[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To absurd!-Mniej więcej to samo powiedziałem goszczącej mnie damie, Repentinie.Ona jest mniej sceptyczna, jako że w czasach Trajana Swetoniusz był bliskimprzyjacielem Pliniusza i krążyły pogłoski, że prokonsul, mając okołopięćdziesiątki i nie doczekawszy się żadnego potomstwa od swoich żon,wziął sobie ostatecznie miejscową dziewczynę, wolno urodzoną.Wydaje sięjednak nieprawdopodobne, by w takiej sytuacji Chłopiec wylądował wmęskim lupanarze w Bajach.Jeśli zaś chodzi o spisek, szukałem wbiografiach Hadriana choć jednego słowa, które by potwierdzało jegoistnienie, ale jedyne, co znalazłem, to ta aluzja w prywatnej korespondencjiSwetoniusza.Ale i tak mnie to zafrapowało.- Swetoniuszowi zdarzało się naginać prawdę - przypomniał mu Paratus.- Dzięki za przysłanie mi sprawozdaniaz pobytu w Tibur.ponieważ nigdy nie byłem w tej wspaniałej rezydencji, wysłuchałem wszystkiego z ogromnymzainteresowaniem.Jednakże, mówiąc szczerze, spędzenietam samotnie nocy było lekkomyślnością.Przecież ktoś364mógł pójść cichaczem za tobą, poczekać na odpowiedni moment i cię zabić.Eliusz był w zbyt optymistycznym nastroju, żeby się przejmować.-Niechby ci skrytobójcy spróbowali znalezć do mnie drogę przez tenlabirynt, szczególnie po ciemku.Poza tym postawiłem przy wejściach swojąochronę.Poczekaj tylko, aż podzielę się z tobą teorią, jaką wypracowałem podczas tamtej wizyty, a jeszcze uściśliłem w bibliotece szanownejRepentiny.No, ale co u ciebie? Jakieś wiadomości z posiadłości?- Trochę.Jeden z moich synów przyjedzie z Minturne,żeby zarządzać tawerną podczas mojej nieobecności.Drugizostaje przy matce, na wszelki wypadek.Dość już jej przysporzyłem zmartwień przez te wszystkie lata i nie chcę, żebyjej samej coś się przydarzyło.- Obrócił głowę w stronę okna,skąd dochodziły szczekliwe rozkazy podoficerów, i przezchwilę robił wrażenie zatopionego w tych odgłosach musztry.- Nie tęsknisz za obozowym życiem? - zapytał nagle.-Nie.- A ja tak.Pobyt tutaj dobrze mi robi.A przy okazji,w czasie twojej nieobecności pozwoliłem sobie wynająć brygadę roboczą i kiedy tylko wydasz polecenie, może ona rozpocząć pracę przy obelisku, choćby jutro.Będzie tam pełniło straż kilku ludzi z Drugiej Kohorty, ale to dobrze, dziękitemu będziemy mieć policyjną obstawę.Jedyną przeszkodąjest ten krętacz, Onofriusz, który twierdzi, że grupa kupcówaleksandryjskich, którzy przyjechali zwiedzać Rzym, potrzebuje przewodnika, i w związku z tym się ulotnił.Kazałem mu przysiąc, że codziennie wczesnym rankiem będziesię meldował na twoim progu.365- Doskonale, dziękuję.Paratus przysunął się bliżej okna, zza którego dochodziły echawojskowych komend. -Niestety, nie doskonale.Kohorta nie chciała udzielić zgody na udziałtwojej eskorty.Na twoim miejscu powiedziałbym swoim ludziom, żebymimo to trzymali się jak najbliżej.- Pomyślę o tym.- Jednak Eliusz nie zamierzał się tymprzejmować w sytuacji, kiedy grozba ataku należała już doprzeszłości.Zatem w końcu sprawy zaczynały się układać.Miał tłumacza,współpracownika, wszystko było na wyciągnięcie ręki w tym wspaniałymmieście.Opuścił koszary w świetnym nastroju, poszedł do domu, żebyprzeczytać korespondencję, a potem pozwolił sobie na luksus odprężeniaw łazniach przed ich zamknięciem.Ze względu na żałobny charakter świętawiele osób trzymało się z dala od miejsc publicznych, wybrał więc termyTrajana, zamierzając potem pomyszkować trochę w pobliskich księgarniach,w Szewskim Zaułku.Pózniej Eliusz zupełnie nie umiał tego wyjaśnić.W jednej chwili sięgał wzatłoczonej księgarni po książkę leżącą na kontuarze, a w następnej słyszałtrzask, nie, nie trzask, może raczej przecinający powierzchnię plusk,przypominający dzwięk wywoływany przez żaby skaczące do basenówTibur, i pozostałoby to dla niego mgliście zapamiętanym wrażeniem, gdybynie zobaczył, jak krople krwi opadają lśniącym pióropuszem na plecy itwarze stojących wokół niego osób.Jednocześnie poczuł w obojczyku tępyból jak od uderzenia, choć jego uwagę przykuwała tryskająca łuko-366wato fontanna czerwieni, którą przeciął w powietrzu błysk kawałka stali.Ludzie wokół niego kłębili się w popłochu, a jemu instynkt nakazywał powstrzymać rękę dzierżącą broń.W chaosie widział nad czyimśramieniem zaskoczoną twarz, usta wymawiające bezgłośnie coś w rodzaju Ma nóż" i usłyszał ponownie ten sam odgłos przeszywania, zobaczyłbryzgającą jaskrawo krew, poczuł mdłą wilgoć pod pachą i zanimwyciągnął rękę w kierunku błyszczącego kawałka metalu, pomacał tomiejsce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl