[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- ChwaÅ‚a Bogu za takÄ… starość - zauważyÅ‚ Jan a z tej racji jestona takÄ…, że matka zawsze wesoÅ‚Ä… byÅ‚a i żadnych aprensji do ser-ca nie dopuszczaÅ‚a.Ale nie każdy z takim charakterem urodzić siÄ™może.Drzwiczki od przeciwka, w kÄ…cie kuchni umieszczone a tak wÄ…-skie, że prawie ich widać nie byÅ‚o, otworzyÅ‚y siÄ™ po cichu i ozwaÅ‚ siÄ™zza nich gÅ‚os Anzelma:- Czy mi siÄ™ tylko tak wydaÅ‚o, czy doprawdy gÅ‚os panny JustynyusÅ‚yszaÅ‚em?Justyna żywo ku drzwiczkom podbiegÅ‚a.- Przez próg nie witam! przez próg nie witam! bo niezgoda jakamogÅ‚aby z tego pomiÄ™dzy nami wyniknąć.a ja sobie niezgodyz paniÄ… nie życzÄ™.nie życzÄ™! - z rzadkÄ… u niego żywoÅ›ciÄ… i żarto-bliwoÅ›ciÄ… zawoÅ‚aÅ‚ gospodarz domu i w kapocie, zza której grubegokoÅ‚nierza widać byÅ‚o koszulÄ™ u szyi tasiemkÄ… zwiÄ…zanÄ…, wysoki próg325 Eliza OrzeszkowaprzestÄ…piÅ‚.Justyna w obie dÅ‚onie rÄ™kÄ™ jego wzięła i chwilÄ™ milczÄ…cna niego patrzaÅ‚a.WiÄ™c byÅ‚ to ten sam czÅ‚owiek, któremu na piasz-czystym pagórku Marta niegdyÅ› Å›wiÄ™cony medalik u szyi zawiesiÅ‚ai który potem, z twarzÄ… uczernionÄ…, z potokami wody Å›ciekajÄ…cymiz wÅ‚osów i odzieży.Pierwszy raz zobaczyÅ‚a go bez czapki.CzoÅ‚omiaÅ‚ biaÅ‚Ä… i cienkÄ… skórÄ… powleczone, wysokie, z mnóstwem zmarsz-czek, które snopem leżaÅ‚y pomiÄ™dzy brwiami i stamtÄ…d cienkiminićmi rozchodziÅ‚y siÄ™ po caÅ‚ym czole aż do przerzedzonych, siwie-jÄ…cych wÅ‚osów.Antolka podbiegÅ‚a i w rÄ™kÄ™ go pocaÅ‚owaÅ‚a.- Jeszcze dziÅ› pierwszy raz stryjka widzÄ™! DopilnowaÅ‚ tej minu-ty, kiedy po wodÄ™ poszÅ‚am, i wtedy do kuchni przyszedÅ‚, aby sobiekawaÅ‚ek chleba ukroić.PrzychodzÄ™ do domu, chleb na stole, a drzwiod przeciwka znów zaszczepione.Wszystko zaÅ› dlatego, żeby niewidzieć siÄ™ z nikim.- Taka już mnie czasem oblega zgryzliwość, że i najmilszy stajesiÄ™ niemiÅ‚ym - odpowiedziaÅ‚ Anzelm i mocniej niż zwykle Å›ciskajÄ…crÄ™kÄ™ Justyny, uważnie, prawie badawczo na niÄ… patrzaÅ‚.- %7łęła podobno wczoraj na naszym pólku? DziÅ› na MogiÅ‚Ä™z Jankiem jezdziÅ‚a? a? - uważnego tego wzroku z niej nie spuszcza-jÄ…c przemówiÅ‚.- Nowiny, prawdziwe no.no.no.winy! - jÄ…ka-jÄ…c siÄ™ dodaÅ‚ jeszcze, i uÅ›miech przyjazny, prawie radosny otworzyÅ‚mu usta i rozszedÅ‚ siÄ™ po caÅ‚ej twarzy, aż na wysokie czoÅ‚o, któregozmarszczki wyciÄ…gnęły siÄ™ jak ukoÅ›ne promienie.- ProszÄ™, do Å›wie-tlicy proszÄ™! Kto widziaÅ‚ goÅ›cia w kuchni przyjmować? Chata naszaniska, ale nie ciasna, nie ciasna!JednÄ… rÄ™kÄ… poÅ‚y kapoty u piersi przytrzymujÄ…c, drugÄ… na drzwiukazywaÅ‚ i parÄ™ razy jeszcze powtórzyÅ‚:- ProszÄ™! proszÄ™ do Å›wietlicy!W kuchni znajdowaÅ‚o siÄ™ troje drzwi, z których jedne, zwykÅ‚ychrozmiarów, otwieraÅ‚y siÄ™ do sieni, a dwoje innych, wÄ…ziutkich i ni-skich prowadziÅ‚o do przeciwka i do bokówki.Justyna zawahaÅ‚a siÄ™,326 Nad Niemnem - tom IIniepewna, w którÄ… stronÄ™ iść jej wypada; stary to spostrzegÅ‚, ramiÄ™jej podaÅ‚ i przez sieÅ„ do Å›wietlicy prowadziÅ‚.NiegdyÅ›, niegdyÅ› wi-dywaÅ‚ w korczyÅ„skim dworze w ten sposób prowadzÄ…ce siÄ™ paryi sam od obiadów, od wieczerzy wstajÄ…c podawaÅ‚ ramiÄ™ wysokiej,czarnookiej, wesoÅ‚ej pannie.Zwietlica byÅ‚a izbÄ… niskÄ…, lecz bardzo obszernÄ…, bo wiÄ™cej niż po-Å‚owÄ™ caÅ‚ego domku zajmujÄ…cÄ…, z trzema sporymi oknami, z którychdwa byÅ‚y otwarte, ze Å›cianami gÅ‚adko otynkowanymi, z podÅ‚ogÄ… uÅ‚o-żonÄ… z prostych, sosnowych, lecz gÅ‚adko wyheblowanych i czystychaż do biaÅ‚oÅ›ci desek.U niskiego sufitu grube, wapnem pobielonebelki krzyżujÄ…c siÄ™ z cienkimi deskami tworzyÅ‚y szeregi ciemnychpróżni; caÅ‚Ä… prawie dÅ‚ugość jednej ze Å›cian zajmowaÅ‚ piec, do sufituwysoki, z biaÅ‚ych kafel zbudowany, a u doÅ‚u majÄ…cy rzÄ…d maÅ‚ychsklepieÅ„, z których w zimowe wieczory rozlegać siÄ™ musiaÅ‚y na caÅ‚Ä…izbÄ™ ćwierkania Å›wierszczy.W kÄ…cie samotna, rozÅ‚ożysta, ogromna,sto lat może majÄ…ca staÅ‚a kanapa z olchowego drzewa, na czerwonopomalowana i kraciastÄ…, domowego wyrobu tkaninÄ… obita; naprze-ciw znajdowaÅ‚o siÄ™ łóżko z sosnowych, biaÅ‚ych desek zbite, i dostat-niÄ… poÅ›cielÄ… wysoko usÅ‚ane, a miÄ™dzy oknami komodÄ™ olchowÄ… i naczerwono pomalowanÄ… zdobiÅ‚a szkatuÅ‚ka z czeczotkowego drzewaz ukoÅ›nie stojÄ…cym lusterkiem, maÅ‚y, czarny krucyfiks wiankiemz żółtego rozchodniku okrÄ™cony i maÅ‚a lampa z grzybiastym szkla-nym kloszem.ZresztÄ…, pod Å›cianami staÅ‚y wysokie, zielone albow kwiaty malowane skrzynie o bombiastych, żelazem okutychwierzchach; zydle z biaÅ‚ych desek, przed nimi olchowe, czerwonestoÅ‚y, a u stołów kilka krzeseÅ‚ domowej widać roboty, niedawnosporzÄ…dzonych, bo nie pomalowanych, z drewnianymi siedzeniamii tylnymi porÄ™czami, z giÄ™tkiej może grabiny czy klonu w wyso-kie Å‚uki powyginanymi.Przez drzwi za olbrzymim piecem otwar-te ukazywaÅ‚a siÄ™ bokówka, maÅ‚a, podÅ‚ugowata izdebka, z jednymznowu, wysoko usÅ‚anym łóżkiem.Antolka sypiać tam musiaÅ‚a, bowÅ›ród mnóstwa Å›wiÄ™tych obrazków, które nad łóżkiem Å›cianÄ™ okry-327 Eliza OrzeszkowawaÅ‚y, najwiÄ™kszymi rozmiarami i najjaskrawszymi barwami jaÅ›niaÅ‚obraz jej patrona, w wianki na Boże CiaÅ‚o poÅ›wiÄ™cone, w palmywielkanocne, w pÄ™ki suchych nieÅ›miertelników i Å›wieżych nagietekubrany.Przez otwarte okna zapachy kwiatów i ziół wnikajÄ…c z ogro-du napeÅ‚niaÅ‚y po brzegi caÅ‚Ä… Å›wietlicÄ™, a wtÅ‚aczajÄ…ce siÄ™ przez niegaÅ‚Ä™zie starej gruszy ocieniaÅ‚y jÄ… zielonÄ…, ruchomÄ… firankÄ….Anzelm do jednego ze stołów JustynÄ™ przyprowadziÅ‚.- Na krzeÅ›le sieść proszÄ™.wygodniej bÄ™dzie niż na Å‚awie.pro-szÄ™ na krzeÅ›le usieść.I z żywoÅ›ciÄ… ruchów, której by nikt po nim spodziewać siÄ™ niemógÅ‚, zgrabnie, dwornie, krzesÅ‚o dla niej niósÅ‚ ku stoÅ‚owi.Elżusia,która za caÅ‚ym towarzystwem wysoki próg Å›wietlicy jak pulchnakluska przeskoczyÅ‚a, Å›miechem teraz na gospodarza domu patrzÄ…cparsknęła.- Już chyba skoÅ„czenie Å›wiata nastÄ…pi, kiedy pan Anzelm tak siÄ™rozruszaÅ‚! - zawoÅ‚aÅ‚a.- Takim alegantem ukazuje siÄ™, jakby nigdytetrykiem nie byÅ‚!- Ot, i z gÅ‚upia odezwaÅ‚a siÄ™! - żartobliwie odparÅ‚ Anzelm - bo gdy-by mÄ…dra byÅ‚a, toby wiedziaÅ‚a, że kto niedzwiedzia przemoże, za nosgo wodzić może.Widać, że mnie panna Justyna tak przemogÅ‚a.Potem sam nä zydlu siadajÄ…c do Antolki zawoÅ‚aÅ‚, aby goÅ›cia wie-czerzÄ… poczÄ™stowaÅ‚a.- Sam też - dodaÅ‚ - od wczorajszego wieczora tylko kawaÅ‚ek chle-ba przeÅ‚knÄ…Å‚em, a i Jankowi po tej kÄ…pieli, którÄ… na Niemnie dziÅ›wziÄ…Å‚, gÅ‚odno być musi.Wczoraj jeszcze dowiedziaÅ‚ siÄ™ od synowca, że na MogiÅ‚Ä™ z Ju-stynÄ… on popÅ‚ynie, a teraz dwojga mÅ‚odych zapytywaÅ‚, jak w cza-sie burzy wydobyli siÄ™ z kÅ‚opotu, czy bardzo zmokli, ile czasuw borze spÄ™dzili.OpowiedziaÅ‚, że kilka razy spotkaÅ‚ siÄ™ na Mogilez paniÄ… AndrzejowÄ…, która to miejsce odwiedza czasem, ale bardzorzadko i niby przypadkiem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl