[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona wlokła za sobą ciężar podjętych decyzji niczym uciążliwy bagaż, którego nigdzienie mogła zostawić.Nie miałam do zaoferowania Klarze żadnej pociechy, jedynie swojewspółczucie.Objęłam ją i stałyśmy tak przed ogromną kolońską katedrą.Kochałam Klarę, bo mimowszystkich kłamstw była najbardziej prawym człowiekiem, jakiego znałam.To Klarapocieszała mnie, samotne dziecko, gdy opuszczaliśmy kolejne miasto.Brechtem, kakao,wspólnym śpiewaniem  Międzynarodówki.Ojciec zawsze zatykał sobie wtedy uszy.Nigdynie słuchał tego, czego nie chciał słyszeć.Każda utrata szkolnej przyjaciółki, następującawraz z przeprowadzką, łamała mi serce. Nie spoglądaj nigdy wstecz  mówiła Klara, kiedyodjeżdżaliśmy.Ona to jednak robiła.Sześć dni po wyprawie w przeszłość Klary spotkałam się z Hagenem Kleinem wkilkugwiazdkowym zamku dla rycerzy z dużymi pieniędzmi.Wielkie interesy rzucają cień,powodujący piramidalne krygowanie się.Giermkowie usługiwali z bezgłośną elegancją, agoście siedzieli skrępowani zbroją swego społecznego znaczenia.Kpina i podziw niewykluczają się.Kieliszki były od Riedla, a porcelana od Rosenthala.W menu dla pań niepodawano cen, stąd wniosek, że właściciel wiedział, iż najwyższych pięter niemieckichprzedsiębiorstw nie reprezentują kobiety.Towarzyszące mężczyznom panie to przeważnieblondynki, ja byłam jedyną czarną owcą.Hagen Klein zbladł przy karcie win, kończyła siębowiem dziesięcioma tysiącami marek za butelkę burgunda.Opowiedziałam się zaośmiodaniowym menu, słusznie przewidując, że porcje będą bardzo małe.Z argumentem, że syci także kiełbaska z rusztu doprawiona curry, nigdy się niezgadzałam.Konsumpcja na stojąco plastikowym widelcem z tekturowego talerza była dlamnie prawdziwą gehenną.Posiłek za nieprzyzwoitą cenę symbolizował status, tak samo jaksamochód średniej klasy przed własnym szeregowcem.Głodujące dzieci pozostawały pozasferą moich zainteresowań, podobnie jak włóczędzy grzebiący w odpadkach.Nie widziałamtu związku.Czy zjadacze kiełbasek z curry są lepszymi ludzmi? A piwosze polityczniebardziej poprawni od pijących czerwone wino? Gdyby doszło do wielkiego rozdawania z Klarą na czele ruchu, niewykluczone, że rzucałaby kawior w powietrze, aby każdy mógłzłapać ziarnko.Ci od kiełbasek z curry zatrzymaliby ją, broniąc status quo, zrozumiałego,choć nie do pochwalenia.Nie miałam nic przeciwko założeniu, że wszyscy są równi: wchciwości, w żądzy i strachu, w zdolności do dobra i zła.Dalej dzielił wygląd, język,wykształcenie, dochody, symbole statusu.Lubiłam świat bogatych.Także jedzenie było wnim lepsze.Hagen, który z powagą konesera przestudiował kartę win i zdecydował się na taniegoburgunda, postąpił roztropnie, ponieważ ten wieczór miał go jeszcze sporo kosztować.Sommelier mówił z francuskim akcentem, a tak zwane  pozdrowienia z kuchni składały sięz delikatnych listków sałaty z przepiórczym jajem.Hagen powiedział mi, że wyglądamczarująco, a ja odparłam, że mam słabość do żółto nakrapianych krawatów na czarnym tle.Powstępnych uprzejmościach przeszłam do rzeczy: Mam dobre i złe wieści z Bonn.Tortura.Kropelki potu na górnej wardze.Oko skłaniało się już do tików.Podniosłamkieliszek szampana, nóżka była za długa i trzymany u dołu prawie się przechylał. Mamy mały problem.To jest zła wiadomość.Dobra: zarząd jest bardzo zadowolonyz pańskiego projektu kampanii.Zwieży.Pozytywny.Prosty.Między nami mówiąc: wiemy, żejedną kampanią nie można przekonać wszystkich.Ale jest adresowana do niezdecydowanychi zmiennych wyborców.Być może powinniśmy jeszcze rozszerzyć serię plakatów o którąś znaszych deputowanych.Dyskutowano o tym, przy czym panowie z zarządu życzą sobie, żebywybrać osobę najatrakcyjniejszą.Pomyślałam o przewodniczącej komisji socjalnej.Jestbardzo fotogeniczna.Tortura drugiego stopnia.Gdy mówiłam o rzeczach mało istotnych, Klein zastanawiałsię gorączkowo nad tym, gdzie może tkwić haczyk.Przysłuchując się uważnie, posyłał dodiabła całą gadaninę Grety Meyer [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl