[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bruhl podbiegł prędko i chwyciwszy go za rękę, pocałował w nią, a jezuita dotknął ustamijego ramienia i oczy nań podniósł z wolna.Minister podsunął mu krzesło, które starzec zajął prędko.- Piękny dzień - rzekł cicho - bellissima giotnata.- Tak - bezmyślnie odparł minister, który stanął przed nim - ale i piękne dni chmury mają.Nim nadejdą ci, których wezwałem, kochany ojcze, nie mam dla ciebie tajemnic.Spojrzyjcie,co Flemming już mi po raz drugi z Wiednia pisze.Ojciec Guarini dobył szybko okularów i włożywszy je, z uwagą podane pismo odczytywaćzaczął.Na twarzy jego przebiegały niezrozumiałe jakieś wrażenia które pismo wywierało:wykrzywiała się, przeciągała, marszczyła, ale nie rzekłszy słowa, ramionami ruszył i listoddając Bruhlowi, rzekł:  Nie rozumiem. Ja także!  ręce rozkładając szeroko, zawołał minister. Potwarz, intryga, chęćpochlubienia się wielką zręcznością! Kłamstwo może? Nie, Flemming by nie kłamał  dodał pater Guarini. Słyszałem u królowej, że jej cośpodobnego pisano z Wiednia.Bruhl się nasrożył: Cóż, to do królowej jejmości należy? Ona się też do tego nie miesza  rzekł ojciec  ale gdy jej piszą.Mój Bruhl, zdrajcówjest pełno, mogą być i u ciebie.Zamilkł na chwilę i dodał:- Dio mi guardi la quella gatta, che davanti mi lecca e di dietro mi sgraffia (Niech mnie Bógstrzeże od takiego kota, który z przodu mnie liże, a z tyłu mnie drapie).Zapukano do drzwi i pogodna, roztropna, pełna sprytu, ale niemiłego wyrazu twarzwicekrólem zwanego Globiga ukazała się we drzwiach.Z nim razem szedł drugi powiernikministra, Hennicke.Bruhl odwrócił się ku nim.- Panie radco - odezwał się do ostatniego - uczyńcie mi tę grzeczność, zapowiedzcie, abynikogo nie wpuszczano tu więcej.Tajemnica status.Wezwałem panów na poufną radę.Hennicke na chwilę się wychylił i powrócił niemniej szybko.- Nim zaczniemy o tym mówić - odezwał się Bruhl z powagą przybraną i wymuszoną - proszępanów, abyście te dwa listy hrabiego Flemminga odczytali.O pierwszym nie mówiłemnikomu, lekce to ważąc, drugi nas zmusza do narady.Globig z wprawą człowieka, który długiego, pisma nie potrzebuje całego czytać, by odgadłtreść jego, szybko przebiegł oczyma podane sobie papiery.Stojący, za nim Hennicke,zmrużywszy oczy, oblizując się, również szparko szukał treści.Brwi mu się namarszczyły.Ojciec Guarini wpatrywał się w obu milcząc. Krótko mówiąc  podchwycił Bruhl  rzecz jest następująca.Flemmmg donosi nam zWiednia jako rzecz pewną, niezawodną, dowiedzioną, że wszystkie nasze depesze tajemne,jakie odbieramy od posłów z Wiednia, z Petersburga, Paryża, Londynu, słowem zewsząd, wkopiach są z naszej kancelarii udzielane sekretnie do Berlina.Globig wykrzyknął: Kłamstwo! To nie może być! Nie może być!  ponuro powtórzył Hennicke  A naprzód, jakże by o tym wiedziano wWiedniu?Bruhl mówił dalej namarszczony:- Kancelaria cesarzowej jejmości ma, albo przynajmniej chwali się takimi stosunkami, iż wie,jak trawa rośnie w Berlinie i co Jego Królewska Mość Fryderyk II wieczorem w Sans-Soucimówi generałowi Lentulusowi na ucho!Ruszył ramionami.- Cesarzowa, jak mi pisze Flemming, obawiając się, czy wiedeńskie depesze po drodze gdzienie są przejmowane, nakazała najsurowsze śledztwo.Czyniono je w Wiedniu i w Pradze:najmniejszego nie znaleziono śladu.- Ale i u nas się nie znajdzie śladu! - zawołał Globig gorąco.- Mnie idzie o mój i o honormoich urzędników! To wprost być nie może! Szafa, w której się mieszczą depesze sekretnedyplomatyczne, jest pod moim kluczem, klucz ten na chwilę mnie nie opuszcza.To mówiąc,Globig dobył z kieszeni pęk i wskazał misterny, spory klucz, który natychmiast schował.Depesze  dodał żywo  mogą być gdzie indziej łapane.Nie wiem, ale nie spod tegoklucza! Co więcej, szafa stoi w sali w której kilku kancelistów pracuje.Tajny kancelistaMentzel prawie jej nigdy, nie opuszcza A jednak&  rzekł Bruhl.  A jednak  powtórzył Guarini  si muove qualete cosa&Hennicke rękami strzepnął jakby z rozpaczy. Rzecz dla nas najwyższej, wagi  mówił Bruhl  nieskończonej doniosłości!  Jeżeli wBerlinie wiedzą o układach, traktatach, umowach, cały nasz plan rozbić się może. Ba!  przerwał Hennicke. W Berlinie czego nie wiedzą, to odgadną.Szpiegostwo jest,jakim się żadna stara ani młoda monarchia poszczycić nie może.- Przepraszam cię, panie radco - odezwał - się Bruhl - Cesarzowa jest jeszcze zręczniejszą odFritza, bo Fritz u nas kradnie depesze, a ona odkradzione otrzymuje od złodziei Toć przeciejeszcze większa sztuka.U nas, przypuściwszy, że się coś podobnego dzieje, łatwo zeszlachetności naszej dobrej wiary i zaufania korzystać, ale podchwycić u Fritza! Ha, ha!Guarini się rozśmiał, Globig i Hennicke stali milczący.- Jednakże - odezwał się Guarini - powinniście się w ludziach waszych rozpatrzeć.Flemmingi Kaunitz kłamać nie mogą, a dar la lattuga in guardia a paperi (zamknąć wilka w oborze).- Nie może być! - zawołał Globig.- Wszystkich w myśli przebiegam, na nikim cieniupodejrzenia widzieć nie mogę. Ani ja  rzekł Bruhl, przechadzając się. Ta denuncjacja nie od dzisiejszego dniadatuje.Psują mi nią uszy dawno.Prosiłem Kaunitza, aby mi na dowód przysłał z tego zródłachoćby jedną depeszę.Odmówił. To dowód, że prostym wierzą plotkom  zawołał Globig  u nas zdrajcy być nie może!Jezuita się uśmiechnął. O sancta simplicitas  rzekł cicho. Chrystus miał kilkunastu apostołów i wśród nichznalazł się zdrajca.Wy macie kilkuset urzędników i ręczycie, że między nimi nie ma Judasza.Zamilkli wszyscy. Mości panowie  odezwał się Bruhl  jeżeli tajemnice gabinetu naszego zdradzonezostaną, jeżeli za wcześnie, nim cesarskie wojska zbliżą się ku granicom, a francuskiewysłane zostaną, Fritz zwietrzy robotę naszą, jeżeli się domyśli, jaki ja w tym udział miałem,Saksonia ucierpieć może.Chwilę chodził niespokojny.- Nie żebym się obawiał tego królika, którego korona pozłacana jeszcze wyschnąć nie miałaczasu.Prusy nie podołają nam, monarchia ta z rzędu mocarstw europejskich wymazaną byćmusi.Tak jest.Zachodzi fizyczne niepodobieństwo, ażeby się nam Fritz obronił.Liczmy.Austria daje sto osiemdziesiąt tysięcy żołnierza z Piccolominim i Bourem.Sto czterdzieścitysięcy Rosjan idzie już ku granicom, tyluż mieć będziemy Francuzów, naszych Sasów niechtylko, dwadzieścia do trzydziestu tysięcy, Szwedów ośmnaście, złączonej armii Cesarstwadwadzieścia, Wiirtemberczyków dwanaście.Proszę zliczyć.Przypuszczam, że Fritz wypędzido ostatniego parobka i złożył półtorakroć stotysięczną armią.Jakże się potrafi oprzeć napaścize trzech, ze czterech stron?-Jest zgubiony -mówił żywo Bruhl - to rzecz oczywista, na dłoni.Ani pieniędzy, ani ludzi, aniżywności, nie ma.Zgubiony, powtarzam.Ale trzeba, aby nasze plany dojrzały, abyśmy mieliczas nastawić pułapkę na tego szczura.Guarini patrzał na mówiącego z uwagą, minister się rozgrzewał, zapalał i zwycięstwo już gozawczasu rozpromieniało.Globig i Hennicke słuchali potrząsając głowami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl