[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Eee! - machnął ręką Kildigs.- Ja tam z kierownikami nie mam przyjemności! Ale gdyby spadł ze sztagów, to mniezawołaj.Der stanie teraz za plecami murarzy i będzie się przyglądał.Szuchow nie znosi takichobserwatorów.In\yniera udaje, świńskie ryło! A jak kiedyś pokazywał, jak kłaść cegłę, to sięSzuchow po prostu obśmiał.U nas mówią, \e wtedy będziesz in\ynierem, kiedy choć jedendom wybudujesz sam, własnymi rękami.W Tiemgieniowie murowanych domów nie znano, wszystkie chałupy były z drewna.Nawet szkoła z ciosanych bali, z rezerwatu zwozili na nią bierwiona długie na sześć są\ni.Ajak w łagrze potrzebni byli murarze, proszę bardzo.Szuchow mo\e być murarzem.Kto ma wręku fach albo dwa, ten jeszcze i dziesięciu się wyuczy.Nie, Der nie spadł, raz tylko się potknął.Wbiegł na górę prawie pędem.- Tiu-rin! - drze się, a\ mu oczy na wierzch wyła\ą.- Tiurin!Pawło zaraz za nim wbiega po sztagach, jak stał, z łopatą.Der ma buszłat łagrowy, ale nowiutki, czyściutki.Czapa wspaniała, skórzana.Alenumer na niej naszyty, jak u wszystkich: B-#731.- Czego? - Tiurin idzie do niego z kielnią.Czapka mu zjechała na bakier, na jednooko.Coś niebywałego.Przegapić tego nie mo\na, ale zaprawa stygnie.Szuchow muruje,muruje i słucha.- Co ty wyprawiasz?! - krzyczy Der, zapluwa się.- To ju\ nie karcerem pachnie! Tokryminalna sprawa, Tiurin! Trzeci wyrok zarobisz!Teraz dopiero olśniło Szuchowa, zrozumiał, o co chodzi.Spojrzał na Kildigsa - tamtente\ ju\ zrozumiał.Papa! Zobaczył papę na oknach.O siebie Szuchow wcale się nie boi, wie, \e brygadzista go nie sprzeda.Boi się oTiurina.Dla nas brygadzista to ojciec, ale dla nich pionek.Za taką rzecz na Północybrygadziście drugi wyrok wlepiali jak nic.Uuuch, jak wykrzywiło brygadziście twarz! Jak rąbnie kielnią pod nogi! I do Dera!Der się obejrzał - Pawło zamachnął się łopatą na odlew.Aopata! Nie na pró\no łopatę wziął ze sobą.I Sieńka, nie szkodzi, \e głuchy, pojął, w czym rzecz.Podparł się pod boki i te\ idzie.A chłopisko silne.Der zamrugał, zaniepokoił się, patrzy, jakby wlezć w mysią dziurę.Brygadzista nachylił się do Dera i po cichu, ale wyraznie, tak \e wszyscy na górzesłyszeli:- Skończyły się wasze czasy, zarazy, i wasze wyroki! Je\eli choć słowo piśniesz,pijawko, to będzie twój ostatni dzień, pamiętaj.A\ trzęsie brygadzistę.Tak trzęsie, \e w \aden sposób nie mo\e się uspokoić.A Pawło twarz ma ściągniętą, zawziętą, po prostu przewierca oczyma Dera, po prostuprzewierca.- Co te\ wy, co te\ wy, chłopcy! - Der pobladł i jak najdalej od sztag.Brygadzista nic więcej nie powiedział, poprawił czapkę, podniósł wygiętą kielnię iwrócił do swojej ściany.Pawło ze swoją łopatą powoli schodzi na dół.Powoli.Powolutku.Ta-ak.Oto i ona, krew tamtych zaciukanych.Trzech zabito, a łagier nie dopoznania.Stoi Der, strach zostać i strach schodzić.Schował się za Kildigsa, stoi.A Kildigs muruje.Tak w aptece wa\ą lekarstwa.Kildigs, wygląd ma doktorski, niespieszy się.Do Dera cały czas odwrócony jest plecami, jakby go nie widział.Podsunął się Der do brygadzisty.Gdzie\ się podziała cała jego buta?- Co ja kierownikowi powiem, Tiurin?Brygadzista muruje, nie odwraca głowy:- A powiecie, tak było.Jakeśmy przyszli, to tak było.Der postał jeszcze.Zrozumiał, \e zabijać go teraz nie będą.Przeszedł się wolniutkowzdłu\ ściany, ręce wsadził do kieszeni.- Ty, Sz-osiemset pięćdziesiąt cztery - burczy.- Czemu zaprawę kładziesz tak cienko?Na kimś trzeba się odegrać.U Szuchowa nie mo\na się przyczepić ani do spojeń, anido pionu, więc mu zaprawa za cienka.- Pozwólcie zauwa\yć - zaseplenił szyderczo - \e jeśli teraz kłaść grubszą zaprawę, towiosną ta cała ciepłownia się rozpłynie.- Tyś murarz i masz słuchać, co ci mówi dziesiętnik.- Der się nachmurzył, odąłpoliczki, ma takie przyzwyczajenie.No, mo\liwe, \e gdzieniegdzie rzeczywiście trochę za cienko, mo\na by grubiej, ale towtedy, gdyby się murowało po ludzku, a nie w zimie.Trzeba mieć litość nad ludzmi.Normajest potrzebna.Ale co tu tłumaczyć, jak człowiek sam nie rozumie.Powoli zszedł Der po sztagach.- Dzwig mi zreperujcie! - krzyczy za nim brygadzista ze ściany.Cośmy to,wielbłądy?! Na pierwsze piętro pustaki w ręku mamy nosić?!- Płacą ci za ręczny transport! - Der ze sztag, ale grzecznie.- Na taczkach?! Ano wezcie taczkę i wepchnijcie ją na górę.Płać za transport nanosiłkach!- Czy ja ci \ałuję, czy co? Na nosiłkach buchalteria nie uzna.- Buchalteria! Cała brygada u mnie pracuje, \eby obsłu\yć czterech murarzy.Ile ja wten sposób zarobię?Brygadzista krzyczy, ale muruje bez przerwy.- Zaprawa! - krzyczy na dół.- Zaprawa! - powtarza Szuchow.Wszystko wyrównali przy trzecim rzędzie, przy czwartym dopiero się rozpędzą.Sznurby warto przeciągnąć o rządek wy\ej, ale poradzi się i tak, jeden rząd przeleci bez sznura.Poszedł sobie Der polem, nastroszony.Do kancelarii poszedł, grzać się.Pewnie, \emu nijako.Trzeba dobrze pomyśleć, nim się ruszy na takiego wilka jak Tiurin.Z takimibrygadzistami lepiej się dogadać, wtedy by nie miał \adnych kłopotów - harować nie musi,chleba du\o, mieszka w wydzielonej kabinie - czego mu jeszcze trzeba? Ale zadziera nosa,mądrzy się.Przyszli z dołu, mówią, \e kierownik elektryków ju\ poszedł i mechanik te\, nie da sięzreperować motoru.A więc dalej tyraj jak wół!Gdzie to ju\ Szuchow nie pracował, ile\ to widział ró\nych mechanizmów, maszyn -cała ta technika albo sama się psuje, albo zeki ją zamieniają w szmelc.Transportery dodrzewa tak załatwiali - wstawiali łom w łańcuch i przyciskali, \eby odpocząć.Bo kiedyrzucasz bal za balem, tak jak ka\ą, to nie ma kiedy pleców rozprostować.- Pustaki! Dawać pustaki! - krzyczy brygadzista, rozpędził się.Podręcznych i tych, conoszą zaprawę, w mać ich taką, i w mać.- Pawło pyta, jak tam z zaprawą - wołają z dołu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Janusz Aleksandra Dom Wschodzacego Slonca 001 Miasto magow
- Ruda Aleksandra Ola Lacha 01 OdnaleŸć swš drogę
- Szachy dla zaawansowanych, czyli jak zostać arcymistrzem Kotow Aleksander
- Aleksandrowicz Marianna Chytry dwa razy traci
- Marinina Aleksandra Za wszystko trzeba płacić
- Grin Aleksander Skarb afrykańskich gór
- Fredro Aleksander Sluby Panienskie 9789185805594
- Krawczuk Aleksander Poczet Cesarzy Bizantyjskich
- Kotow Aleksander Szachy. Jak zostać arcymistrzem
- Nic nie trwa wiecznie eutychides tłum. Aribeth i Amanda
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- karro31.htw.pl