[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale co to, kurwa, jest?- Serce Maszynowego Boga. - Słucham?- Dokładnie to.Niezniszczalny, wiecznie żywy twór pompujący smród życia w całyten cholerny świat.- Co masz na myśli? - Wciąż nie umiałem pojąć toku rozumowania mojego rozmówcy.- To Serce Maszynowego Boga - odparł.- Jądro rzeczywistości.Macierzysta komórkarakowa, jeśli wolisz w ten sposób.- Czyli?- Nie rozumiesz? Wszystko, co nas otacza, jest emanacją tej cholernej rzeczy.Tejbezrozumnej, ślepej, technomagicznej rzeczy, jedynej pozostałości po Maszynowym Bogu.Ta kula to zapętlona w wirze wiecznego samounicestwiania ostatnia część ciała Stwórcy.Togłówny mechanizm poruszający całą pieprzoną rzeczywistością.Pierwotne koło zamachowe,wprawiające w bezcelowy ruch wszystko, co nazywasz światem.Konstrukcja rzeczywistościjest wynikiem tego ślepego pędu; głupią i beznadziejnie zapętloną koleiną toczącej się bezcelu kuli.Zwiat pędzi na stracenie, Byhtra.Należy go powstrzymać.- O czym ty mówisz?- Spójrz na dłoń, którą dotknąłeś Serca.Zrobiłem, co radził.Na wewnętrznej stronie dłoni widniał wypalony znak; coś, jakbywielokrotnie poskładana linia, połączona w miejscach załamań maleńkimi kółkami.- Co to jest?- Twoje nowe imię - powiedział.- Teraz nazywasz się Jod.Właśnie zerwałeś się zesmyczy.Jesteś od tej chwili trybikiem, który wypadł z mechanizmu.Jesteś wolny i w zamianproszę cię o pomoc.Nawiedziła mnie myśl, że dałem się wciągnąć w rozmowę ze skończonym wariatem,który odkrył w swej piwnicy rzecz, która kompletnie pomieszała mu rozum.Lecz coś mimówiło, że to raczej ja oszalałem.- Czego chcesz? - zapytałem.- Chcę, żebyś się do nas przyłączył.Potrzebujemy cię.- Kto:  my"?- Bojownicy nowego ładu.Ja i moje dzieci.- Twoje dzieci?- Nefilimowie.Najrajowie, jak wolisz.Milczałem dłuższą chwilę, próbując jakoś towszystko poskładać.- Heh i Waw są już z nami - dodał.- Zostałeś jeszcze tylko ty.- Heh i Waw? Kim oni są? - Waw już poznałeś; Vakkerby pozna ją jako Ruah Hakodesh, Zwięte Tchnienie.Niebawem poznasz Heh, Dzikiego Mesjasza.- To ten nowy prorok? Ten od tej nowej bogini?- Każdy prorok w Vakkerby dostąpił jakiegoś objawienia.Są to wyjątkowo wrażliwiludzie, którzy zdołali we śnie lub na jawie odebrać jakiś chaotyczny sygnał bijący z SercaMaszynowego Boga.Nie potrafią oni sobie jednak z takim przebłyskiem poradzić, bo zawszestanowi on jedynie fragment większej, nieznanej im całości.Zdołali jednak poskromić owewizje na tyle, by złożyć z nich coś, co zdaje im się całościowym wglądem w naturęwszechrzeczy.W rzeczywistości zaś zdołali jedynie zaczerpnąć nieco energii zpozaprzestrzeni; energii, która wypełniła im mózgi tak, jak powietrze wypełnia płuca.I zarazwypuścili ją, wykrztusili, pozostawiając w sobie jedynie resztki zwietrzałego aromatu.-Trębacz podszedł do mnie na odległość jednego kroku i spojrzał mi głęboko w oczy.- Wprzypadku Dzikiego Mesjasza jest to jednak o wiele głębsza zależność.Tak jak ty, dotknął onSerca Maszynowego Boga.I tak jak tobie, jemu również Serce pozostawiło znak wyzwolenia.- Znak wyzwolenia? Heh.- Tak, Heh.Jego nowe imię.Cała wasza trójka została już wyzwolona.Terazwystarczy, żebyście poprowadzili moje sfory, a rzeczywistość zmieni swe oblicze,przeobrażając Vakkerby w zupełnie nowe miasto, Gan Eden, Ogród Rozkoszy.- Kusząca propozycja, Trębaczu, ale nie mam na to czasu.Ktoś na mnie czeka, tam nagórze.I muszę tego kogoś wyciągnąć z miejsca, w którym, o ile mówiłeś prawdę, niebawemmoże zrobić się zbyt gorąco.Trębacz skrzywił się, ni to w uśmiechu, ni to w litościwym grymasie.- Chcesz zabrać kogoś z domu Ariusa Mahabe? Kogoś, kogo w swojej naiwnościwyniosłeś na piedestał fałszywie rozumianej miłości?- O czym teraz mówisz, Trębaczu? Bo, niech mnie utopią w Mrocznicy, pomałuzaczynasz mnie wnerwiać.- Mam rację, prawda? - Cofnął się kilka kroków.- Przykro mi to mówić, Byhtra, aletwoja Naryani, którą Arius Mahabe przedstawił tobie i własnej służbie jako swoją żonę, jesttak naprawdę owym nosicielem, wyhodowanym w celu zaklęcia weń onyksu, o którym ciopowiadałem.- Zamilkł na chwilę.- To pseudoczłowiek.Szpieg Zakonu.Ona cały czas sobiez tobą pogrywała, Byhtra.Rozumiesz? Chciała zdobyć twoje zaufanie, żebyś nie stanowiłzagrożenia w chwili aresztowania Ariusa.Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jakpotrafisz być niebezpieczny.Zamilkł na dłużej, a ja się nie odzywałem.Patrzyłem mu prosto w oczy i, niech mnie utopią w Mrocznicy, nie wyglądało na to, żeby kłamał.- Nie sądzę - odparłem mimo wszystko.- Jeśli ona rzeczywiście jest tym, czym.kimmówisz, to chciała ode mnie.Poprosiła mnie o pomoc w ucieczce.Wiesz, Trębaczu, sąrzeczy, których nie dowiesz się z tej kuli, z tego Serca, czy co to, kurwa, jest.Może Naryaniszpieguje dla Zakonu, a może nie.Ale wystarczy dać jej wybór.Myślę, że dokonałabysłusznego.- Nie dokonałaby żadnego wyboru - oznajmił Trębacz.- Nikt nie dokonujeprawdziwych wyborów.Nikt poza nami, Byhtra.Ludzkimi czynami rządzi mechanizm, boskadeterminacja.Wolność jest zaledwie iluzją, którą ludzie karmią się na co dzień, aby niezwariować.Tworzą sobie w ten sposób bufor chroniący ich przed szaleństwem.Mówią sobiena przykład:  Dziś wieczorem zagram w karty, odprężę się".A tak naprawdę w ruchuobrotowym, w jaki zaklęte są ich dusze, nie następuje żadna znacząca zmiana.Wszystko jestz góry ustalone, dopasowane, przykręcone.Nawet śmierć, zwłaszcza śmierć, jest niezmiennączęścią tego układu.- Przerwał, by wziąć głęboki wdech.- Nic nie wskórasz, Byhtra.TwojaNaryani postąpi tak, jak ma postąpić.Bo mechanizm świata trzeszczy, jest u kresuwytrzymałości.Niebawem zmęczony materiał sprężyn rzeczywistości pęknie i rozsypie się nadrobne cząsteczki.Tylko od nas zależy, czy wszystko rozpieprzy się w akcie chaotycznejeksplozji, czy też zdoła zachować jako taką formę.Formę, na której będziemy zdolnizbudować normalny świat.Gdy skończył, odwróciłem się do niego plecami, ruszając w drogę powrotną.- Nie wiem, Trębaczu, o czym ty tak w ogóle bredzisz, i czy przypadkiem nie dałemsię wmanewrować w jakieś nowe gówno.W każdym razie idę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl