[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nicholas zmiękł na widok rozpaczy w oczach Kelby'ego.- Wybacz, że tak to wyszło.Ja też nie czuję się z tym dobrze, Jed.Sam martwię się jak cholera.- Martwisz się? Ty nie masz pojęcia, co ja czuję.- Odwrócił się.-Ruszajmy.Gdzie jest mój skafander?Złote rzezbione kasetony ozdabiały ściany kabiny.Na łóżku leżała aksamitna narzuta.Melis oparła się plecami o ścianę.Było jej niedobrze.CzłowiekArchera wepchnął ją do tej kabiny, która wyglądała jak z jejkoszmarów sennych.Po obu stronach łóżka stały marokańskie lampy.Czyżby słyszała bicie bębnów? Nie, to tylko jej wyobraznia.Zamknęła oczy.Ale nie mogła przepędzić wspomnień.Więc musi użyć całej siły woli, żeby przestać o tym myśleć.Archer właśnie tego by chciał.Nie może pozwolić mu wygrać.Która to godzina? Zmusiła się, żeby otworzyć oczy i spojrzała narzezbiony złoty zegar na ścianie.Pięćdziesiąt minut do rozpoczęciaakcji.Tyle czasu będzie musiała przesiedzieć w tym pokoju z piekłarodem.Gdyby stała zupełnie nieruchomo i patrzyła w sufit, mogłabyto znieść.Drzwi otworzyły się i pojawił się w nich uśmiechnięty Archer.- Wyglądasz na pokonaną.Gdzie twoja duma, Melis? Z pewnymwysiłkiem wyprostowała plecy.- Zadałeś sobie sporo trudu.Kiedy to wszystko zrobiłeś?- Jak tylko przyjechałem tu z Miami.Nie miałem wątpliwości, żew końcu trafisz do tej kabiny.To była kwestia czasu.Wielkąprzyjemność sprawiło mi jej urządzanie i wybieranie wystroju.Przesłuchałem dokładnie taśmy, a potem zamówiłem materiały. Dzięki temu nie nudziłem się.- Pokręcił z zadowoleniem głową.-%7łałuję tylko, że nie widziałem twojej miny, kiedy to pierwszy razzobaczyłaś.Trochę się zdenerwowałem, bo inaczej nie przegapiłbymtakiej okazji.- Zbliżył się do niej i dotknął sińca na jej policzku.-Kelby nie był wobec ciebie taki miły, jak sądziłaś, co?- To dupek.- Patrzyła mu prosto w oczy.- Tak jak ty.- Oho, jaka grozna.Już się ciebie boję.- Dotknął różowejsatynowej wstążki, którą miała wpiętą we włosy.- Nie możesz gowinić.Sama mi powiedziałaś, że Kelby ma świra na punkcie swojegostatku.- Nie sądziłam, że mógłby mnie za niego przehandlować.- Nie nauczyłaś się, że dziwki łatwo się pozbyć? Zawsze znajdziesię jakaś inna na jej miejsce.Ale ty jesteś wyjątkowa.Czuję, że cośnas łączy.- Cofnął się o krok.- I wyglądasz tak pięknie.Obróć się dlamnie.- Idz do diabła.Wymierzył jej policzek.- Zapomniałaś? Nieposłuszeństwo zawsze spotyka się z karą.-Przechylił głowę na bok.- Dawali ci też jakieś narkotyki, prawda? Niechcę, żebyś była cała posiniaczona, więc może skorzystam właśnie ztakiej opcji.- Nie!Będąc pod wpływem narkotyków, nie mogłaby działać.Zostałojej czterdzieści pięć minut.Obróciła się dookoła siebie.- Jeszcze raz.Wolniej - zażądał.Przygryzła dolną wargę izrobiła, co jej kazał.- Grzeczna dziewczynka.- Spojrzał na jej buty.- A gdzie są telakierki, które ci wysłałem?Starała się nie okazywać paniki, jaka ją nagle ogarnęła.- Musieli mnie powalić na ziemię, żeby mnie w to ubrać.Po tym,jak kopnęłam Kelby'ego w jaja, postanowił już nie próbowaćzakładania mi butów.Archer zaśmiał się.- Widać on nie wie, jak postępować z niegrzecznymidziewczynkami.To wymaga doświadczenia.- Uśmiech zniknął z jegotwarzy.- Ale nie przysłał mi skrzyni.- Nie ma jej.Myślisz, że podzieliłabym się z nim? Skrzynia jestmoja.Archer przyjrzał się jej badawczo. - Oczywiście.Rozumiem, że potrzebowałaś jakiegośzabezpieczenia.A on ma przecież Marinth.- I tę swoją cholerną łódz.- Cóż za gorycz w głosie.Pózniej porozmawiamy o tym, jakprzekażesz mi skrzynię.A teraz podejdz do łóżka i połóż się.Potrząsnęła głową.- Widzę, że pobladłaś.A to takie delikatne, śliczne łóżko.Wiesz,co będziemy w nim robić? Będziemy leżeć razem i słuchać taśm.A jabędę patrzeć na twoją minę.Nawet nie wiesz, jak bardzo pragnąłemtego, kiedy do ciebie dzwoniłem.- Nie.mogę tego zrobić.- Nie zmuszaj mnie, żebym użył narkotyków.One mogą stępićtwoje reakcje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl