[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Walka z Marthą i kolejne bitwy stały się jedną z moich szkolnych przyjemności.Byłam coraz bardziej brawurowa i okrutna.Kpiłam z jej religii.Na zajęciach z literatury,kiedy kazano nam napisać opowiadanie, przygotowałam historię o dziewczynce, która zostajeodrzucona przez społeczność, ponieważ nie udało jej się przyswoić biblijnych nauk o dobrocii miłosierdziu.Dla każdego musiało być jasne, że chodzi o Marthę.Przeczytałamwypracowanie na głos, nie patrząc w jej stronę.Klasa uznała je za prawie najlepsze.Najbardziej podobała im się, muszę przyznać, praca Fatimy  niezborna opowiastka oulicznej przemocy, marnie pomyślana i jeszcze gorzej napisana.Największą siłą tychwypocin był występ Fatimy, która odtańczyła część historii.Jednak Martha miała swoje popleczniczki  bardziej lojalne niż moje.Kilka dni polekcji literatury wypadł wuef.Korzystałyśmy z wiosennej pogody, grając w softbol25, co wmoim przypadku stanowiło powód do ponurych rozważań.Marny stopień z wuefu zawszezagrażał zburzeniem równiutkiego rządka szóstek.%7łeby poprawić ocenę, często zgłaszałamsię do pomocy nauczycielce.Tego dnia zobowiązałam się poznosić sprzęt i kręciłam się poboisku, szukając zapomnianych piłek, kiedy podeszła do mnie Martha z dwiema swoimiprzyjaciółkami. Znów błyszczałaś dzisiaj na wuefie  zagadnęła. Przepuściłaś trzy czwarte piłek.Awywalasz się jak prawdziwa mistrzyni. Och, zdaje się, że jeśli będę musiała nauczyć się dobrze grać w softbol, to po prostuwyewoluuję.Tak to się według ciebie dzieje, prawda? Może dlatego masz taką paskudnącerę.bo nie musi ewoluować.Ale wierz mi, Martho, selekcja naturalna zadba o to, żebytwoje geny nigdy nie wróciły do puli.Odwróciłam się, żeby dalej szukać piłek, kiedy Martha  zakładam, że ona  kopnęłamnie z tyłu.Pierwszy raz w życiu ktoś tak mocno mi przyłożył.Jako dziecko kilka razydostałam klapsa, a pewnej okropnej nocy matka uderzyła mnie w twarz.Ale nigdy się z nikim25Gra zespołowa podobna do bejsbola, w której używa się jednak większej i bardziej miękkiej piłki (przyp.tłum.). nie biłam.Kopniak Marthy zwalił mnie z nóg.Zwinęłam się jak gąsienica, próbując sięosłonić, a wtedy już wszystkie trzy zaczęły mnie kopać i szarpać za włosy.Udało mi sięwstać, ale znowu mnie przewróciły.W tej krótkiej chwili zauważyłam jednak Tishę, Donnę iFatimę  stały na drugim końcu boiska i patrzyły, średnio zainteresowane.Nie, nie widziałamich twarzy ani min  z tej odległości mogłam je rozpoznać, zwłaszcza Fatimę, tylko poposturze, ale same pozycje, układ ciał świadczyły, jak mało obchodziło je to, na co patrzą.Dla nich to kolejna scena z przedstawienia, nieróżniąca się od wydarzeń w klasie.Tamwalczyłyśmy z Marthą na słowa.Tutaj  na pięści.No i fajnie.Trzy na jedną!, chciałam krzyknąć do dziewczyn.To nie w porządku! Tak czy inaczej,nikt nie przyszedł mi z pomocą, póki nauczycielka w końcu nie przybiegła na ratunek.Bójka była poważnym wykroczeniem, lecz Marthę i jej przyjaciółki ukarano tylkozatrzymaniem po lekcjach.Nikt nawet nie wspomniał o zawieszeniu czy wyrzuceniu ich zeszkoły.Ani o tym, że powinny mnie przeprosić. Sama jestem sobie winna , takie oskarżeniewisiało w powietrzu.Zasłużyłam na lanie.Bałam się wrócić do Western, więc do końca rokupracowałam w domu z nauczycielami, którzy po lekcjach przychodzili do mnie na dwiegodziny.Kiedy w czerwcu skończył się rok szkolny, matka oznajmiła, że jej pracodawca,Gordon School, chętnie przyzna mi stypendium.Nigdy już nie zobaczyłam Tishy, Donny aniFatimy.Co się z nami stało? Dlaczego przyjazń zmieniła się w obojętność? Dlaczego stały nadrugim końcu boiska i patrzyły, jak jestem bita? Wiem tylko, że nie byłam już jedną z nich,że ich zdaniem zostałam słusznie ukarana za upokorzenia, jakich nie szczędziłam Marcieprzez cały rok.Martha i ja byłyśmy jak zapaśnicy: chociaż przez większą część turniejuprowadziłam, nadszedł mój czas na porażkę.Ojciec, wykładowca przedmiotów klasycznych,powinien mi wyjaśnić, że bohaterem nie można być zawsze.Nikt nie ucieknie przed swoimprzeznaczeniem. Trup Agamemnona2629-31 marca26Cytat z wiersza W.B.Yeatsa Leda i łabędz (przyp.tłum.). Rozdział 31Cassandra siedziała w kuchni Callie, przed kubkiem stygnącej herbaty Liptona.Prostota wnętrza była dla niej czymś nowym: przywykła do domów, które  jak jejmieszkanie  zostały zaaranżowane niczym scena dla wyjątkowej osobowości jej właścicieli.Dom Callie przypominał sterylny model na wystawie budownictwa, przy czym nie wyglądałoto na przemyślany styl  raczej na brak stylu, całkowity brak wyborów.Niemal wszystko byłotu białe  ściany, kubki, przybory kuchenne.Kolorem wyróżniały się tylko beżowe linoleum ibiało-niebieska patera, którą Callie uparła się wypełnić ciastkami, choć Cassandra zarzekałasię, że nie jest głodna. Upiekłam je rano  powiedziała Callie. Są idealne, wszystkie takie równiutkie  zachwyciła się Cassandra, odłamująckawałek.Nie była to czcza uprzejmość: miękkie pierniczki zdobił biały lukrowy łuk, jakksiężyc podczas zaćmienia. Trudno je zrobić? Chyba niełatwo zanurzać je w lukrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl