[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Coś w tym rodzaju.Przywódca bandy pochylił się do przodu.Padające z dołu światło lampysprawiało, iż po twarzy tańczyły mu ruchliwe cienie, zniekształcając jego ry-sy.W szerokim uśmiechu pokazał olśniewająco białe zęby.Jego długie siwie-jące włosy falowały.- A więc jesteś po prostu zwykłą, występną dziewką.Zakładasz sidła na młodego mężczyznę, sprzeciwiając się zarazem woli ojca.Do czego dojdzie ten świat, kiedy byle dziewczyna będzie tak lubieżna jak ty,jak kotka w rui? Nie byłoby rodzin, nie byłoby mężów, nie byłoby ojców.Znas dwojga ty jesteś bardziej występna - ja kradnę tylko pieniądze, leczczymże są pieniądze wobec honoru? Powinienem natychmiast ściąć ci głowę,choćby ze względu na współczucie, jakie czuję do twego ojca i tego, sprawia-jącego bardzo miłe wrażenie, młodzieńca.Prawda? Nie powinienem tak po-stąpić?Szemselnehara spoglądała nań bezmyślnym wzrokiem.Herszt odchyliłsię do tyłu, odgarnął z czoła długie włosy, wyciągnął z pochwy szablę i poło-żył ją między nimi na kobiercu, tuż obok osłoniętej abażurem lampy.Klingabroni zalśniła groznym, srebrzystym blaskiem.- Dochodzę do wniosku, że będę miał okazję przywrócić : wspaniało-myślnie jakiejś rodzinie honor.Nieczęsto trafia mi się taka gratka.Ale naj-pierw.najpierw powiedz mi, kim jest ten młody człowiek.TLR - Nazywa się Abu al-Hasan, jak mój dziadek.Jest kupcem.- Czym handluje?- Zbożem.- Czy to jakiś znany handlarz? Bogaty albo szanowany?Szemselnehara potrząsnęła głową.- Dopiero zaczyna.- I w tym cały problem? Dla tak ślicznej dziewczyny jak ty ojciec chcebogatego męża?Skinęła w milczeniu głową.- Kochasz go?Szemselnehara po chwili wahania skinęła potakująco głową.Herszt po-nownie pochylił się w jej stronę i położył dłoń na ostrzu szabli.- Cóż, jeśli go naprawdę kochasz, wymyśl jakąś lepszą historię, bo wprzeciwnym razie to on straci głowę.- Roześmiał się drapieżnie, i znów biją-ce od dołu światło lampy zniekształciło jego rysy; zęby lśniły niepokojącymblaskiem.- Posłuchaj mnie, Lajlo.Zapłacono mi tysiąc dinarów za włamaniesię do domu i porwanie tego człowieka.A to, cośmy nakradli, to nasze.Jutromam dostać dodatkowe dwa tysiące, gdy pojawię się w pewnym miejscu zodciętą głową twego ukochanego.Twoja opowieść nie przekonała mnie, żepowinienem odstąpić od tej transakcji.Jedynym powodem mego wahania jestto, że należę do ludzi przezornych.Nie chcę ucinać młodemu człowiekowigłowy, dopóki nie będę pewien, że nie wplączę się przez to w jakąś grubsząaferę.A może dostanę lepszą ofertę? Tak naprawdę nawet nie musiałem cie-bie porywać, miałem zostawić cię w domu, ale jak wspomniałem, jestemczłowiekiem przezornym.Szemselnehara dłuższą chwilę milczała.TLR - Mój dziadek, Abu al-Hasan, aptekarz, wykupi nas za znacznie wyższąkwotę niż dwa tysiące dinarów.- W miarę jak mówiła, jej głos nabierał sta-nowczości.- Nawet nie wyobrażasz sobie, jakie kłopoty ściągniesz na swojągłowę, zabijając tego młodego człowieka.Zgadza się, kłamałam, ale gdybymwyznała ci całą prawdę, nie uwierzyłbyś w nią.Herszt bandy znów odchylił się do tyłu i oparł plecami o ścianę namiotu.Górne partie jego ciała spowijała całkowita ciemność.Szemselnehara widzia-ła tylko jego kolana okryte czarną opończą i połyskliwe ostrze szabli.- A jaka jest prawda? - dobiegł ją z ciemności głos.Szemselnehara odmownie pokręciła głową.- Nie powiem.Poślij po Abu al-Hasana.On nas wykupi.Nie pożałujesz.Ale jeśli ośmielisz się wyrządzić krzywdę mnie lub jemu.Zawiesiła głos.Choć była jedynie porwaną szesnastoletnią dziewczyną, której skrępo-wano ręce i nogi, a on dojrzałym mężczyzną mającym na sumieniu dziesiątkimorderstw i w zasięgu ręki zabójczą szablę, to teraz ona mu groziła.I robiła to z wielką pewnością siebie.Przywódca rabusiów długą chwilę siedział bez ruchu.- Dobrze - odezwał się w końcu.- Poślę po niego.Czy masz mi jeszczecoś do powiedzenia?Szemselnehara potrząsnęła głową.Herszt podniósł się z ziemi.- To tyle.Aha, dygoczesz z zimna.Jeśli chcesz, żebym okrył cię derką,chętnie to uczynię.- Tak, proszę.TLR - Zrobione.Również cię rozwiążę.Ale pamiętaj, będę w pobliżu, a senmam lekki.Potrafię zadawać straszliwy ból, nie pozostawiając śladów.Za-bawne, prawda?Obrzucił dziewczynę przeciągłym spojrzeniem i opuścił namiot.Szem-selnehara skuliła się w kłębek i otuliła kocem.Ból nóg nie był najgorszy,gdyż związano je w kostkach i mogła nimi poruszać.Natomiast ramiona mia-ła całkowicie zdrętwiałe, ponieważ skrępowano je z wielką siłą na plecach.Niebawem znów pojawił się herszt.Nie patrząc nawet na dziewczynę, owinąłsię kobiercem i zapadł w sen.14Następnego dnia, jeszcze przed wezwaniem na poranną modlitwę, obu-dziła mnie czyjaś dłoń spoczywająca na moim ramieniu.Należała do aniołaśmierci.Leżąc na plecach w ogołoconym przez rabusiów salonie, owinięty wwełniany dywan, który pożyczyłem od swych służących, popatrzyłem szero-ko rozwartymi oczyma na Izraila; jego powiewne szaty były bielsze od samejśmierci.Z ukrytej pod zawojem głowy spoglądały na mnie czujnie bezlitosneoczy; umarłem, skalany grzechem.- Spokojnie, panie mój - powiedział i na chwilę zamilkł.- Przybyłem doAbu al-Hasana.- Znów zamilkł.- Syna Ta- hera.Przybysz miał głęboki, dzwięczny głos, ale łagodny, niczym niewiasta, izadziwiająco melodyjny, zupełnie jakby słowom towarzyszyły dzwięki lutni.Jak na Zmierć było to nader osobliwe.Izrail nie nazywałby mnie równieżswoim panem, a jego dłoń spoczywająca na moim ramieniu nie byłaby wcaleciepła.Zamrugałem oczyma [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl