[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Idz w pokoju - powiedziaÅ‚am cicho.OdwróciÅ‚ siÄ™ jeszcze w wejÅ›ciu, na dworze równopadaÅ‚ deszcz.Podróż piechotÄ… zajmie mu jakieÅ› dwie,może trzy noce.W pÅ‚aszczu, bez broni i orszaku wy­glÄ…daÅ‚ jak każdy inny wÄ™drowiec.PrzypuszczaÅ‚am, żenic zÅ‚ego go nie spotka.JeÅ›li tylko nie zaatakujÄ… go dzi­kie zwierzÄ™ta ani nie rozpÄ™ta siÄ™ wiÄ™ksza burza, któramogÅ‚aby go sprowadzić na manowce.Kobieta wstaÅ‚a.- DziÄ™ki ci, Rzymianinie.Ujęła rÄ™kÄ™ Horatia i ucaÅ‚owaÅ‚a.CoÅ› w niÄ… wÅ‚ożyÅ‚a.WidziaÅ‚am, że to jakieÅ› maÅ‚e zawiniÄ…tko, opakowanew kawaÅ‚ek jej koszuli.Pomieszczenie wypeÅ‚niÅ‚ przyjem­ny zapach i zrozumiaÅ‚am, że Miriam daÅ‚a mu suszonÄ…mirrÄ™.Ta pachnÄ…ca roÅ›lina byÅ‚a używana podczas na­bożeÅ„stw i w ogóle podczas wszelkich uroczystoÅ›ci.By­Å‚a droga, ale nietrudno jÄ… dostać.W ogrodzie mojej ma­my czÄ™sto wÄ…chaÅ‚am jej biaÅ‚e kwiatki.165 Horatio nawet siÄ™ nie uÅ›miechnÄ…Å‚.Ale wsunÄ…Å‚ zawi­niÄ…tko do kieszeni.Mam nadziejÄ™, że zapach towarzyszyÅ‚ mu dÅ‚ugo.Ponownie zostaÅ‚am ubrana jak żoÅ‚nierz i posadzo­na na koniu.Stary mężczyzna za nic nie chciaÅ‚ zgolić brody i wÅ‚o­Å¼yć na siebie rzymskiego pÅ‚aszcza.Kobieta zaÅ› byÅ‚a zbytmaÅ‚a i drobna, by udawać żoÅ‚nierza.UstaliliÅ›my wiÄ™c,że bÄ™dziemy podróżować jako dwaj żoÅ‚nierze, którzywiozÄ… wiÄ™zniów do Aleksandrii.Nie bardzo siÄ™ w tymwszystkim orientowaÅ‚am, podejrzewaÅ‚am jednak, że tobardzo naciÄ…gana historia.Dlaczego jakiÅ› %7Å‚yd miaÅ‚bybyć odwożony do Aleksandrii? A zresztÄ… skoro tak, todlaczego nie zostaÅ‚ wysÅ‚any z normalnÄ… karawanÄ…?Nie, w razie czego trudno to bÄ™dzie wytÅ‚umaczyć.MiaÅ‚am jednak nadziejÄ™, że może uda nam siÄ™ uniknąćjakichkolwiek wyjaÅ›nieÅ„.Może oddziaÅ‚y, które ewentu­alnie spotkamy, odpowiedzÄ… nam tylko cesarskim po­zdrowieniem i nie bÄ™dÄ… o nic pytać.Gdyby Rzymianiebyli zbyt dociekliwi, to i dziecko zostanie odkryte.Narazie malec leżaÅ‚ przytulony do matki, pod jej pÅ‚aszczem,przywiÄ…zany do niej pasami z mojej podartej koszuli.RuszyliÅ›my w drogÄ™ po wieczornej modlitwie,deszcz ustaÅ‚.Krajobraz przed nami rozciÄ…gaÅ‚ siÄ™ ponu­ry, mokry, ale konie szÅ‚y dobrze, wypoczÄ™te w czasiedÅ‚ugiego postoju.Noc zapadÅ‚a ciemna, mimo że teraz nie byÅ‚o chmur.Nie mogÅ‚am pojąć, jakim sposobem Ennio odnajdujedrogÄ™.On jednak jechaÅ‚ pewnie tuż obok mnie i po­kazywaÅ‚ mi gwiazdy.- Patrz, tam Å›wieci Oko Orfeusza.ta gwiazda do­prowadzi nas do domu, Rebeko.166 OczywiÅ›cie widziaÅ‚am gwiazdÄ™, dla mnie jednak by­Å‚a jednÄ… z wielu.- %7Å‚eglowaÅ‚em po wielu morzach, Rebeko.I zawszegwiazdy doprowadzaÅ‚y mnie do domu.Nie bój siÄ™ciemnoÅ›ci, moja kochana.Ciemność jest po to, byÅ›mymogli widzieć Å›wiatÅ‚o.DÅ‚ugo siÄ™ zastanawiaÅ‚am nad jego sÅ‚owami.Ale wszystko, co wypowiadaÅ‚y jego usta, brzmiaÅ‚otak prawdziwie.KoÅ„ koÅ‚ysaÅ‚ siÄ™ pode mnÄ…, jechaliÅ›my spokojnie,w równomiernym tempie.Tym razem moje ciaÅ‚o szyb­ko przywykÅ‚o do ruchów wierzchowca.OdwróciÅ‚am siÄ™lekko, by zobaczyć, czy rozróżniÄ™ stÄ…d rysy Miriam, aleona byÅ‚a jedynie niewyraznÄ… postaciÄ… w mroku za nami.I dlatego czymÅ› absolutnie niezwykÅ‚ym byÅ‚ fakt, żewidziaÅ‚am jasnÄ… twarzyczkÄ™ dziecka w jej ramionach.ChÅ‚opczyk leżaÅ‚ z szeroko otwartymi oczyma i wpa­trywaÅ‚ siÄ™ w niebo.Znowu odczuÅ‚am caÅ‚kowity spokój.Nie baÅ‚am siÄ™.PrzepeÅ‚niaÅ‚a mnie miÅ‚ość do Ennio i wiedziaÅ‚am, żemam przed sobÄ… wiele czasu.W ciÄ…gu dnia spaliÅ›my w dobrze ukrytych miejscachi paliliÅ›my ogniska.W miarÄ™ jak zbliżaliÅ›my siÄ™ do wy­brzeża, krajobraz siÄ™ zmieniaÅ‚.Znowu czuÅ‚am zapachmorza.Natomiast góry, które zostawiliÅ›my za sobÄ…,i caÅ‚kiem jaÅ‚owe równiny przesÅ‚aniaÅ‚y teraz chmuryi mgÅ‚a.SÅ‚oÅ„ce wskazywaÅ‚o nam drogÄ™ na zachód, kie­dy zachodziÅ‚o, mogliÅ›my ruszać naprzód.Wciąż żywiliÅ›my siÄ™ zabranymi z Jerozolimy zapasa­mi, chociaż ubywaÅ‚o ich szybko.Mimo wszystko beztrudu oddawaÅ‚am Miriam wiÄ™kszÄ… część swoich porcji,167 bo przecież ona musiaÅ‚a wykarmić dziecko i potrzebo­waÅ‚a jedzenia.ChÅ‚opczyk też siÄ™ uÅ›miechaÅ‚, kiedy żuÅ‚amsÅ‚odki orzechowy placek i podawaÅ‚am mu prosto buzi.Miriam byÅ‚a zadowolona i uczyÅ‚a synka wymawiaćmoje imiÄ™.Nie mógÅ‚ sobie jednak poradzić ze wszystkimi twar­dymi zgÅ‚oskami.K byÅ‚o za trudne, nie mówiÄ…c już o r.I w koÅ„cu malec wynalazÅ‚ dla mnie caÅ‚kiem nowe imiÄ™.- Janna - powiedziaÅ‚ swoim dzieciÄ™cym gÅ‚osikiem.-Janna, Janna!BrzmiaÅ‚o to trochÄ™ jak  niania".ByÅ‚am wzruszona.- To znaczy  ta, która odpowiada" - wyjaÅ›niÅ‚ Ennio.ZalaÅ‚ mnie strumieÅ„ ciepÅ‚a.- WiÄ™c niech to bÄ™dzie moje nowe imiÄ™ - rzekÅ‚am.Ennio objÄ…Å‚ mnie, przytuliÅ‚ mojÄ… gÅ‚owÄ™ do swojejpiersi.- A zatem odpowiedz mi, Janna - poprosiÅ‚ Å‚agodnie.ZachowywaÅ‚am siÄ™ bardzo dziwnie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl