[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZbliżaÅ‚a siÄ™ szybka łódz policyjna.Najwyrazniej byÅ‚a gdzieÅ› w pobliżu. Ja chciaÅ‚em tylko grać w piÅ‚kÄ™ powiedziaÅ‚ Marcus. Wiem. Tylko tego chciaÅ‚em.NaprawdÄ™ dobrze graÅ‚em. WierzÄ™ ci. To prawda.MógÅ‚bym do czegoÅ› dojść.MiaÅ‚em talent.Winter nie wiedziaÅ‚, co powiedzieć, choć bardzo chciaÅ‚. Potem już nigdy nie graÅ‚em ciÄ…gnÄ…Å‚ Marcus.Winter siÄ™ nie odezwaÅ‚.Wszystko, co mógÅ‚by powiedzieć, byÅ‚oby nie na miejscu. CiÄ…gle wracaÅ‚em na Marconiplan.Nie mogÅ‚em przestać, chociaż wcale nie chciaÅ‚em.MuszÄ™ z tym skoÅ„czyć. Rozumiem ciÄ™, naprawdÄ™ powiedziaÅ‚ Winter. Ale potem Marconiplan zniknęło.Zbudowali tam to cholerne lodowisko.MyÅ›laÅ‚em, że to mi pomoże zapomnieć,ale staÅ‚o siÄ™ wprost przeciwnie.Pomoże mi zapomnieć, pomyÅ›laÅ‚ Winter. I w koÅ„cu już tylko jedna rzecz mogÅ‚a sprawić, żebym przestaÅ‚ do tego wracać. Ale też nie pomogÅ‚a dopowiedziaÅ‚ Winter. Nie& nie pomogÅ‚a odparÅ‚ Marcus.32Winter zobaczyÅ‚ łódz.WyrosÅ‚a z morza jak chmura na pustym niebie.BÅ‚Ä™kitno-biaÅ‚a jak niebo i morze, jak IFK.Marcus też zobaczyÅ‚. Nie! To łódz, o której ci mówiÅ‚em powiedziaÅ‚ Winter. Nie!Marcus zamachaÅ‚ rÄ™kami.Już nie utrzymywaÅ‚ siÄ™ na wodzie, zaczÄ…Å‚ tonąć.Jego gÅ‚owa zanurzyÅ‚a siÄ™ pod wodÄ™.WypÅ‚ynęła i znów siÄ™ zanurzyÅ‚a.Winter zÅ‚apaÅ‚ go za lewÄ… rÄ™kÄ™ i spróbowaÅ‚ pociÄ…gnąć.PÅ‚ynÄ…Å‚ do tyÅ‚u.Jeszcze raz.ChwyciÅ‚ lepiej.PoczuÅ‚, że chÅ‚opak go zÅ‚apaÅ‚.TrzymaÅ‚ go mocno i pÅ‚ynÄ…Å‚ do tyÅ‚u.ByÅ‚ spokojny, czuÅ‚ siÄ™ bezpieczny.WiedziaÅ‚, co robi, wiedziaÅ‚, że już nigdy nie zostanie Å›ciÄ…gniÄ™ty na dno.To siÄ™ staÅ‚o raz i wystarczy na caÅ‚e życie.Marcus znieruchomiaÅ‚.DaÅ‚ siÄ™ pociÄ…gnąć do łódki, jakby ćwiczyli ratowanie topielca.Aódz siÄ™ zatrzymaÅ‚a.Sekunda i zostali wyciÄ…gniÄ™ci z wody.Winterowi nie byÅ‚o zimno.Marcus szczÄ™kaÅ‚ zÄ™bami.Winter poprosiÅ‚ o koce.ObjÄ…Å‚ Marcusa i trzymaÅ‚ go przez caÅ‚Ä… drogÄ™ do przystani, do miasta.42HALDERS PRZEDSTAWIA TAKTYK: strzelić wiÄ™cej bramek niż przeciwnicy, a puÅ›cić mniej, utrzymać siÄ™ przypiÅ‚ce i caÅ‚y czas atakować.Ringmar staÅ‚ na bramce.Halders wziÄ…Å‚ na obronÄ™ AnetÄ™ i Öberga.Na Å›rodku pola postawiÅ‚ Wintera i GerdÄ™,i nowÄ… gwiazdÄ™: Mickego Hedlunda, który przyszedÅ‚ do wydziaÅ‚u miesiÄ…c wczeÅ›niej.Rezerwy nie mieli.To byÅ‚apoważna wada.DrużynÄ™ przeciwnÄ… tworzyli medycy.Brali udziaÅ‚ w rozgrywkach po raz pierwszy.Halders stwierdziÅ‚, że bÄ™dÄ… dlaGrova BK Å‚atwym kÄ…skiem: Spójrzcie na nich, bojÄ… siÄ™, już przegrali.UznaÅ‚, że Grova BK to lepsza nazwa niż GrovaFF.Brzmi jak historyczna Gårda BK. Fredriku, tylko spokojnie i grzecznie powiedziaÅ‚a Aneta. Co to niby ma znaczyć? spytaÅ‚. To, co powiedziaÅ‚am.Winter rozciÄ…gaÅ‚ mięśnie.OpieraÅ‚ siÄ™ o drzewo w Gamla allén.Deszcz padaÅ‚ na Heden, prawdopodobnie na caÅ‚emiasto.ZaczÄ…Å‚ już poprzedniego dnia póznym wieczorem.Kiedy opuszczaÅ‚ komendÄ™, sÅ‚oÅ„ce Å›wieciÅ‚o jeszcze mocno.Marcus Glad spaÅ‚.PomyÅ›laÅ‚, że wolaÅ‚by nie mieć jego snów.ChÅ‚opak niewiele mówiÅ‚.To bÄ™dzie bardzo dÅ‚ugaopowieść, a w dodatku bez zakoÅ„czenia.W nocy, żeby uciszyć chaos, który miaÅ‚ w gÅ‚owie, wypiÅ‚ kilka szklaneczek glenfarclas.W koÅ„cu byÅ‚ gotów.Porarozegrać ten cholerny mecz. Eriku?OdwróciÅ‚ siÄ™. Jazda powiedziaÅ‚ Halders, machajÄ…c rÄ™kÄ… w stronÄ™ boiska i mokrej sztucznej murawy.SzedÅ‚ na rzucanie monetÄ….Na Å›rodku boiska już stali sÄ™dzia i kapitan przeciwnej drużyny, pewnie jakiÅ›nieustraszony ortopeda.SÄ™dziÄ… byÅ‚ stary znajomy. Halders, tym razem proszÄ™ grzecznie. Nie bÄ™dÄ™ odpowiadaÅ‚ na prowokacje rzuciÅ‚ Halders. Jestem sÄ™dziÄ… i mam na ciebie oko. Gramy czy jak? A o co chodzi? spytaÅ‚ ortopeda. Gówno ciÄ™ to obchodzi odparÅ‚ Halders. WÅ‚aÅ›ciwie to Fredrik zostaÅ‚ dożywotnio wyÅ‚Ä…czony z rozgrywek w Korpen wyjaÅ›niÅ‚ sÄ™dzia. Nie dziwiÄ™ siÄ™ powiedziaÅ‚ ortopeda z uÅ›miechem. Do zobaczenia na boisku.Spróbuj pochodzić bez rzepki kolanowej powiedziaÅ‚ Halders. LubiÄ™ takie gadanie odparÅ‚ ortopeda.Winter dostaÅ‚ piÅ‚kÄ™.OdbiÅ‚a siÄ™ od uda przeciwnika stojÄ…cego na Å›rodku boiska.DryblujÄ…c, minÄ…Å‚ tÅ‚ustego doktorkai podaÅ‚ na wysokoÅ›ci kolan w stronÄ™ bramki.Hedlund przejÄ…Å‚ piÅ‚kÄ™ i kopnÄ…Å‚ wyżej.WyglÄ…daÅ‚o to wrÄ™cz Å›miesznieÅ‚atwo, jak wszystko, co trudne.PiÅ‚ka wpadÅ‚a do bramki.Winter podniósÅ‚ rÄ™ce w zwyciÄ™skim geÅ›cie.UsÅ‚yszaÅ‚, jakHalders wrzeszczy: Veni, vidi, vici! A potem wycie publicznoÅ›ci.Sukces przyprawiÅ‚ go o zawrót gÅ‚owy.Dlaczego niemogÅ‚oby tak być zawsze? Halders już do niego dopadÅ‚ i podniósÅ‚ do góry, do nieba, tam gdzie jego miejsce.Po pierwszej poÅ‚owie byÅ‚o jeden do jednego.Drużyna Grova BK potrzebowaÅ‚a odpoczynku jak maÅ‚o czego.ÖbergzwymiotowaÅ‚ pod tym samym drzewem, pod którym wczeÅ›niej rozciÄ…gaÅ‚ siÄ™ Winter.To drzewo musiaÅ‚o znieśćniejedno. Tylko nie pijcie za dużo wody mówiÅ‚ Halders każdemu, kto chciaÅ‚ sÅ‚uchać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Philip Hammond, Edward S. Herman Degraded Capability, The Media and the Kosovo Crisis (2000)
- Prus Edward Rycerze żelaznej ostrogi. Oddziały wojskowe UPA(1)
- Kroniki rodu Lacey 02 Demony miłoœci Edwards Eve
- Kronik rodu Lacey 02 Demony miłoœci Edwards Eve
- Edwards Eve Kroniki rodu Lace Gra o milosc
- Dodd William Edward Dziennik ambasadora 1933 1938
- Wagner Karl Edward Kane Tom 2 Pierœcień z Krwawnikiem
- Edward P. Comentale, Andrzej Ga T.E. Hulme (2)
- 07.143.1002
- Peter Watts 03 Behemot
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- amerraind.pev.pl