[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I patrzcie państwo, oto z komory prowadzi w dół pod kątem 20 st.szyb o przekroju kwadratu z bokiem długości 20¬7¦cm.Późniejsi egiptolodzy ochrzciliby tę komorę mianem "komory Ma'muna".Oni także zauważyliby kwadratowy otwór i obdarzyliby prowadzący od niego szyb mianem "otworu, którym ulatuje dusza faraona", "korytarza modelowego" czy, powiedzmy, "szybu wentylacyjnego".A potem pewnego dnia zjawia się inny Rudolf Gantenbrink i wysyła miniaturowy pojazd gąsienicowy 60¬7¦m w głąb piramidy.Tam robot zostaje zatrzymany przez kamienny blok uniemożliwiający dalszą jazdę.Wedle zastałego sposobu myślenia fachowców nowo odkryty szyb żadną miarą nie może prowadzić do komory, ponieważ "nie przeciśnie się nim żaden człowiek, nie mówiąc już o sarkofagu czy skarbach".Wybaczcie, szanowni panowie, ale faktem jest przecież, że szyb ten - patrząc od góry - prowadzi wprost do komory królowej.Jakiż to brak rozsądku zabrania spojrzenia od drugiej strony? Nikt, kto nie jest obciążony wiedzą fachową, nie wpadł nigdy na zwariowany pomysł, że ktoś mógłby przecisnąć jakieś skarby czy sarkofag przez kwadratowy szyb o długości boku 20¬7¦cm.Za tajemniczymi drzwiczkami szybu Gantenbrinka jak najbardziej |może (co nie znaczy, że musi) znajdować się komora mająca jeszcze inne wejście, dokładnie tak samo jak komora królowej.W zależności od tego, z której strony patrzymy, szyb Gantenbrinka może prowadzić równie dobrze z komory królowej, jak też do komory królowej.Niezależnie od niego istnieje jeszcze inne przejście, przez które można się dostać |do komory królowej.Na końcu szybu Gantenbrinka może znajdować się jakaś komora nawet wtedy, jeśli drzwiczki czy też kamień zamykający są na stałe zamurowane.Bardzo przepraszam, ale obydwa szyby prowadzące z komory królowej (ten południowy to właśnie szyb Gantenbrinka) aż do zeszłego wieku |również były zamurowane.Gdyby mister Dixon nie puścił w ruch kilofa, do dziś nie mielibyśmy pojęcia o istnieniu obydwu szybów i robot inżyniera Gantenbrinka nie mógłby wspiąć się jednym z nich.I odwrotnie: gdyby robot Gantenbrinka wjechał do tego szybu |od |góry, zostałby zatrzymany dokładnie tak samo jak dzisiaj, kiedy poruszał się od dołu do góry.No i oczywiście wszyscy mądrzy fachowcy byliby zgodni: to koniec szybu, dalej nic nie ma.I żaden nie zadałby sobie trudu, by przewiercić rzekomo ostatni kamienny blok albo rozpuścić go kwasami.Czy można tu jeszcze mówić o nauce? A gdzie ciekawość, gdzie żądza poznania, skoro a priori i definitywnie stwierdza się, że za drzwiczkami w szybie Gantenbrinka nic nie ma, a każdego, kto uważa inaczej, natychmiast dyskredytuje się jako szaleńca i niepoprawnego fantastę? Na końcu szybu robot Gantenbrinka sfilmował dwa metalowe uchwyty umieszczone bezpośrednio na drzwiczkach.Nie da się zaprzeczyć, że chodzi tu o metal, ponieważ, Bogu dzięki, jeden kawałek się odłamał i leży przy drzwiczkach.Jako że w czasach Cheopsa wytapiano co najwyżej miedź, naukowcy z wielką pewnością siebie mówią o "miedzianych okuciach".Mogłoby się okazać, że i teoria o miedzi jest trafiona jak kulą w płot.Lecz profesor Stadelmann i jego dzielna trzódka egiptologicznych znakomitości mają "naturalne" i z pewnością "rozsądne" wyjaśnienie.Oto jak je przedstawił dziennikarzowi Torstenowi Sassemu (143 ): "Do czego służy [miedziany fragment - E.v.D.]? Na początku zakładaliśmy, że jest to jakiś element techniczny.Zważywszy jego cienkość, wykluczyłbym jednak dzisiaj taką możliwość i uznałbym raczej, że chodzi o hieroglify.O znaki hieroglificzne umieszczone tam jako ozdoby.Jeśli zaś były to hieroglify, to miały oczywiście treść symboliczną.Musimy zatem dojść, co mogły oznaczać.Nasuwają się tutaj znaki przypominające kwiat lotosu.Kwiat lotosu symbolizuje południe, południową część kraju - to by mogło być to.Albo może jeszcze wyraźniej - staroegipski znak |shuut, czyli coś w rodzaju parasola przeciwsłonecznego, który noszono za władcą w czasie uroczystych procesji.Mogłoby być czymś zupełnie naturalnym, że te parasole przeciwsłoneczne przygotowano dla duszy władcy, aby mogła je ze sobą zabrać, ulatując do nieba." Wielkie nieba! Cała Wielka Piramida to jeden olbrzymi znak zapytania.Ani zespół projektanów i architektów, ani prowadzący budowę kapłan czy faraon, nie pozostawili najmniejszego słówka na temat prac przy wznoszeniu tego dzieła.Nie ma ani jednej inskrypcji głoszącej, w jaki sposób je wykonano.Żaden z nich nie pozostawił najmniejszej notki, która pozwoliłaby odpowiedzieć choćby na jedno jedyne pytanie dotyczące sposobu, w jaki zbudowano Wielką Piramidę.W samej piramidzie nie ma żadnych hieroglifów.Nigdzie nie spotkamy ścian pełnych znaków pisma, jakie znajdowano w innych starożytnych egipskich grobowcach.Cheops, rzekomy budowniczy Wielkiej Piramidy, miał być podobno despotą, który wbił sobie do głowy, że pozostawi po sobie największą budowlę wszystkich czasów.Ale zarówno on sam, jak i jego słudzy zapomnieli jakoś zawrzeć w samym dziele imię jego twórcy.Nie ma najmniejszego znaczka upamiętniającego imię faraona Cheopsa, nigdzie ani śladu inskrypcji gloryfikujących choćby jeden jego bohaterski czyn.Nie ma nic ku czci jakiegoś boga czy bogini, nie opiewa się żadnych przodków, na żadnej powale nie znajdziemy tekstów modłów.Wszystkie ściany, korytarze i komory piramidy Cheopsa są gładko wypolerowane, także w przeszłości nie zawierały najmniejszych nawet glifów.Anonimowość wręcz perfekcyjna.Ale stop! Oto na końcu szybu Gantenbrinka mają się znajdować hieroglify oznaczające shuut, aby faraon mógł udać się do swych zmarłych przodków z parasolem przeciwsłonecznym chroniącym od udaru.Naprawdę trzeba mieć głowę, żeby na coś takiego wpaść! Mnie w każdym razie nie starcza konceptu, żeby to skomentować! W prawym dolnym rogu drzwiczek w szybie Gantenbrinka brakuje niewielkiego trójkątnego kawałka.Oko kamery zarejestrowało w tym miejscu wąską smugę czarnego pyłu.Dla profesora Stadelmanna jest to "pył ze skorodowanych metalowych okuć modelowych drzwiczek".Jeśli pójdziemy śladem interpretacji uczonego, że szyb Gantenbrinka to jedynie "modelowy korytarz", w dodatku zamknięty na głucho kamiennym blokiem, to w szybie tym nie ma prawa być najmniejszego powiewu, musi tam panować całkowity bezruch powietrza, jak w hermetycznym grobie.Z dwóch metalowych okuć drzwiczek |lewe jest częściowo odłamane.Czarny pył natomiast jest widoczny w |prawym rogu.Czyżby dzieło jakichś pyłowych duszków? Gdyby obydwa metalowe okucia jednocześnie i bez ruchu rdzewiały sobie przez tysiąclecia, to czarny pył musiałby być widoczny przy dolnej krawędzi drzwiczek, bezpośrednio pod okuciami.Tak jednak nie jest.Pył wysypuje się z małego trójkątnego otworu, zupełnie jakby wywiewał go stamtąd słabiutki prąd powietrza.Jednakże najmniejszy nawet prąd powietrza świadczy o tym, iż szyb Gantenbrinka ma swoje przedłużenie.Albo o tym, że za drzwiczkami istnieje komora, do której prowadzi inne wejście.W dodatku pięciomilimetrowej średnicy laserowy promień UPUAUTA zniknął |pod dolną krawędzią drzwiczek.Niezależnie od tego, czy są to drzwiczki, czy kamień zamykający - na pewno nie jest oparty o podłoże.Czy nie powinno to dać do myślenia? Najwidoczniej nie, w końcu przecież egiptolodzy zgodzili się, że chodzi o "modelowy korytarz", więc jakiekolwiek dogłębne badania są po prostu zbędne.ZaprzepaszczonaŃ wiarygodność 5 sierpnia 1993 r [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl