[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wkoło siebieWidzisz, jak wiele rzeczy na ziemi i na niebiewww.zrodla.historyczne.prv.pl Dzieje się w równym czasie.Oto o własnej porzeKwitną krzewy.Okwitną, gdy równy czas je zmoże.Także z nakazu wieku człek starszy zęby traci,Z nakazu wieku zarost przydany do postaciMłodzieńca, gdy mu broda miękko wyrasta z twarzy.Wreszcie pioruny, deszcze, śnieg, mgły i wicher wrażyW niezbyt odmiennych porach co roku zwykły szaleć.Bo skoro raz się ziarna przyczyn złożyły staleI od początku świata jedna jest rzeczy kolej,Muszą wracać w porządku pór, lat swych, czy pokoleń.Czemu widzimy, że dni nam rosną z nocy utratą,To znów noce rosną, a dni maleją za to?Albo słońce to samo, pod i nad ziemią biegnąc,Na nierówne półkręgi rozdziela drogę jedną.Krążąc pośród eteru.Nie trudno jest zrozumieć,%7łe co po jednej stronie łukowi biegu ujmie,To dołoży po drugiej, różnice większe, mniejszeCzyniąc, aż przywędruje na takie nieba miejsce,Gdzie się z ciemnością nocy blask wyrównywa dniowy.Bo środkiem pędu swego słońce tnie na połowyI południe, i północ, różnice znosząc biegomPrzez położenie całe okręgu gwiazdzistego,Gdzie roczne słońca biegi równą mają cięciwę,Kiedy ziemie i niebo oblewa światłem krzywem,Jak to uczą ci ludzie, którzy nam niebo całeWyrysowali i gwiazdom nazwy nadali stałe.Może przez to, że w pewnych miejscach pod ziemią nasząGęstsze wiewy powietrza drżące mu ognie gaszą,Nie dając się wynurzyć i drogę wydrzeć mrokom;Przez to się noce długie w zimowej porze wloką,www.zrodla.historyczne.prv.pl Zanim słońce zabłyśnie przybyciem swem promiennem.Może znowu dlatego, że w porach roku zmiennychWolniej, to znowu szybciej schodzą się ognie one,Przez które słońce wstaje po stronie określonej.Przez to chyba prawdziwie ci mówią, jak się zdaje.Księżyc może od słońca promiennych ciosów jaśniećI co dzień bardziej ku nam światło obracać kraśneW miarę jak się oddala od słońca złotej twarzy,Aż się naprzeciw niego pełnem światłem rozjarzyI sam wschodząc, na słońca zachód z wysoka patrzy;Potem, jakby się chował, blask swój stopniowo bladszyKryje, im bliżej słońca zsuwa się z drugiej stronyKu ogniom, przez gwiazd kręgi srebrzyście roziskrzonym.Tak głoszą ci, co twierdzą, że księżyc jest podobnyPiłce, że biegnie dołem poniżej słońca ogni.Może znowu, że z własnem światłem się w niebie toczyI rozmaitym blaskiem uderza w nasze oczy.Może być jakieś ciało inne, które z księżycemPędząc, w drodze mu jasność przesłania rozmaicie,Samo niewidne, skoro światła nie niesie z sobą.Może jeszcze jak piłka toczy się tym sposobem.%7łe tylko z jednej strony oblany światłem jasnemRóżnie wiruje idąc, aż nam oblicze własneCałej części, co ogniem wzmożona, nie pokaże,Blaskiem sypiąc na oczy otwarte i na twarze;Potem lekko w tył skręca i ciemną swoją ścianąPatrząc, odsuwa oczom swej piłki część świetlaną.Tak uczy babilońskich mędrców wiedza z Chaldei,Przecząc innym, tez swoich broniącym po kolei www.zrodla.historyczne.prv.pl Jakby nie można było uwierzyć obu stronom,Bo przecież rację może mieć ten i ten astronom.Czemuż by nie mógł wstawać i co noc życie tracićKsiężyc ten sam, jednaki i z treści, i z postaci,Albo, gdy jeden zginie, czemuż by nie miał powstaćCo dzień inny, jednakie miejsce mający i postać?Trudno dowieść rozumem, trudno móc się nie mylić,Gdy się ciał tyle rodzi w tak odmierzonej chwili.Tdzie wiosna i Wenus, Wenery herold przed niemiKroczy skrzydlaty.Przedtem już Matka Kwietna na ziemiW lekkie ślady Zefira drogę ustraja zielenią,Całą ją zapachami i kolorami mieniąc.Potem idą upały i Ceres zakurzonaZ niemi razem, i wieją podmuchy Akwilona.Potem jesień.Z jesienią przychodzi Bakchus Ewan.Pózniej czas, rozszalały w wichurach i ulewach,Gdy Wolturn grzmi a Auster połyska piorunami.Wreszcie zima rozwiesza zimno i śnieg nad nami,Mróz, zębami szczękając, przybywa w nasze strony.Przez to nie jest mi dziwne, jeśli w czas oznaczonyRodzi się nowy księżyc i znów go czas niweczy Gdy w tak ścisłym porządku powstaje tyle rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl