[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Isabellawciąga szybko powietrze.- Pamiętasz chyba, że nigdy się za nikogo nie podawałam.Berenice wybucha śmiechem i napięcie opada.- Otóż to.Tańczysz wokół każdego pytania, jakie ci zadaję, cowzbudza moje podejrzenia.Zastanawiam się, co też masz doukrycia.Początkowo sądziłam, że jesteś córką jakiegośbankiera, która znalazła się w tarapatach.Jednak twoje ruchy,sposób wysławiania się i swoboda towarzyska nasuwają miprzypuszczenie, że nie urodziłaś się i nie wychowałaśw klasie średniej.Należysz raczej do mojej klasy, droga Mary.- Pochlebiasz mi, Berenice.Zapewniam cię, że nie ma we mnienic szczególnego ani interesującego.Berenice chce kontynuować, ale coś odwraca jej uwagę.- No proszę, jest lady Lamington.Poczekaj tutaj - mówi, poczym wstaje zgrabnie i rusza na drugi koniec sali balowej.Isabella odprowadza ją wzrokiem i nagle kątem oka dostrzegabłysk magnezji.Odwraca się.Dwa stoły dalej jakiś fotografrobi zdjęcie grupki kobiet.Jej serce wali jak oszalałe.Fotograf.A ona prawie na pewnoznalazła się w kadrze.Mężczyzna mówi:- Proszę się nie ruszać.Zrobię jeszcze jedno do rubrykitowarzyskiej. Isabella wie już, że musi uciekać.Teraz, zaraz.Zrywa się z krzesła i niczym Kopciuszek wybiega z salibalowej.Berenice widzi to i woła ją, ale ona biegnie dalej.Matthew wciąż jest na dziedzińcu.Isabella krzyczy do niego:- Chodzmy stąd! Natychmiast!Matthew słyszy panikę w jej głosie i podchodzi bliżej.Chwilępózniej są już bezpieczni w apartamencie.- Co się stało? - pyta mężczyzna, podczas gdy ona opada nakrzesło i kryje twarz w dłoniach.- Tam był fotograf z gazety.Matthew wyraża swoją dezaprobatę jednym mruknięciem, aleona dobrze zna jego opinię.Wiedział, że tak będzie, wiedział,że nie powinna tak ryzykować i pokazywać się publicznie,zwłaszcza teraz, kiedy szuka jej Percy.Owszem, ona też towiedziała.Wiedziała, ale podjęła ryzyko, ponieważ chcepopłynąć do Sydney i Nowego Jorku pierwszą klasą wraz zXavierem, a w Ameryce będzie potrzebować pieniędzy nawynajem ładnego domu.Chce za dużo.A ci, którzy za dużochcą, często popełniają głupstwo i stawiają wszystko na jednąkartę.Isabella stoi przed drzwiami domu Berenice w jednej zotrzymanych od niej sukien.Matthew czeka z bagażami podrugiej stronie ulicy.Pokojówka poszła po panią domu, aIsabella nie ma pojęcia, czy Berenice gniewa się na nią zpowodu tamtej ucieczki.Przyniosła jednak prezent i chce gowręczyć osobiście.Drzwi otwierają się ponownie.Staje w nich Berenice.Jej ładneusta są zaciśnięte w linijkę.- Berenice.Lady McAuliffe.Chciałabym przeprosić za.- Za upokorzenie mnie przed żoną gubernatora? Zmiało.Przepraszaj.Ja jeszcze przez kilka miesięcy będę musiała żyć ztym wstydem, ale to jeszcze nie powód, żebyś nie miałaoczyścić sobie sumienia jednym zwykłym  przepraszam". Skruszona Isabella przełyka ślinę.- Musiałam wyjść właśnie w tamtej chwili, a nie choćby osekundę pózniej.I naprawdę bardzo przepraszam.Nienaraziłabym cię na to, ale.znalazłam się wniebezpieczeństwie.- Kolejne tajemnice, Mary?- Obawiam się, że tak.Okazałaś mi tyle dobroci, więcej, niż nato zasługuję.Proszę, czy mogę wejść na moment? Przyniosłamci prezent.Berenice się waha, ale ma dobre serce i wrodzoną pogodęducha, więc w końcu się uśmiecha i wpuszcza Isabellę dośrodka.- Chodz do salonu, moja droga.Właśnie skończyłampodwieczorek, ale zostało jeszcze trochę bułeczek, jeśli maszochotę.- Nie, dziękuję - mówi Isabella, zdejmując kapelusz.- I takbyłaś już dla mnie zbyt hojna.Teraz ja mam coś dla ciebie.Berenice zamyka za nimi drzwi salonu i wskazuje gościowiszezlong.Isabella otwiera jedwabną torebkę i wyciąga z niejwisiorek.Jedyny, jaki zrobiła.O mało nie połamała na nimpalców.Pośrodku wisi pojedynczy brylant - jedyny z buławy.Po jego obu stronach w równej odległości widnieją dwa lśniąceczarne kamyki, które znalazła na plaży w Lighthouse Bay:blizniacze, identycznego rozmiaru i kształtu.Oglądała je przezwiele dni, nie mogąc uwierzyć, że wyglądają tak samo.Wkońcu postanowiła zrobić z nich wyjątkowy prezent dlaBerenice.Każdy kamyk otacza wąska wstążka z różowegojedwabiu.Brylant jest subtelnie, ale mocno osadzony wzwojach srebrnego drutu.Berenice patrzy na wisior jak zaczarowana. - Zrobiłaś to dla mnie? Przecież to jest warte majątek.- Mam teraz wszystko, czego mi trzeba - odpowiada Isabella.- Ja też, moja droga.Jestem bogatą kobietą.- Nieważne, ile to jest warte.Tym prezentem chciałam wyrazićswoją wdzięcznośći miłość.Wszystko dobre, co mnie ostatnio spotkało, miałozwiązek z tobą i twoimi działaniami.Berenice odwraca wzrok.Ma łzy w oczach.- Nie przestajesz mnie fascynować, Mary Harrow.Rozumiem,że to dziesiąty wyrób? Zastanawiałam się, czemu napodwieczorek przyniosłaś tylko dziewięć.- Tak, to mój dziesiąty i ostatni wyrób.Przyszłam się z tobąpożegnać, Berenice.Wkrótce wyruszę w długą podróż i niemogę ci powiedzieć, dokąd się wybieram, więc proszę, niepytaj.- Tajemnicza do samego końca, co? No cóż, nie przeczę, żeczuję się lekko urażona.Nie zdradziłabym twoich tajemnicnikomu.- Berenice obejmuje Isabellę i ściska ją mocno.-Uważaj na siebie.Powodzenia, moja droga.I proszę, odezwijsię kiedyś.Daj znać, że żyjesz i dobrze sobie radzisz.- Postaram się - obiecuje Isabella.- Ale jednego możesz byćpewna: nigdy cię nie zapomnę.- Ja ciebie też nie - odpowiada Berenice.Isabella wychodzi z chłodnego wnętrza prosto na parną ulicę.Matthew macha do niej, gdy ona wkłada kapelusz.- Masz smutną minę - stwierdza mężczyzna.- Bo jestem smutna.Wkrótce zostawię wszystko za sobą.Matthew odwraca wzrok i Isabella zdaje sobie sprawę, że onteż jest smutny.Gdyby on lub Berenice znali jej plany, wcaleby się nie martwili.Cieszyliby się.Byliby wściekli.Krytykowaliby ją.Ta myśl jeszcze bardziej ją przygnębia.Isabella z ciężkim sercem idzie wraz z Matthew do przystani. 366Po powrocie Isabelli i Matthew do latarni dni stają się corazcieplejsze i wilgotniejsze.Matthew tłumaczy, że tak się dziejeco roku, jakby dla przypomnienia tego, co ma nadejść: kilkagorących wiosennych dni, wieczorne burze i ochłodzenie aż doBożego Narodzenia.Ciepłe i przesiąknięte wilgocią powietrzeosłabia Isabellę.Znużenie przenika ją do szpiku kości.Codziennie po południu, podczas gdy Matthew śpi, ona idziena plażę i chłodzi się w podmuchach wiatru znad oceanu.Zbiera muszle i kamienie, od niechcenia wyobrażając sobiebiżuterię, jaką mogłaby z nich zrobić, ale nie podejmuje pracy.Matthew pyta ją co dzień, kiedy zamierza wyjechać, onajednak mówi, że chce poczekać jeszcze jakiś tydzień, aż minąupały, ponieważ boi się sztormu na oceanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl