[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z twej łaski Cezarze, mam się czem ubogo rozerwać i wypocząćwygodnie.Wymawiacie mi to, co przecie wszystkim jest wolno.Byłże innymCicero, który Varrusa zbytki chłostał, a sam się bez nich obejść nie umiał?Człowiek jest człowiekiem!Na chwilę jakoś zamilkli.Cezar, trzymając przy sobie piękną Akteę, poglądał naprzeciągający orszak dziewcząt, których kształty, widne z pod lekkich sukniosłonek, okiem znawcy oceniał i głośno z Menecratesem o nich rozprawiał.Niektóre z nich musiały stać cierpliwie, póki ich nie obejrzano jak bydlęta, innewyśmiane chowały twarze ze wstydu, który ich lice oblewał.Lecz wszystko to, co dzień w dzień miał na zawołanie Cezar, co oglądał do syta,nie mogło go już rozerwać ni zabawić.Samą swoją wielkością był znużony, potęgą swą i władzą się wyczerpywał,czegoś nowego pragnął, a nowości na świecie dlań nie było.I powoli odepchnął Akteę, która się zsunęła posłuszna, by przysiąść w nogachtriclinium, oddalił Sporusa, ziewnął, przeciągnął się, popatrzył po niebie. Seneco rzekł ty czasem miewasz dobre myśli: co robić gdy nudauciska? Panie odparł filozof patrząc mu w oczy nieśmiało rady moje dobre dlapospolitego tłumu ludzi, co twojej władzy i bóstwa nie mają ale czemże byćmogą dla ciebie? Ty wychodzisz z granic ludzkich.tobie Bogowie tylkoporadzić mogą! A jednak, w pewien sposob jestem człowiekiem, et humani nihil a mealienum puto rzekł cytując Terencyusza Neron i ziewając szeroko, jestemczłowiekiem czasem i biednym i najbiedniejszem z ludzi!Seneka się uśmiechnął. Myśl dobra krzyknął Cezar zrywając się i klaskając w ręce na noc choćjedną będę pospolitym człowiekiem jak drudzy. Aby smak miały potrawy, potrzeba przyprawy głodu przerwał nauczyciel odetchniesz Cezazarze w prostej sukni.Ty zawsze myśli masz boskie! Pochwalasz więc? Któżby śmiał to zganić! Ciemnej togi z kapturem? zawołał Cezar gorąco pójdziemy budzićRzym uśpiony i przypatrzeć się jak usypia.Zaiste, zabawka godna Cezara!!Wszyscy powstali na skinienie. Nikt nas nie pozna.dodał Neron ani się domyślić może. Ciekawymjak gmin żyje, nigdym się nie przypatrzył wnętrznościom Romy.więcchodzmy.Anicetus narzucił na Cezara brunatną szatę z kapturkiem, z łożów swych nawpół pijani powstali towarzysze biesiady, i rozkaz Nerona ich wytrzezwił. A ty stary Luciuszu, czy także z nami? spytał Cezar. Rzekłeś panie, stary jestem i pójdę spoczywać. Czeka nań Lucilla szepnął Anicetus do niej mu pilno.Zarumienił się stary, raczej domyślając niż słysząc co nań powiedziano, a Nerouśmiechnął szydersko; nie męczył go jednak więcej, bo mu pilno było nowejsprobować igraszki.Wyszli wszyscy przeodziani w ulice Rzymu, otaczające Cyrk i Forum Boarium.Miasto nie spało jeszcze, noc była jasna i nieco po burzy chłodna; zlane wodąbruki świeciły płyty szaremi; w tabernach, popinach, garkuchniach i łazniachlud właśnie z igrzysk powracający zasiadał gdzieindziej tylko wlokły sięgromadki opiłych, ze śpiewami i hałasy.Mało który z uboższych domówzamknięty i ciemny spoczywał we śnie, niewiele sklepików było zawartych.Wyszedłszy z Forum przebrany Cezar na nocną wycieczkę, z wesołością żywąpuścił się dalej, rad że niepoznany podchwyci życie pospolite, którego sam niekosztował; towarzysze opowiadaniami dziwnemi dodawali mu ochoty.Niedaleko odszedłszy, zetknęła się zaraz garstka Cezara z kupką pijanych,którzy z zuchwalstwem winu właściwem jęli obelżywemi słowy bezcześcićNerona i jego współtowarzyszów.Było ich kilku, a wina sprobowali starego niedolawszy wody i nie w ametystowej spijali go czaszy.Po długim głodzie iznużeniu poprzewracało im głowy.Nikt nikomu ustąpić nie chciał, stali więc zobu stron do walki na kije, a Neronowa gromada wyszła z niej zwycięzko, bojeden z przeciwników w skroń uderzony został na miejscu.Sam Cezar zadał raz tak dzielny!Okrzyki uwielbienia i podziwu nad męztwem i siłą Nerona, który niewahał sięsam walczyć po nocy z pijaną tłuszczą, nie miały końca.poszli więc zapierzchającemi z podwojonym szałem.Na drodze nastręczył się sklep zaparty, a nikogo u drzwi zamkniętych.odbiliwięc drzwi i poczęli plądrować, wyrzucając precz co znalezli, bawiąc sięłupieztwem i szkodą.Mały ten kramik miał w sobie sprzęt różny, ozdoby stołu i domu; czego więczabrać nie było podobna, roztłuczono o ściany i bruki.Trwała chwilę ta igraszka niewinna. Dalej a dalej! zawołał Neron rozgorączkowany. zobaczym co nocjeszcze nastręczy.Tak od drzwi do drzwi, łamiąc rygle, za któremi często ledwie parę naczyń zoliwą lub winem znajdowali, plądrowali po ulicach otaczających Suburrę.Aleza niemi już krzyki i wrzawa coraz głośniej słyszeć się dawały, budzili sięodarci, zbierał tłum grozny i gonił.Neron, rzuciwszy łupy po drodze, kazałswoim nieść siebie i uciekać ciasnemi przechody
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- ZBIGNIEW BŁAŻYŃSKI MÓWI JÓZEF WIATŁO. ZA KULISAMI BEZPIEKI I PARTII (1940 1955)
- Sobiesiak Józef i Ryszard Jegorow Burzany
- Jozef Flawiusz Wojna Zydowska
- Cybernetyka kultury Jozef Kosecki
- Ignacy Krasicki Mikołaja Dowiadczyńskiego przypadki
- Pilsudski Jozef Bibula(1)
- Listy z podrozy do Ameryki Kraszewski
- Chledowski Kazimierz Rzym ludzie odrodzenia
- Johnson Mark Spisany na straty(1)
- Davis Heather Wilkołaki nie płaczą (nieoficjalne)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lastella.htw.pl