[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jakżem rad was w końcu widzieć.Nie doczekawszy powitaniaod króla Hemminga, zamiarowałem już sobie po raz wtóry dosiąśćmego rumaka fal.Doprawdy, bodajże prędzej posiliłbym się przy stolemego ojca o dziesiątkę dni stąd, zdążając za grzbietami makreli doHordalandu, niż dostąpiłbym duńskiej gościnności. Wali starał sięprzemawiać jak książę, by za takiego go uznano. Bolejemy nad naszą opieszałością  ozwał się znów ten samgłos. Król tu nie rezyduje, przeto wieści o twym przybyciu dotarły donas z opóznieniem.Jesteśmy tak skruszeni jako i Geirrd, co nie chciał dać Odynowi miodu28. A Geirrd nie upadł aby czasem na swój miecz?  bąknąłpółgębkiem Bragi. Twe słowa ociekają słodyczą niby jabłka Iduny29  perorowałWali. Witajcie nam, towarzysze Hemminga, dzielni Danowie isynowie honoru.Wali stanął teraz twarzą w twarz z mężczyzną, który jakopierwszy zastąpił mu drogę.Woj był bogato odziany, złota zapinkalśniła w mroku niby świeca, a przy pasie miał przedni miecz w pochwieinkrustowanej klejnotami.Był wysoki i szczupły, z postury wyglądał nakogoś, z kim nie warto zadzierać. Jam jest Skardi, syn Hrolfa  przedstawił się  zaufanydoradca Hemminga Wielkiego, wroga Franków i obrońcy Danów, cobierze daninę z ośmiu królestw, a którego chwała trwać będzie, pókibogowie nas nie zniszczą. A jam Wali, syn Authuna Bezlitosnego, ciemiężycielapółnocy, najbardziej zatrważającego władcy w całym Midgardzie.Jestem podopiecznym Widłobrodego, króla Rygirów, którego imięrozbrzmiewa donośnie pod czaszą niebiańskiego boga.Wali rzucił okiem na lewo.Bragi trzymał wilkoluda za ramię iszeptał mu coś do ucha.Oczy Feilega błyszczały obłędem, jakwcześniej na targu niewolników, a on sam zdawał się gotowy do ataku.Wali przypomniał sobie, co niegdyś pomyślał o berserkach, gdy po razpierwszy zobaczył ich w akcji.Jakimż to zrządzeniem losu znalazł sięw towarzystwie tego człeka, w porównaniu z którym wyznawcy kultuOdyna zdawali się uosobieniem powściągliwości? Wybaczcie memu słudze  przeprosił. On pragnie jenochronić mnie w tej obcej krainie.Skardi zacisnął wargi. Powiedz mu, że z moimi ludzmi nie poradzi sobie tak łatwojak z byle handlarzem.Oni już nieraz dostarczali orłom tak obfitej28Nieświadomy tożsamości przybysza, król Geirrd skazał Grimnira, czyli Odyna wprzebraniu, na męki, przez osiem dni i nocy przypiekając go między dwomaogniami, nie dając mu jadła i napitku; patrz: Grimnisml (Grimnira pieśń, częśćEddy poetyckiej).29Bogini, opiekunka jabłek zapewniających młodość, żona mitologicznegoBragiego. strawy, że te nie mogły wznieść się w przestworza.Pogłoski o śmierci handlarza najwidoczniej dotarły już na dwórHemminga.Pozostawało tylko trzymać się początkowych zamierzeń.Ile miał czasu, nim dotrą tu wieści z Rogalandu? Najwyżej miesiąc,może znacznie mniej.Jeśli Hemming zatrzyma go zbyt długo,przyszłość Waliego zdawała się wielce niepewna. Nasza postawa i czyny sprawią, że te ptaki będą przymieraćgłodem  odparł Wali. Przybywamy w pokoju, z życzliwymi słowamii szacunkiem dla waszego osławionego króla. Tedy witajcie, przyjaciele.Pozwólcie się zaprowadzić na dwórnaszego pana nad panami.Wali uściskał się z posłańcem, co wyraznie uspokoiło Feilega. Mamy łódz u ujścia rzeki.Gdybyś uczynił nam ten zaszczyt itowarzyszył nam. Skardi znacząco zawiesił głos.Wali wiedział, że oferują mu surową gościnę, z rodzaju tych,którym nie sposób odmówić.Wyruszyli poprzez ciemne ulice.Pomiarkował, że towarzyszy im co najmniej czterdziestu ludzi.Byliwięzniami, jako żywo. Przybyłeś do nas na łodzi rybackiej, książę.To osobliwywybór jak na królewskiego syna.Czyżby Widłobrody poskąpił cidrakkaru, by cię tu sprowadził? Mój panie  tłumaczył Wali  naszą łódz pochłonęły morskieodmęty opodal Szerokich Wysp.Ni stąd, ni zowąd pojawił się sztorm,ani chybi za sprawą czarnej magii Haarika.Nasze dary dla waszegowładcy przepadły, aliści nasze poruczenie było rzeczą tak wielkiejwagi, że podjęliśmy podróż na przekór przeciwnościom losu.Wiedział, że to ryzykowne przyznawać się do słabości.Prawdziwy mężczyzna splunąłby na sztorm i bezpiecznie dopłynąłbydo celu, tak przynajmniej utrzymywali skaldowie.Wszelako Walisłyszał o całkiem wielu bohaterach, co poszli na dno.Inna sprawa, żetylko garstka zginęła w wodach przybrzeżnych.Skardi wykazał się zrozumieniem. A jakiż to cel przyświeca waszemu poruczeniu? Ależ pokój, oczywiście, pokój.W tej chwili Widłobrody i mójojciec czekają z ośmioma dziesiątkami drakkarów, gotowi posłaćnawałnicę mieczy do Haarika.Gdy już zapłoną ognie walki, zapewneniełatwo będzie je ugasić ni ograniczyć je do jednej ziemi.Trzeba mi obietnicy twego króla, że nie będzie ingerować, gdy powezmiemysłuszną zemstę i podniesiemy łoskot włóczni30 na dworze Haarika.Wali stracił w oczach Danów, przyznając się do zatonięcialodzi; teraz próbował odzyskać choć część szacunku, prawiąc o wojnie.Skardi lekko się skłonił, nie zdradzając żadnych uczuć. Nasz drakkar  rzekł jeno  już czeka.30Kenning oznaczający bitwę. 29.BBENUtop się, utop się, po prostu się utop.Przestań walczyć, poddajsię.Pomimo wysiłków Adisla jakoś nie mogła się zmusić, by utonąć.Za dobrze pływała, a jej ciało uparcie odmawiało posłuszeństwa, chcącprzetrwać, nawet w tym zimnym wzburzonym morzu.Z okrętu dobiegły ją stłumione krzyki.%7łagiel odciągnięto, amężczyzni jęli wskazywać ją palcami i nawoływać przez kurtynędeszczu.Był wśród nich i człek w czwórgraniastym kapeluszu, zbębnem w ręku.Jął uderzać weń i śpiewać.Adisla chciała odpłynąć od łodzi, atoli instynktsamozachowawczy okazał się zbyt silny, przeto jeno unosiła się wmiejscu, odpychając się nogami w górę, choć nakazywała ciału, byzeszło pod wodę.Suknie już nasiąkły i stały się ciężkie, niewygodne,krępując ruchy. Freyjo, przyjmij mnie  powtarzała raz po raz.Straciła z oczu drakkar, a potem i wszystko inne.Wiedziała, żetonie.Mimo to próbowała odetchnąć.Zachłysnęła się.Potem jęłaszaleńczo młócić wodę, rozpaczliwie chcąc wypłynąć na powierzchnię,desperacko potrzebując powietrza.Jej ciało poruszało się wiedzioneinstynktem, a nie myślą.Próżne to były jednak wysiłki.Zdało jej się, żeściąga ją w dół jakaś olbrzymia ręka, której nie sposób się oprzeć,wciągająca ją w mrok, choć jej dłonie wyciągały się ku światłu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl