[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kierując się wyłącznie mglistym przeczuciem, gdzie leży Zdechły Kot, pognałamw stronę zarośli.Spomiędzy drzew wyłoniły się trzy postaci  ciemniejsze sylwetki na tle ciemnego lasu.To z pewnością nie byli naukowcy.Jeden z nieznajomych wskazał na mnie.Zatrzymał się, prostując obie ręce, z dłońmisplecionymi przed twarzą.Bach! Bach!Ponad moją głową trzasnęła gałąz.Samotna małpa krzyknęła i zerwała się spanikowanado ucieczki.Pistolet! Pistolet! Pistolet! Pistolet!Kiedy mój mózg zrozumiał, że ktoś do mnie strzela, pozwolił, by władzę nad ciałemprzejęły pierwotne instynkty.Pobudzona potężną dawką adrenaliny, gnałam bez namysłuprzez noc.***Choć nigdy nie dokończyłam tej historii, wiecie, co było dalej.Jakimś cudem, biegnąc zupełnie na oślep, dotarłam na Zdechłego Kota.Klęczeliśmyz Benem i Sheltonem w Sewee, błagając opatrzność, by na plaży pojawił się Hi.Byłam tak przerażona, że nachodziły mnie naprawdę paskudne myśli.Setki pytańdomagały się odpowiedzi.Co uzbrojeni bandyci robili na Loggerhead? Dlaczego do nas strzelali? Czy wiedzieli ozwłokach? Czy wiedzieli, kim jesteśmy?A spośród nich jedna próbowała zagłuszyć wszystkie pozostałe: ktoś próbował mniezabić.Zabić.Na śmierć.Morderca strzelił do mnie z pistoletu, chcąc odebrać mi życie.Rzeczywistość groziła, że zmusi mnie do wduszenia przycisku z napisem Panika.Udało ci się wymknąć.Już wszystko w porządku.Ale nie wszyscy dotarli do motorówki.Gdzie się podziewał Hi? Mijały kolejne sekundy. Prawie nie miałam odwagi, by oddychać. Zapal silnik!  krzyknął roztrzęsiony Shelton. Usłyszą  odpowiedział szybko Ben. Przecież i tak już złapali Hi!  Shelton balansował na granicy histerii. Na pewno gopostrzelili!Złapałam go za ramiona i mocno nim potrząsnęłam. Wez się w garść! Hi zaraz przybiegnie na plażę.Wie, gdzie zostawiliśmy motorówkę.Odwróciłam się do Bena. Możemy chociaż podnieść kotwicę?Ben zrobił to, o co prosiłam, a następnie wskoczył do sięgającej piersi wody, by uspokoićrozkołysaną łódz. Do diabła, gdzie on jest? Zawsze musi się zgubić!Shelton miał rację, Hi mógł być teraz wszędzie.Im dłużej zwlekaliśmy, tym bardziejniepewny wydawał się nasz los.Poza tym martwiło mnie coś jeszcze.Zostawiłam narzędzia przy grobie.Zaczęłam grzebać w pamięci.Na worku nie było moich inicjałów, a w środku znajdowałsię wyłącznie sprzęt.Nic, co mogło prowadzić bezpośrednio do mnie.Minuty przeciągały się w nieskończoność.Pięć, siedem.Tysiąc.Nie mogliśmy czekaćwiecznie.Prędzej czy pózniej musieliśmy odpłynąć.W chwili, kiedy zaczynałam tracić resztki nadziei, na plaży pojawił się Hi.W rozmytymblasku księżyca z trudem rozpoznałam jego twarz.Wybiegł spomiędzy krzaków, desperackorozglądając się za motorówką.Pomimo wysiłków Bena Sewee zdryfowała nieco od brzegu.Uderzając rękami o wodę,próbowaliśmy zwrócić uwagę pędzącego Hi.Odwrócił się w kierunku morza i pochylił,przygotowany zarówno do walki, jak i do biegu.Razem z Sheltonem machałam do niego jakopętana.Ulga rozlała się na jego twarzy.Przebiegł przez plażę i skoczył w fale.Ben wdrapał siędo motorówki, po czym złapał Hi, by przeciągnąć go nad relingiem. Nie odpłynęliście!  wysapał Hi, plując morską wodą. Dzięki Bogu! Dzięki Bogu,dzięki Bogu, dzięki Bogu! No coś ty, kolego  odezwał się Shelton. Nawet przez myśl nam to nie przeszło. Chrzanisz, ale mam to gdzieś!  Hi klapnął ciężko na pokład. Jesteście najlepsi.Byłem pewien, że odpłyniecie beze mnie.Ben uruchomił zapłon, przywracając motorówkę do życia.Jeśli ktokolwiek był wpobliżu, na pewno nas usłyszał.Patrzyliśmy, przerażeni.Nikt nie wyłonił się z lasu.Ben nie oszczędzał silnika.Uciekliśmy z wyspy, zostawiając za sobą białe wstęgi piany. ROZDZIAA 26 Powinniśmy w tej chwili pójść na policję!  Hi powtarzał to po raz trzeci.Siedziałz założonymi rękami, oparty o ścianę bunkra. Ta sprawa nas przerasta. Jaka sprawa?  parsknął Shelton. Zgubiłeś jedyny dowód.Hi zamrugał z rozdziawioną gębą, aż w końcu powiedział powoli: Właśnie przebiegłem przez czarny las, zwiewając przed mordercami, którzy strzelalido mnie z pistoletów.A na koniec musiałem jeszcze wskoczyć do wody i dopłynąćdo motorówki. Rozłożył szeroko ręce. Bardzo przepraszam, że jakimś cudem niezauważyłem, że wypadł mi telefon! Wiem, wiem  mruknął Shelton. Ale miałeś tam wszystkie zdjęcia.Co terazpokażemy policji? W lesie jest zakopany cholerny szkielet!  wybuchnął Hi. Myślę, że to wystarczy.Jakuważasz?Po naszej ucieczce z wyspy Ben obrał kurs prosto na bunkier.Mieliśmy mnóstwo rzeczydo omówienia i potrzebowaliśmy prywatności.Siedziałam na podłodze, głaszcząc Coopera po grzbiecie.Ostatnia kroplówka z soląfizjologiczną była już sucha, więc wyciągnęłam mu igłę z łapy i zdjęłam kołnierz.Z rozkoszązaczął gryzć znienawidzony przedmiot.Wyglądał nieco lepiej.Zjadł trochę stałego pokarmu i powoli wracała mu energia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl