tejnocy świecił szczególnie jasno. & więc mniej lub bardziej zamykałoby to marzec stwierdził chan. Niestety. Kwiecień?  spytał gdej słabo.Mimochodem wyciął przechodzącemu wieśniakowiwątrobę, ale zwykła w takich razach satysfakcja gdzieś odeszła.Apatycznie odrzucił ochłap w ciemność.Skoczył nań pies, który w ciągu kilku ostatnich lat niezwykle się roztył, ciąglebowiem przebywał w pobli\u gdeja.Czasy nie były przyjemne. Nie, kwiecień odpada  stwierdził chan. W kwietniu jadę do Afryki, od dawna ju\ tosobie obiecuję.Zbli\ające się przez nocne niebo światełko wreszcie ściągnęło uwagę znajdujących sięw pobli\u dwóch wysokiej rangi Mongołów, którzy cudownym sposobem przestali sięokładać i dzgać, co popadnie.Podeszli. ojcze&  powiedział gdej, ciągle jeszcze nieświadom, co się szykuje  moglibyśmyustalić, \e w takim razie podbijemy świat w maju?Potę\ny chan kilka razy cmoknął. Hm, nie chciałbym zobowiązywać się z tak du\ym wyprzedzeniem.Je\eli \ycie jestz góry zaplanowane, człowiek czuje się jak spętany.Na boga, powinienem więcej czytać, aleskąd mam wziąć na i czas? No, ale&  Westchnął i zaczął pisać w zwoju. Maj& ewentualnepodbicie świata. Wpisałem ołówkiem, więc nie traktuj tego jako ostatecznej decyzji przypomnij mi jednak o sprawie i zobaczymy, jak wyjdzie.Hej, a to co?Powoli, z gracją wchodzącej do wanny pięknej kobiety, na ziemi delikatnie osiadł długi,smukły, srebrny pojazd.Wypłynęło z niego łagodne światło.Z otwartego luku wyszławysoka, elegancka istota o przedziwnie delikatnej, szarozielonej karnacji.Podeszła powoli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl