[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostro kar-dzę i związał się z jej niepewnym jeszcze losem, dając wspaniałe dowody cąc żołnierzy za tchórzostwo, zawrócił uciekających, a sam uderzył z bokuwierności.Ciągnął tedy u boku Tytusa jako jego doradca we wszystkich spra- na %7łydów doborowym oddziałem, który był z sobą przywiódł.Wielu położyłwach wojny, ponieważ wyróżniał się wiekiem i doświadczeniem.trupem, jeszcze więcej zranił, a wszystkich pozostałych zmusił do ucieczkiRozdział II i zepchnął w dolinę43.Ci ponieśli na zboczu ciężkie straty, ale skoro przedar-1.Kiedy Tytus wkraczał w ziemię nieprzyjacielską25, na czele postępo- li się na drugą stronę, stanęli frontem do Rzymian i toczyli z nimi bój, mającwały wojska królewskie i sprzymierzone, za nimi oddziały do torowania dro- dolinę pośrodku.W ten sposób walczono do południa, lecz niedługo potem,gi i wytyczania obozu, następnie juczne zwierzęta, dzwigające bagaż dowód- jak dzień przechylił się na drugą stronę, Tytus postawił jako zabezpieczenieców.Poza ciężkozbrojnymi, stanowiącymi ich ochronę, jechał sam wódz przed dalszymi wypadami posiłki, które wraz z nim przybyły na odsiecz,w otoczeniu innych doborowych żołnierzy i oszczepników, a za nim jazda i żołnierzy z kohort, a pozostałą część legionu odesłał na górę, aby podjęłalegionu.Ta miała swoje miejsce przed machinami, za nimi natomiast trybuni roboty nad umocnieniami.i dowódcy kohort z doborowymi żołnierzami.Następnie niesiono godła z or- 5.%7łydzi uznali to za ucieczkę i kiedy strażnik, którego postawili na mu-łem pośrodku, a poprzedzali je przynależni do nich trębacze i dopiero po tych rze, dawał znak wymachując płaszczem, wypadła jeszcze świeższa gromadaciągnęła główna kolumna, rozwinięta w szeregi po sześciu ludzi.Z kolei po- z takim impetem, jakby pędziły najdziksze zwierzęta.Nikt z ubezpieczają-stępowali słudzy każdego legionu, poprzedzeni jucznymi zwierzętami, a na cych nie wytrwał na stanowisku, aż dojdzie do starcia, lecz jakby ugodzenisamym końcu po wszystkich wojska najemne i ostatnie oddziały stanowiące przez machinę miotającą44 żołnierze złamali szyk bojowy i rzucili się doich straż tylną.Wiodąc swoje zastępy w dobrym porządku, jak to jest zwy- ucieczki, chroniąc się w górę.Tytus jednak z garstką towarzyszy pozostał naczajem u Rzymian, Tytus podążył przez Samarię do Gofny26, którą ongiś za- środku zbocza.Przyjaciele, którzy przez szacunek dla wodza nie ruszyli sięjął był ojciec, a która w owym czasie była ubezpieczona załogą.Spędziwszy z miejsca, nie bacząc na niebezpieczeństwo, usilnie go nakłaniali, aby ustąpiłtam noc pod gołym niebem, ruszył o świcie w drogę i po całodziennym mar- przed %7łydami szukającymi śmierci, i nie narażał swojego życia dla tych, któ-szu rozbił obóz w Dolinie Cierni, jak to się zwie w ojczystym języku %7łydów, rych obowiązkiem było pozostać, aby go osłaniać.Powinien  mówili pod pewną wsią o nazwie Gabat-Saul, co znaczy Wzgórze Saula27, w odda- zważyć szczególnie szczęście wojenne45, które mu towarzyszy, i nie stawiaćleniu trzydziestu stadiów od Jerozolimy.Następnie wyruszył stąd na czele się w roli zwykłego żołnierza, będąc zarówno wodzem wojny, jak i panemokoło sześciuset doborowych jezdzców, aby wybadać, jakie miasto ma ob- świata, i ryzykować życiem swoim w tak decydującej chwili, skoro od niegowarowania i jakie nastroje panują wśród %7łydów; czy może przerażeni sa- wszystko zawisło.Tytus zdawał się nawet nie słuchać tych rad, lecz stanąłmym jego widokiem nie zechcą się poddać, zanim dojdzie do walki.Doszły naprzeciw nacierających nań ku górze %7łydów, ścinał z nóg w walce wręczbowiem doń wieści, co zresztą odpowiadało prawdzie, że lud, dostawszy się prących na niego nieprzyjaciół i kładł ich trupem, rzucał się na zwartą masęmiędzy powstańców i rozbójników, gorąco pragnie pokoju, lecz jest zbyt sła- i spychał ją w dół po zboczu.%7łydzi mimo przerażenia, jakie w nich budziłoby, aby zbuntować się, i zmuszony jest siedzieć cicho.jego męstwo i siła, nie uciekali nawet wtedy z powrotem do miasta, lecz wy-2.Jak długo Tytus jechał prosto gościńcem, który prowadził aż do mu- mijając go to z jednej, to z drugiej strony, nie przerwali pościgu za uciekają-ru, przed bramą nie było żywego ducha.Lecz skoro tylko zszedł z drogi ku cymi na górę.Wtedy on uderzył na nich z flanki i starał się w ten sposóbwieży Psefinus i powiódł swój zastęp jazdy w bok, nagle koło tak zwanych powstrzymać ich napór [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl