[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skakał nagłęboką wodę, nie wiedząc, co go spotka w toni.Tylko o jednym marzył.Wsunął dłonie pod sweterHester.Poczuł gładkie, ciepłe ciało.Wodził po nim, aż dotarł do piersi.Zesztywniała, potem zadrżała.Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo chciała, jak potrzebowałatakiego właśnie dotyku.Zapomniała już, jakie to uczucie.Ogarniało ją słodkie szaleństwo.Słyszała, jak Mitch powtarzał jej imię, czuła na szyi jego usta.Szaleństwo.Rozumiała to.Już raz je przeżyła, a przynajmniej tak się jej zdawało.Teraz to uczuciebyło bardziej skomplikowane, trudniejsze do ogarnięcia, a jednak wielokroć silniejsze.72- Mitch, proszę.- Nie było łatwo odrzucić to, co oferował.Tak trudno się wyrwać, myślała, taktrudno znów wytyczyć granice.- Nie możemy lego robić. - Właśnie robimy.I dobrze nam idzie.- Nie mogę.- W przypływie energii i otrzezwienia wyrwała się z jego uścisku.- Przepraszam, niepowinnam była do tego dopuścić.Czuła że pieką ją policzki.Dotknęła zmierzwionych włosów.Pod Mitchem uginały się kolana.Kiedyś zastanowi się nad tym dziwnym zjawiskiem, jednak w tejchwili mógłsię skoncentrować tylko na Hester.- Naprawdę nie mamy się za co przepraszać -powiedział.- Mylisz się.Przynajmniej ja czuję się winna.-Znów się cofnęła na te nieszczęsne gazety i znów pośliznęła, lecz tym razem, machając rękami, samazłapała równowagę.- Doceniam to, co robisz dla Rada.- Na Boga, nie mieszaj go do tego.- Muszę.Nie oczekuję, że to zrozumiesz, ale nie mogę go do tego nie mieszać.- Bezskutecznie starałasię uspokoić.- Nie nadaję się do chłodnej zabawy w seks.Nie jestem tym zainteresowana.Muszęmyśleć o Radzie.Osobie zresztą też.- Przynajmniej uczciwie stawiasz sprawę.- Co się z nim działo? Zaczynała ogarniać go furia.Było tocałkiem sprzeczne z jego naturą.- Ale  uczciwie nie musi znaczyć mądrze.Myśmy dopiero zaczęli, Hester.73Tego najbardziej się obawiała.- I skończyli.Już nie panował nad swym gniewem.Ruszyłnaprzód i chwycił ją za podbródek.- Mylisz się, i dobrze o tym wiesz.- Nie chcę się z tobą kłócić.Po prostu uważam, że. - Rozległo się zbawcze pukanie.- To chłopcy.- Wiem.- Nie puścił jej jednak.- Nieważne, czym jesteś czy nie jesteś zainteresowana, na co maszczas i na co masz w życiu miejsce.Zawsze można to zmienić.%7łycie jest pełne zmian, Hester.Przekonasz się o tym, i to już wkrótce.Puścił ją i poszedł otworzyć.- Było świetnie! - Zaczerwieniony i radosny Radley wpadł do mieszkania przed Joshem i psem.- Taznawet przez chwilę biegł.- Zadziwiające.Mitch nachylił się i odpiął smycz.Dysząc z wyczerpania, Taz poczłapał na swoje ulubione miejsceprzy oknie i zwalił się na podłogę.- Pewnie zmarzliście.- Hester pocałowała Radleya w czoło.- Myślę, że macie ochotę na gorącączekoladę.- Jasne! - Radley odwrócił się do Mitcha.- Chcesz trochę? Mama robi naprawdę dobrą.Mitch miał ochotę zachować się złośliwie, ale się powstrzymał.Oboje powinni trochę ochłonąć,uznał.74- Dziękuję, ale może następnym razem.-%7łartobliwie naciągnął Radleyowi czapkę na oczy.- Mam parę spraw do załatwienia.- Dziękuję, że pozwoliłeś nam wyprowadzić Taza.Było naprawdę fajnie, prawda, Josh?- Aha.Dziękuję, panie Dempsey.- Do usług.Do zobaczenia w poniedziałek, Rad.- Dobra.Chłopcy wybiegli, śmiejąc się i przepychając.Mitch uniósł wzrok, lecz Hester już nie było w jegomieszkaniu.75ROZDZIAA 4Mitchell Dempsey II urodził się jako człowiek bogaty i uprzywilejowany, a także, zdaniem rodziców, nieuleczalnie chory na wybujałą wyobraznię.Pewnie dlatego tak szybko polubił Radleya.Chłopiecwprawdzie nie był ani bogaty, ani uprzywilejowany, za to wyobraznię miał jak się patrzy.Mitch zawsze lubił huczne spotkania towarzyskie, a także takie bardziej kameralne, ograniczone dodwojga uczestników.Brylował na przyjęciach, które z wielkim zapałem organizowała jego matka,był duszą towarzystwa na rautach i dobroczynnych balach, gdzie bywały najwyższe sfery, a także namniej wyszukanych imprezach.Wiele kobiet wspominało też cudowne, gorące i szalone randki i Mitchem.Potrafił również całenoce przegadać z przyjaciółmi lub z przygodnymi znajomymi.Nazywano go lekkoduchem, artystyczną duszą, uwodzicielem, ale nigdy odludkiem.Bo też nim niebył, z wyjątkiem godzin przeznaczonych na pracę.Wtedy zamieniał się w samotnika.Jasne, od czasudo czasu chętnie by sobie zrobił przerwę i pogawędził z kimś przy kawie, lecz nie cierpiał, gdypodczas roboty ktoś zaglądałmu przez ramię.Dlatego pracował w domu, by nikt go nie rozpraszał.Ale teraz pojawił się Radley.76Pierwszego dnia zawarli umowę.Gdy Radley odrobi lekcje, może się albo bawić z Tazem, albopomagać w obmyślaniu lub opracowywaniu nowej historii.Gdy Mitch ogłasza fajrant, wspólnieoglądają filmy lub bawią się coraz liczniejszą armią plastikowych figurek Rada.Dla Mitcha było to naturalne, dla Radleya fantastyczne.Po raz pierwszy w życiu miał na co dzieńtowarzystwo dorosłego mężczyzny, który z nim rozmawiałi uważnie słuchał.Miał przyjaciela, który nie tylko rozgrywał z nim bitwy i wojny, jak matka, leczrównież starał się zrozumieć jego militarną strategię.Przez pierwszy tydzień Mitch był bohaterem, twórcą Zarka i właścicielem Taza.Pózniej jednak stałsię również osobą, na której, po matce, chłopiec mógł najbardziej polegać.Radley bezgranicznie iślepo go uwielbiał.Mitch to dostrzegał, zastanawiał się nad tym i sam czerpał ogromną przyjemność z kontaktów zchłopcem.Gdy powiedział Hester, że nie myślał nigdy o dzieciach, nie skłamał.Zawsze żył według własnegozegara i nie chciałtego zmieniać.Gdyby wiedział, czym jest uczucie do małego chłopca, odnajdywanie w nim własnychprzemyśleń i pragnień, zapewne już wcześniej zmieniłby zdanie.Myślał często o ojcu Radleya [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl