[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby spadła z siodła, z pewnością zostałaby zmiaż-dżona przez ten lub innypowóz.Katherine czuła się zupełnie bezradna i mogła jedynieobserwować bieg wydarzeń.Koń Aleca dogonił kucyka,a hrabia przewiesił się wsiodle tak, że znajdował się prosto-padle do swojego wierzchowca.Katherine patrzyła oniemiała,jak Alec zrównał się z kucykiemwchwili, kiedy Molly puściłasiodło.Katherine nie uwierzyłaby wto, co się wydarzyło, gdyby niewidziała tego na własne oczy.Wisząc niemal nad ziemią, Alecchwycił Molly, zanimta spadła z siodła, podrzucił ją do góryi przerzucił ją przez swoje siodło niczymzrolowany koc.Katherine patrzyła oszołomiona, jak Alec wraca do pionu nasiodle z tej niewiarygodnej pozycji.Potem położył dłoń naplecach Molly, żeby ją przytrzymać, kiedysamzaczął zwalniaćkonia.Chociaż dziewczyna wisiała przewieszona przez łęk jegosiodła, a rozpędzony powóz z przeklinającymwoznicą mijał goz hukiem, Alec z łatwością opanował swoją klacz i skierował jąna pobocze drogi.Widząc, że Molly jest już bezpieczna, Katherine pogalopo-wała za kucykiem.Całe szczęście uciekinier zaczął zwalniaćbiegu, kiedy zdjęto z jego grzbietu wrzeszczącego jezdzca.Katherine dogoniła go, złapała za wodze i zawróciła go razemze swoimkoniem.Wtymczasie Alec zatrzymał się na poboczui ze zwinnością panteryzeskoczył z siodła.Jadąc z powrotemdo nich, Katherine poczuła, jak jej sercezaczyna walić jak oszalałe.Dopiero teraz jej ciało zareagowałona tragedię, do której mogło dojść jeszcze parę sekund temu.Tymczasem Alec wyglądał na całkowicie spokojnego, kiedyzdejmował biedną Molly z grzbietu Belezy.Dziewczyna zawis-ła wjego ramionach, szlochając głośno.Kiedy Katherine pod-jechała, Alec kołysał ją delikatnie i mówił do niej uspokajają-cymgłosem, a ona zalewała łzami jego koszulę.Wokół nich, niewiadomo skąd, zgromadził się tłumciekaw-skich, który jednak rozstąpił się, żeby przepuścić Katherine.Gdy przeprowadzała konia przez ciżbę, słyszała dookoła siebiejanes+ifff78usolad-nacs 87same propozycje pomocy i wyrazy troski dla  biednej panien-ki", która  najadła się takiego strachu".- Widziałeś, cotenfacet zrobił? - odezwał się jakiś chłopakdoswojegoprzyjaciela.- Owszem.Taką jazdę widziałemtylko wAstley's Amphi-theatre - odparł jegoprzyjaciel.Katherine zatrzymała konia i zeskoczyła z siodła.Kiedy sięzbliżała, Alec stawiał Molly na ziemi.Biedna służąca nadalszlochała niemiłosiernie, więc hrabia poszperał wkieszeni i wy-ciągnął z niej chusteczkę, którą zaoferował Molly.Katherine próbowała wyobrazić sobie Sydneya wręcza-jącego swoją chusteczkę służącej.Mimo całej swojej ga-lanterii wobec Katherine i poezji, jaką tworzył o szlach-cicach, którzy znajdowali miłość w ramionach biednychpasterek, Sydney był w głębi serca snobistycznym arysto-kratą.TymczasemAlec wydawał się arystokratą tylko z nazwy.Ilulordów potrafiło tak jak on jezdzić konno? Gdyby Alec niezareagował tak błyskawicznie, i nie miał umiejętności, którymisię posłużył, Katherine aż zadrżała na samą myśl o tym, doczegobymogłodojść.Członek patrolu pieszego przepchnął się przez tłumi zacząłrozmawiać z Alekiem, a Katherine podeszła do Molly.- Och, panienko - zachlipała Molly - tak mi przykro, żezepsułampani wyjście.Przysięgam, że nie chciałam.- Już dobrze, uspokój się.- Katherine objęła ramieniemtrzęsącą się dziewczynę.-Nic podobnego.Jesteśmy szczęśliwi,%7łe nic ci się nie stało.- Omal nie spadłam z tego kucyka! - Oczy Molly byłyokrągłe jak koła powozu.- Mogłam zginąć, gdyby nie jegolordowska mość.Kiedy Molly spojrzała z uwielbieniemna Aleca, który wtejchwili rozmawiał z oficerem, Katherine musiała powstrzymaćsię od śmiechu.Alec podbijał damskie serca, gdziekolwiek siępojawił.Bez wątpienia biedna Molly będzie z każdymdniemwspominała bardziej barwną wersję jej ocalenia.Tak jak Ka-janes+ifff78usolad-nacs 88therine.Nie mogła uwierzyć, jak blisko ta dziewczyna otarła sięo śmierć.Oficer zaczął rozpędzać zbiegowisko, a Katherine złapałasłużącą za ramię.- Molly, dlaczego powiedziałaś mamie, że potrafisz jezdzićkonno?Molly, miętosząc chusteczkę, spuściła wzrok.- Ktoś musiał jechać z panienką, a służąca pani matki niemogła.więc.pani Merivale powiedziała, żetoniema znacze-nia, że nie potrafię jezdzić.- Spoglądając ukradkiemna Aleca,który wydawał się zajęty głaskaniemswojej klaczy, zniżyłagłos.- Pani Merivale powiedziała, żebymwróciła do domu, jaktylko stracę was z pola widzenia, żeby panienka i jego lordow-ska mość mogli zostać sami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl