[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No tak, kapitan pokiwał w duchu głową.Szef lubi być precyzyjny i tegosamego wymaga od podwładnych.To może irytujące, że trzeba mówić wszystko, ale z drugiej strony w tymszaleństwie jest metoda- Unika się niedomówień i nieporozumień.Uważam,że ma za zadanie obserwowaćWrońskiego- zamyśliłsię.- -- Wie pan - powiedział po chwili cichym głosem - szkoda mi trochękomisarza.Wpadł wsam środek afery,o której pewnie nie ma pojęcia.109. Działa na ślepo, ale trafnie.Lepiej dlaniego, żeby był głupszy.Wtedynie zastanawiałby się nad tymi wszystkimi dziwnymi rzeczami,jakie dzieją się wokół jego dochodzenia.Gdyby szef kazał pracować nad sprawątylko jednego trupa, to robiłbytylko to, nie patrząc na boki.Oczywiściezakładam, że faktycznie nie jest powiązany z naszymiprzeciwnikami.- Nie bądz taki litościwy.W naszej pracyto może być sporaprzeszkoda.Dobrze, masz zgodę nalikwidację policjanta jeżeli zacznie zagrażaćbezpieczeństwunaszej misji.A na razie obserwuj.Chłopcy jaksobie radzą?- Janusz z Wieśkiem nie spuszczają go z oka.Oczywiście prowokacyjnie, żeby czuł oddech na karku.Liczymy, że jeśli jest powiązanyz zagranicznym wywiadem, sam sięsypnie, popełni błąd albo rozdrażnimy jego mocodawców.Na raziewygląda to na jałową robotę.Wroński jest raczejczysty.A Darek z kolei sprawdza go operacyjnie,dyskretnie, bez zostawianiaśladów.- Tak trzymać.Co dwa dni składasz meldunek pułkownikowi,jak dotychczas.Jerzy nie wiedział, czy Michał jest taki twardy, czy mu po prostuniezależy.Nie zareagował w żadensposób na rewelacje.- Wyglądasz, jakby cię to niezaskoczyło.Wroński uśmiechnąłsię smutno.- Bo nie zaskoczyło.W żadensposób.Domyślałem się, jak stojąsprawy.Ty mi tylko dopowiedziałeś kilka szczegółów.- Maszdo mnie żal?-O co?%7łe mnieszpiegujesz czy o te informacje rodzinne?- Jedno i drugie.Michał miał na końcu języka ostrą odpowiedz, otworzył nawetusta,ale zmienił zdanie.- Nie,Jurek.Mam to wszystko w dupie.Przy takich okazjach najpierw jest zaskoczenie, potem wściekłość, ażwreszcie robi się wszystko jedno.Wiesz, jak to jest?110- Orientujęsię.Miałem w życiu kilkarazy pod górę.- Dobra.To w takim razie powodzenia.Idę do domu.Jerzy namyślał się chwilę. Wreszcie podjął decyzję.- A może przyjdziesz dzisiaj do mnie?Nachlamy się jak zadawnych dobrych czasów.- Nie gniewajsię,ale nie.Przyszedłbyś wiedząc, że kumpel piszena ciebie donosy?Nieważne, szkodliwe czy nie, ale pisze.Obaj byśmy się zle czuli.Wziąłz blatu teczkęz aktami, wrzucił ją do szuflady.- Chciałem to przejrzeć w domu, ale damsobie jednak spokój.Czasem trzebaodpocząć.- Uważaj na siebie.Wroński odwrócił się w drzwiach.- Co mam przez to rozumieć?-Niewiem.Naprawdę.Ale czuję, żepowinieneś być ostrożny.Michał tylko podniósł rękę na pożegnanie.Jerzykilka minut siedziałbezruchu, przerzucał bezmyślnie między palcamiduży spinaczdopapieru.Nie wiedząc kiedy, rozgiął drut, zaczął go rozprostowywać.Wreszcie podjął decyzję.Poderwałsię, usiadł do komputeraWrońskiego.Przeczytał raport, przeleciał wzrokiem jeszcze raz rzędyliter,poprawiłkilkabłędów, zamknął dokument, a potem zdecydowanym ruchemprzeniósł plik do kosza.- Niech waswszyscy diabli - warknął. - Niech was wszystkich szlag trafi, psy cholerne.Opróżniłkosz.Filip będzie wściekły.Bardzo dobrze!Najlepiej, żeeby mu ze złości żyłka pękła.Może byłoby trochę spokoju.Padł wyczerpany na ławeczkę.Trzydzieści powtórzeń przy dużym obciążeniu może wykończyć.Czuł pulsowanie w piersiach, mięśnie drżały.W zasadzie powinien pójść dodomu, ale w duszy narastał trudny doprzełamania opór.Bał się, że jeśli Magda znów zacznie codzienne już wymówki, wykrzyczyjej wtwarz swoje żale iwszystko111. się skończy.Cóż, pewnie kiedyś trzeba będzie to wreszcie zrobić, alejeszcze nie teraz.Jeszcze odwlec tę chwilę.Miał nadzieję, że wycisk na siłowni uspokoi chociaż trochęskołatanenerwy.Nic podobnego.Zamiast zapomnieć, rozmyślał o ostatnich wydarzeniach.Co się stało w pięćdziesiątym siódmym roku, żedochodzeniazostałyprzejęte najpierw przez lokalną komórkę U B a potem centralękontrwywiadu i zostały utajnione?Podobieństwamiędzy tamtymi wydarzeniami, a obecną sytuacją były ażnazbytwidoczne.Oczywiście różnicew podejściu do samej pracy musiały być,Wczasachgłębokiej komuny milicjanci mieli jeszcze mniej swobodyniżdzisiaj.Pewnie niedo pomyślenia było jakiekolwiek prywatneśledztwo, działaniena własną rękę musiało się skończyć surowymikonsekwencjami.No i gromadzenie materiałów było trudniejsze,a przede wszystkim ichsprawdzaniebez ingerencji wszechwiedzącejbezpieki.Onmoże sobie pozwolić na korzystanie z bazy danych nawłasną rękę,sprawdzić czy denaci zostali umieszczeni w katalogachosóbposzukiwanych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl