[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I jest łatwy do dyskretnego podania - dodałem.- Doustnie albo przez zastrzyk.I niełatwo gowykryć w rutynowych testach.Mówisz o jakimś psychotomimetyku.Z entuzjazmem pokiwała głową.- Właśnie!- Jakieś propozycje?- Nie.Myślałam, że ty możesz coś wiedzieć.- Nic nie przychodzi mi do głowy.Ale nie jestem ekspertem w psychofarmakologia- Można to sprawdzić - odparła, patrząc mi w oczy.- Ja mam czas.A ty? Zastanowiłem się. - Jasne.- Super!Poszliśmy na południe przez dziedziniec przy wydziale nauk ścisłych, do centrum medycznego.Była siódma trzydzieści i campus zaczynał się zapełniać: zasapani biegacze, spieszący gdzieśdoktoranci; przyszli lekarze, obciążeni plecakami pełnymi książek i niewiarą w siebie.To był jeden ztych poranków, które ściągają ludzi do L.A., mimo że to szalone miasto - powietrze oceanicznieświeże i szczypiąco chłodne pod ciemnoniebieskim niebem.Jennifer owinęła się mocniej swoimponczo; cały czas z ożywieniem mówiła.- Na początku podeszłam do tej sprawy z czysto kognitywnej perspektywy.Czy można namieszaćkomuś w głowie, wykorzystując tylko techniki psychologiczne?- Pranie mózgu?- Tak, lecz nieustanne, aż do ciężkiej psychozy.To, co Charles Boyer próbował zrobić IngridBergman w Gasnącym płomieniu.Ale to był film.W prawdziwym życiu to by się nie udało; samstres nie wystarcza.To znaczy, pomyśl o największym stresie, jaki można przeżyć: hitlerowskichobozach koncentracyjnych.- Na chwilę przymknęła oczy.- Mój tata przeżył okres dojrzewania wAuschwitz, a wielu jego przyjaciół wyszło z obozu obronną ręką.Rozmawiałam z nimi o tym.Trauma męczyła ich przez całe życie: lęki, depresja, problemy zdrowotne, żaden z nich jednak taknaprawdę nie zwariował.Tata to potwierdza.Według niego objawy psychozy mieli tylko ci, którzybyli już psychotykami, kiedy przywieziono ich do obozu.Czy to się zgadza z wynikami badań?- Tak.I z doświadczeniem klinicznym.Przez lata widziałem tysiące dzieci i rodzin żyjących wniewiarygodnym stresie i nie przypominam sobie ani jednego przypadku psychozy wywołanejstresem.Ludzie są wyjątkowo odporni.Zastanowiła się nad tym.- A mimo to u szczurów i małp bardzo łatwo wywołać za pomocą stresu zachowanie podobne dopsychotycznego.Doktor Gaylord to wykazał.Wystarczy podłączyć do prądu podłogi ich klatek, uniemożliwić ucieczkę, aplikować wstrząsy wlosowych odstępach czasu, a one po prostu zwijają się w kłębek, defekują i wpadają w otępienie.Jeśli robić to odpowiednio długo, nigdy nie dochodzą do siebie.- Przerwała i się zamyśliła.- Ludziesą o wiele bardziej skomplikowani, prawda? Jako organizmy.- Tak.- Uśmiechnąłem się.- Jako organizmy.Pogrążyliśmy się w milczeniu.Do biblioteki biomedycznej dotarliśmy na pięć minut przedotwarciem; czekając, piliśmy kawę z automatu na otwartym dziedzińcu.Spacer sprawił, że Jenniferjeszcze bardziej się zaczerwieniła; jej opalona skóra nabrała odcienia przykurzonego różu.Młodaskóra, bez rys, które rzezbi doświadczenie.Jej włosy wyschły i lśniły w słońcu, a w oczach odbijałosię niebo. Odłożyła książki, wzięła kubek w obie dłonie i między łykami szczebiotała z ożywieniem.Zkażdym wykrzyknikiem przysuwała się bliżej, ocierając się przelotnie i z wahaniem o moje ramię,jakby sprawdzała temperaturę żelazka.Kilku studentów zauważyło ją i to, co się między nami działo.Wydawało mi się, że jeden czy dwóch uśmiechnęło się pod nosem.- Chodzmy - powiedziałem, zerkając na zegarek i wyrzucając kubekdo kosza.Weszliśmy do biblioteki za dwoma studentami stomatologii, niosącymi modele szczęk, iznalezliśmy wolny dębowy stolik niedaleko półek z periodykami.- Jak chcesz się do tego zabrać? - spytała Jennifer.- Siądzmy i spiszmy listę istotnych tematów, podzielmy je między siebie, sprawdzmy każdy wkatalogu, a potem chodzmy między półki i znajdzmy te najbardziej obiecujące pozycje.Możemynajpierw rozejrzeć się ogólnie, potem bardziej konkretnie.- Brzmi niezle.Może do nowszych rzeczy użyjemy komputera?- Medline?- I Psych Abstracts.Chemical Abstracts też są chyba w Internecie.- Pewnie.Idz, dokądkolwiek zaprowadzi cię bibliografia.- Zwietnie.Ee, masz konto akademickie? Nie będą niczego szukać bez gwarancji zapłaty.- Nie, mam posadę na drugim końcu miasta.Ale szli mi już kiedyś na rękę i wystawiali rachunkiprzez wydział pediatrii.Wpisz moje nazwisko, a jeśli będziesz miała jakieś problemy, ja z nimipogadam.Sporządziliśmy listę, podzieliliśmy ją, umówiliśmy się na jedenastą trzydzieści, a potem sięrozdzieliliśmy - odpowiednio do naszego wieku: ona skierowała się do komputerów, a ja przezgodzinę przerzucałemkatalogi i spisywałem numery, zanim zagłębiłem się w dwunastopiętrowy silos informacji, znanyjako Dział Biomedyczny.Swoje poszukiwania rozpocząłem od psychiatrii, potem przeszedłem przez neurologię ipsychobiologię.W miarę jak skupiałem się na interesujących mnie tematach, bibliografia robiła sięcoraz bardziej ezoteryczna i ogólna.Po dwóch godzinach przesiewania dokumentów niewiele siędowiedziałem.Jak zauważyła Jennifer, badania nad psychodelikami zaczęły się od prób odtworzenia psychozy, aartykuły z lat trzydziestych do pięćdziesiątych były w większości suchymi traktatami, zajmującymi sięgłównie strukturami molekularnymi i wyrażającymi ostrożny optymizm co do przyszłych korzyści wbadaniu schizofrenii.Trafiłem na opis syntezy LSD autorstwa Hoffmana i inne znane pozycje, ale żadna nie zajmowała się kwestią zamierzonego psychologicznego trucia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl