[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co chwila spoglÄ…daÅ‚am w gÅ‚Ä…bkorytarza, tam, gdzie zniknÄ…Å‚ mi z oczu Seb.%7Å‚aÅ‚owaÅ‚am, że nie mogÄ™wysÅ‚ać mojego anioÅ‚a na zwiady.Poczekalnia byÅ‚a wypeÅ‚niona ludzmi.WiÄ™kszość miaÅ‚apółprzytomne, nieufne oblicza.W kÄ…cie ujrzaÅ‚am kobietÄ™ Å›ciskajÄ…cÄ…medalik KoÅ›cioÅ‚a Aniołów.PÅ‚akaÅ‚a cicho, a Å‚zy ciekÅ‚y jej z oczustrumieniem.Ten widok nieco mnÄ… wstrzÄ…snÄ…Å‚.MiaÅ‚am nadziejÄ™, żepostÄ…piÅ‚am wÅ‚aÅ›ciwie i ludzkość odnajdzie dalszÄ… drogÄ™.Nina przeglÄ…daÅ‚a czasopismo zatytuÅ‚owane  Dziennik Edenu.Alex patrzyÅ‚ na ekran telewizora na Å›cianie.ZdziwiÅ‚am siÄ™, że telewizjapokazuje odcinek starego serialu. W WiadomoÅ›ciach jeszcze niczego nie podali  mruknÄ…Å‚ podnosem. Uhm.Przypuszczam, że sporo czasu zajmie ludziomzorganizowanie wszystkiego od nowa  odpowiedziaÅ‚am.ZetknÄ™liÅ›my siÄ™ wzrokiem.SpÅ‚onęłam rumieÅ„cem i odwróciÅ‚amspojrzenie.Alex od wielu godzin zachowywaÅ‚ siÄ™ wobec mnie zdystansem.Wiem, że uważaÅ‚, iż tego wÅ‚aÅ›nie chcÄ™, ale sÄ™k w tym, żewcale nie byÅ‚am tego taka pewna. Mamo, nie umiem z tego wybrnąć  powtarzaÅ‚am żaÅ‚oÅ›nie wduchu.Nawet gdy nie patrzyÅ‚am na Aleksa, nie mogÅ‚am przestać myÅ›leć ojego obecnoÅ›ci.SiedziaÅ‚ w swobodnej pozie, ja zaÅ› marzyÅ‚am, żebyusiąść obok niego i pozwolić mu otoczyć mnie ramieniem.Lecz przecieżnie miaÅ‚o to sensu.Jakim cudem żal i gniew wyparowaÅ‚y ze mnie nagle ibez Å›ladu? Dobrze wiesz, dlaczego  pisnÄ…Å‚ cienki gÅ‚osik w mojej gÅ‚owie.PrzypomniaÅ‚am sobie ze szczegółami peÅ‚ne napiÄ™cia minuty przywierzbie pÅ‚aczÄ…cej.Kiedy uchwyciÅ‚am siÄ™ stabilizujÄ…cej mnie energiiAleksa, zobaczyÅ‚am go naraz z niezwykÅ‚Ä… jasnoÅ›ciÄ…, zajrzaÅ‚am w gÅ‚Ä…bjego duszy.Rozstanie siÄ™ ze mnÄ…, kiedy myÅ›laÅ‚, że idzie na pewnÄ…Å›mierć, byÅ‚o najtrudniejszÄ… rzeczÄ…, jakiej musiaÅ‚ dokonać.Decyzja, jakÄ… podjÄ…Å‚, nie byÅ‚a doskonaÅ‚a, on sam byÅ‚ tego Å›wiadom.Ale postÄ…piÅ‚ tak,jak uważaÅ‚ za sÅ‚uszne.SiedziaÅ‚am bez ruchu, wspominajÄ…c, jak dotknęłam energiiwszystkich mieszkaÅ„ców planety, przez mgnienie oka widziaÅ‚amwachlarz ich nadziei, pragnieÅ„, dobrych cech i brzydkich wad& To byÅ‚otakie ludzkie.Ależ jasne, że zdoÅ‚am wybaczyć Aleksowi; już to przecieżzrobiÅ‚am.Ujrzawszy to wszystko, jak mogÅ‚abym nie udzielićwybaczenia komuÅ›, kto zmagaÅ‚ siÄ™ z podjÄ™ciem tak brzemiennej w skutkidecyzji i oddaÅ‚by wiele, żeby móc jÄ… cofnąć?ZwÅ‚aszcza że kochaÅ‚am go do szaleÅ„stwa.Naraz oczy napeÅ‚niÅ‚y mi siÄ™ Å‚zami.Alex nie patrzyÅ‚ na mnie, utkwiÅ‚wzrok w telewizorze i nachmurzyÅ‚ siÄ™ w dobrze mi znany sposób.Czemu staÅ‚ miÄ™dzy nami niski stolik do kawy? Dlaczego siedzieliÅ›my wpeÅ‚nej ludzi poczekalni? PosÅ‚uchaj, Alex&  zaczęłam.Zanim zdążyÅ‚am zadać pytanie, czy nie wyszedÅ‚by ze mnÄ… nasłówko na korytarz, do poczekalni weszÅ‚a lekarka. Czy to wy czekacie na wieÅ›ci o Sebastiánie Carrerze?  spytaÅ‚a,kucnÄ…wszy przed nami.To dziwne, ale w takiej chwili zwróciÅ‚am uwagÄ™, że nieprawidÅ‚owowymówiÅ‚a nazwisko.Skinęłam gÅ‚owÄ… i chwyciÅ‚am NinÄ™ za rÄ™kÄ™. Czuje siÄ™ niezle, wyjdzie z tego  powiedziaÅ‚a lekarka.Odetchnęłam z bezbrzeżnÄ… ulgÄ….SiedzÄ…cy naprzeciw mnie AlexprzymknÄ…Å‚ na moment powieki i zwiesiÅ‚ gÅ‚owÄ™.Na twarzy lekarki malowaÅ‚ siÄ™ gÅ‚Ä™boki smutek  przypuszczaÅ‚am,że miaÅ‚ zwiÄ…zek z anioÅ‚ami  ale jej ton wyrażaÅ‚ współczucie. Ma poważny wstrzÄ…s mózgu i kilka zÅ‚amanych żeber.Musimyzatrzymać go na obserwacji.Ale rentgen nie wykazaÅ‚ obrażeÅ„wewnÄ™trznych ani krwiaka w obrÄ™bie czaszki.ChÅ‚opak niedÅ‚ugowyzdrowieje.PrzypomniaÅ‚am sobie, że Seb pytaÅ‚ o Meghan, i pomyÅ›laÅ‚am, żeowszem, wyzdrowieje na ciele, ale nie na duszy.Moje zdolnoÅ›ciparapsychiczne byÅ‚y wprawdzie stÅ‚umione, lecz nadal potrafiÅ‚am wyczućrozpacz Seba.  Czy mogÄ™ go zobaczyć?  zapytaÅ‚am.Lekarka zerknęła na zegarek. ProszÄ™& Jestem jego siostrÄ….Wcale nie uważaÅ‚am tego za kÅ‚amstwo.Kobieta skinęła gÅ‚owÄ…. No dobrze, ale tylko ty i najwyżej kilka minut.Powinienodpoczywać. Powiedz mu, że go pozdrawiam  rzekÅ‚ cicho Alex, gdy wstaÅ‚amz krzesÅ‚a i nasze oczy siÄ™ spotkaÅ‚y. I bardzo siÄ™ cieszÄ™, że wkrótcewyzdrowieje.Kiwnęłam sztywno, skrÄ™powana tym wszystkim, co chciaÅ‚ampowiedzieć Aleksowi, lecz teraz nie byÅ‚a na to pora.OdwróciÅ‚am siÄ™ ipoÅ›pieszyÅ‚am za lekarkÄ…. To potrwa tylko chwilÄ™  rzuciÅ‚am przez ramiÄ™.Lekarka poprowadziÅ‚a mnie przez skomplikowany labiryntkorytarzy, w koÅ„cu przystanęła przed drzwiami. To tutaj& WrócÄ™ za pięć minut. PrzyjrzaÅ‚a mi siÄ™ badawczo,jej oczy rozszerzyÅ‚y siÄ™ ze zdumienia. ChwileczkÄ™& Nie jesteÅ›czasem& ? Nie  odparÅ‚am zdecydowanie. Jestem tylko do niej podobna.OtworzyÅ‚am drzwi i ujrzaÅ‚am Seba w biaÅ‚ej, Å›wieżowykrochmalonej poÅ›cieli, przez co otarcia i wielobarwne siÅ„cewydawaÅ‚y siÄ™ jeszcze wyrazniejsze.Na lewym Å‚uku brwiowym miaÅ‚zaÅ‚ożony czarny, ukoÅ›ny szew.PrzysiadÅ‚am na krawÄ™dzi łóżka i poszukaÅ‚am jego rÄ™ki. Hej  wyszeptaÅ‚am.KrzywiÄ…c siÄ™ z wysiÅ‚ku, Seb odwróciÅ‚ gÅ‚owÄ™ na poduszce i spojrzaÅ‚na mnie.PróbowaÅ‚ siÄ™ uÅ›miechnąć, ale widok cierpienia, wyzierajÄ…cegoz zamglonych orzechowych oczu, sprawiÅ‚, że serce mi siÄ™ Å›cisnęło. MiaÅ‚aÅ› racjÄ™  powiedziaÅ‚.Nie musiaÅ‚am pytać, w jakiej sprawie.Mocno uÅ›cisnęłam go zarÄ™kÄ™. Wiem.MilczeliÅ›my przez kilka dÅ‚ugich chwil, po czym Seb rozdzierajÄ…cowestchnÄ…Å‚. PokonaliÅ›my anioÅ‚y, tak? CzujÄ™ to.  Tak, pokonaliÅ›my.NaprawdÄ™ stÄ…d odeszÅ‚y, i to już na zawsze.Seb jakby zapadÅ‚ siÄ™ w sobie i zamknÄ…Å‚ zmÄ™czone oczy. To dobrze  szepnÄ…Å‚. Och, to fantastycznie& Alex ciÄ™ pozdrawia  powiedziaÅ‚am, odgarniajÄ…c mu splÄ…tanewÅ‚osy z czoÅ‚a.Seb uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ blado; widziaÅ‚am, że gorÄ…czkowo siÄ™ nadczymÅ› zastanawia. Willow, co ja teraz pocznÄ™? Masz na myÅ›li Meghan? Jak to możliwe, żeby facet byÅ‚ aż tak gÅ‚upi, querida?  MocnouÅ›cisnÄ…Å‚ mi palce. Powiedz mi. Ciii, powinieneÅ› teraz odpoczywać, Seb.Wszystko bÄ™dziedobrze. NaprawdÄ™?  zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ z wysiÅ‚kiem. Kiedy siÄ™ rozstaliÅ›my,wiesz, co mi powiedziaÅ‚a? %7Å‚e już od dawna chciaÅ‚a mi wyznać, że mniekocha, ale nigdy tego nie zrobiÅ‚a, ponieważ wiedziaÅ‚a, że ja jej tego niepowiem.TrzymajÄ…c Seba za rÄ™kÄ™, ujrzaÅ‚am zamazany obraz MeghansiedzÄ…cej na łóżku u niego w pokoju.Z jej bÅ‚Ä™kitnych oczu wyzieraÅ‚smutek. Przykro mi, Seb.Po prostu już dÅ‚użej nie mogÄ™. A ja tkwiÅ‚em tam jak gÅ‚az.PowiedziaÅ‚em jej, że owszem,rozumiem, nie chcÄ™, żeby byÅ‚a nieszczęśliwa& ale w duchupowtarzaÅ‚em tylko jedno:  Meggie, bÅ‚agam, nie rób mi tego&   gÅ‚osSeba siÄ™ zaÅ‚amaÅ‚. Za to teraz wiesz już bardzo dobrze, co do niej czujesz! Ona teżto zobaczy, zrozumie& Nie  odparÅ‚, z rozpaczÄ… krÄ™cÄ…c gÅ‚owÄ…. Nie wydaje mi siÄ™.ZamknÄ…Å‚ oczy.Najwyższa pora, żeby zmienić temat.ChrzÄ…knęłam i uÅ›cisnęłam gomocniej za rÄ™kÄ™. PosÅ‚uchaj, Seb& Kiedy manipulowaÅ‚am polem energii, przezchwilÄ™ czuÅ‚am, że wiem wszystko o każdej żywej istocie.To byÅ‚oniewiarygodne doznanie& MiÄ™dzy innymi dowiedziaÅ‚am siÄ™ wiÄ™cej natemat półaniołów. NaprawdÄ™?  spytaÅ‚ zaciekawiony, otwierajÄ…c oczy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl